fot. PAP/EPA/JOHNSON SABIN

Haiti: pośród rosnącego chaosu, Kościół wciąż stara się nieść pomoc

Haiti pogrąża się w chaosie. Podczas, gdy premier kraju poddał się do dymisji, gangi kontynuują walkę przeciw państwu, prezentując się jako rewolucjoniści przynoszący wyzwolenie. Pośród tej rzeczywistości pełnej bólu i cierpienia, miejscowi chrześcijanie wciąż starają się kontynuować służbę.

Kościół zawsze był obecny w slumsach i wszystkich trudnych miejscach, prowadząc szkoły, centra społeczne, przychodnie i programy żywnościowe – zaznacza o. Massimo Miraglio, od 20 lat posługujący na Haiti. „W ostatnim tygodniu gangi wykorzystały nieobecność premiera będącego w podróży do Kenii i wywróciły kraj do góry nogami, niszcząc instytucje publiczne, ministerstwa, lotnisko, więzienia, posterunki policji i szerząc terror i panikę wśród ludzi – mówi misjonarz. – Wielu zginęło w tych dniach, w tym też wielu policjantów”. Jak dodaje, gangi chciały pokazać, że są panami Haiti i prezentują się jako możliwy lider, który pokieruje krajem w kierunku bardziej stabilnego porządku politycznego, co jest absurdalną perspektywą.

>>> Haiti: nasza codzienność to cierpienie, przemoc i ubóstwo

Dominacja gangów to tylko ostatnia z szeregu katastrof, które dotknęły Haiti w ostatnich latach. Jak zaznacza o. Miraglio, Kościół pośród wszystkich tych nieszczęść zawsze pozostaje blisko ludzi. On sam od półtora roku pracuje w górskiej wspólnocie, która doświadczyła huraganu w 2016 r. i trzęsienia ziemi pięć lat później. Małym znakiem nadziei jest to, że w sierpniu udało się powołać do życia parafię.

Fot. PAP/EPA/Johnson Sabin

„Ludzie naprawdę czuli się docenieni przez ten gest” – mówi kamilianin, wskazując, że ze względu na brak bezpieczeństwa i odległości księża w ostatnich latach już nie docierali na te tereny. Jak wyjaśnia ludzie z jego parafii mieszkają u podnóży drugiego wielkościowo szczytu Haiti, Pic Macaya. Wspólnota liczy ok. 4000 ludzi. „99 proc. z nich ludzi zajmuje się rolnictwem, z wielkim poświęceniem uprawiając fasolę, banany, kukurydzę na bardzo nieprzyjaznym terenie – mówi zakonnik. – I jest to jeden z aspektów, który zrobił na mnie największe wrażenie podczas moich pierwszych wizyt. Energia tych ludzi, wola pracy, chęć wyjścia z tej trudnej sytuacji. Poprzez ogromne wysiłki i poświęcenia zawsze udaje się wyprodukować coś na sprzedaż, a tym samym mieć trochę środków na zakup potrzebnych rzeczy. Niestety trzęsienie ziemi z 2021 r. i huragan z 2016 r. całkowicie zniszczyły ten teren, więc nie ma kościoła, nie ma szkoły, nie ma przychodni. Stoimy więc przed wyzwaniem odbudowy struktur, tak aby ludzie mogli tutaj nadal pozostać i żyć, aby nie wyjechali do slumsów w miastach”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze