fot. pixabay

Iraccy chrześcijanie – naznaczeni [MISYJNE DROGI]

Pierwsza fala emigracji irackich chrześcijan do Syrii i Jordanii napłynęła w 2004 r. Zostali przyjęci w parafiach oraz w domach chrześcijan. Eksodus trwa.

Pierwszy raz spotkałam irackich chrześcijan w 2005 r. w kościele katolickim św. Teresy znajdującym się przy Bramie św. Tomasza i w kościele obrządku chaldejskiego Gesu El Ama w syryjskim Damaszku. Syria i Jordania od początku konfliktów wojennych w Iraku były zawsze gościnne dla chrześcijan i były prawdziwym schronieniem dla uchodźców, przynosząc im nadzieję na szybki powrót do domów. Myśleli, że ta ucieczka będzie krótkotrwała. Jednak ten eksodus trwa do dziś.

Podatek od chrześcijaństwa

Pierwsze morderstwa na chrześcijanach i duchownych zaczęły się w 2006 r. Zaczęto palić i wysadzać w powietrze świątynie oraz budynki kościelne w centrach irackiego chrześcijaństwa w Bagdadzie, Mosulu, a następnie w małych wioskach zamieszkałych przez chrześcijan. Celem Al-Kaidy, a obecnie Państwa Islamskiego (ISIS), było całkowite usunięcie z terenów Iraku i Syrii chrześcijan oraz pozostałych mniejszości religijnych. Warto pamiętać, że dżihadyści z tzw. Państwa Islamskiego są mniejszością w islamie, a czasami prześladującą muzułmanów pomagającym chrześcijanom.

fot. cathopic

Już w 2006 r. nasiliły się prześladowania, szczególnie młodych ludzi, którym zakazywano studiowania na uniwersytetach. Karano ich za brak odpowiedniego wyglądu i stroju godnego muzułmanów. Niejedna chrześcijanka zapłaciła życiem za brak hidżabu. W meczetach zaczęły się nawoływania do „świętej wojny” przeciwko „krzyżowcom”.

Wrócił nawet nakaz płacenia dżizja – rodzaju podatku nakładanego na chrześcijan i żydów. Podatek obowiązywał od 630 r. do 1918 r., głównie za czasów imperium osmańskiego. Został oficjalnie zniesiony wraz z upadkiem imperium i powstaniem arabskich republik. Kiedy został przywrócony, a każdy z szejków mógł osobiście wyznaczać kwotę daniny, która kształtowała się od 200 do 500 dolarów miesięcznie. Jeśli rodziny nie było stać na taką sumę, zmuszano ją do przejścia na islam. W przeciwnym razie musiała opuścić swój dom. Pobierano też opłatę od chrześcijan za tak zwane „łatwe wyjście” z dzielnicy (około 200 dolarów od osoby). Kto chciał uciekać, musiał zapłacić ten dodatkowy podatek. Nagminnie dochodziło do porwań dzieci, by w ten sposób zmusić chrześcijan do opuszczenia Iraku. Okupy, jakich żądano, były niemożliwe do zapłacenia przez biedniejsze rodziny – sumy dochodziły nawet do kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Wszystko nasiliło się w 2014 r., kiedy powstało samozwańcze Państwo Islamskie (ISIS).

Beznadziejny wybór

To, co się stało z chrześcijanami w Mosulu w 2014 r., najlepiej odzwierciedla świadectwo siostry zakonnej, franciszkanki, która przekazała je do Watykanu. Słuchając jej, papież Franciszek był wyjątkowo poruszony: –Jestem zakonnicą z irackiego Mosulu, który jest drugim co do wielkości miastem po Bagdadzie. Mosul został podbity przez Państwo Islamskie (ISIS) po krwawej walce w czerwcu 2014 r. ISIS sprowadzało chrześcijan z miasta na przedmieścia Mosulu dzielnica po dzielnicy, dając chrześcijanom w regionie trzy alternatywy: przejście na islam; hołd (dżizja) dla państwa islamskiego oraz opuszczenie miasta, ale bez zabierania dobytku.

Bez niczego

Wielu z chrześcijan zdecydowało się na masowe wyjście. – Około 50 tysięcy chrześcijan wyruszyło w nocy 6 sierpnia 2014 r. z miasta Karakosz, niedaleko Mosulu, opuszczając Irak na zawsze. Około 12 tysięcy rodzin jest uchodźcami. Większość przebywa jeszcze w Kurdystanie, ale około trzech tysięcy rodzin wyemigrowało już do Libanu, Jordanii, Turcji i Europy. W jedną noc stracili wszystko. Byłam tego dnia ze wszystkimi ludźmi, którzy nie wyrzekli się swojej wiary i nie poddali się brutalnej dominacji Państwa Islamskiego. Chrześcijanie z Mosulu oraz całej równiny Niniwy zostali zmuszeni do porzucenia swoich domów i całego swojego dobytku. Tylko część z nich znalazła schronienie w krajach europejskich. Wiele osób, zanim znalazło schronienie w salach, namiotach lub szkołach spędziło kilka dni lub tygodni na ulicach.

fulvio lo cicero

Byli tu od zawsze

Instytucją, która szczególnie pomagała uchodźcom, był Kościół. „To Kościół w regionie Kurdystanu zgłosił jednak gotowość pomocy dla chrześcijan i naprawdę robił wszystko, aby poradzić sobie z sytuacją. Budynki należące do Kościoła zostały otwarte i udostępnione, aby zapewnić azyl wysiedlonym. Dostarczano żywność i inne podstawowe artykuły. Zapewniono również bezpłatną opiekę zdrowotną. Co więcej, Kościół uruchomił wiele inicjatyw pomocowych na świecie, na które odpowiedziały organizacje humanitarne. Dziś jesteśmy wdzięczni za wszystko, co zostało zrobione. Niestety małe i tymczasowe pomieszczenia są bardzo przepełnione. To powoduje napięcia i konflikty. Jest wielu, którzy mówią: »Dlaczego chrześcijanie nie opuszczą Iraku i nie udadzą się do innego kraju i nie zaczną wszystkiego od nowa?«. Chrześcijanie od wieków zamieszkiwali ziemie dzisiejszego Iraku. Korzenie naszej wiary są opisane w Starym Testamencie. Prześladowania, których doznaje nasza społeczność, są nieludzkie i brutalne. Nie tylko zostaliśmy wyrzuceni z naszych domów – całe nasze dziedzictwo zostało zniszczone. Państwo Islamskie niszczy i bombarduje nasze kościoły, wykopaliska archeologiczne i święte miejsca”.

Iraccy chrześcijanie są uchodźcami. W Jordanii nie mają jednak możliwości rejestracji, a tym samym nie otrzymują wsparcia materialnego czy medycznego. W wynajętych mieszkaniach czekają na możliwość legalnego wyjazdu do Kanady lub Australii. Utrzymują się z dorywczych prac „na czarno” oraz z pomocy parafii w Ammanie. Przebywa tam czterech irackich księży różnych rytów katolickich, którzy opiekują się wiernymi, zajmując się nie tylko sprawami wiary, ale również wypełnianiem wniosków starającym się o wizy. W szkołach publicznych obowiązuje nauka Koranu, dlatego chrześcijanie nie chcą posyłać do nich swoich dzieci. Chrześcijanie w Iraku zostali zawieszeni w próżni. Nie widzą możliwości pozostania na swojej ziemi ani powrotu do domów. Nie chcą także zostawać w Jordanii. Co dalej z nimi będzie? Nie wiadomo. Wojna w Iraku i w Syrii wciąż trwa.

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze