Haiti: szpital kamilianów znalazł się na łasce gangów
Utknęliśmy pośród barykad ustawionych przez gangsterów – mówi o. Robert Daudier, dyrektor Szpitala św. Kamila na Haiti. Placówka przeżywa dramat, z trudem zdobywając zaopatrzenie, podczas gdy przebywają w niej chorzy i niepełnosprawni, wśród nich także dzieci.
„Uzbrojona grupa zabarykadowała ulice w okolicy, gdzie znajduje się nasz szpital i trudno jest pacjentom przyjść do nas, gdy są w potrzebie – mówi o. Daudier. – Dla nas z kolei trudno jest wyjść, aby zdobyć leki, paliwo czy żywność. A mamy pod opieką niepełnosprawne dzieci, musimy też myśleć o personelu”. Jak wskazuje zakonnik, gangsterzy nieraz grożą personelowi i przychodzą, szukając pieniędzy lub domagając się opieki nad ich rannymi.
>>> Haiti: gangi napadły na niższe seminarium duchowne
„Rozumiem to ostatnie, ale są bardzo roszczeniowi i nie współpracują. Kiedy przychodzą z osobami z ranami postrzałowymi, co ostatnio zdarza się często, są bardzo agresywni – mówi kamilianin. – Czasami uda się przejechać przez blokadę karetce, ale nie zawsze. Zawsze przed wyjazdem, trzeba skontrolować sytuację, zorientować się, czy w okolicy nie było odgłosów strzałów i ocenić, czy nas przepuszczą. Zawsze to kwestia negocjacji z niektórymi gangsterami, aby nas przepuścili, a my musimy zdobywać żywność, leki, paliwo; szczególnie potrzebujemy tlenu. Więc kiedy udaje nam się wydostać, to poprzez negocjacje z tymi uzbrojonymi ludźmi i bandytami“ – mówi o. Daudier.
Podczas gdy trwa blokada szpitala kamilianów, Port-au-Prince przeżywa exodus. Jak wskazuje Międzynarodowa Organizacja do Spraw Migracji w ostatnich trzech tygodniach stolicę opuściło 53 tys. osób. Dołączyły one do 116 tys. uchodźców wewnętrznych, którzy już wcześniej uciekli na południe wyspy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |