Jeden Liban, wiele religii

Myśląc o Libanie, rzadko uświadamiany sobie jego specyfikę. Wyznawcy wielu religii żyją od wieków obok siebie. Władza jest podzielona między maronitów, sunnitów, szyitów, prawosławnych oraz druzów. Ponad 1,5 miliona syryjskich uchodźców, a do tego Hezbollah i An-Nusra – to wszystko w jednym kraju.

Podczas II Europejskiego Kongresu w Obronie Chrześcijan Prześladowanych padło wiele ważnych i zapadającym w pamięć słów. Dla mnie najbardziej dające do myślenia słowa wypowiedział arcybiskup Issam John Darwish z Libanu. Przypomniał on słowa papieża Jana Pawła II, który podczas swojej wizyty w Libanie nawoływał, aby chrześcijanie i muzułmanie zapomnieli sobie przeszłość. Arcybiskup Darwish podkreślał, że powinniśmy uświadomić sobie, że wierzymy w jednego Boga.

Zróżnicowana równowaga
Te słowa brzmią zupełnie inaczej w ustach kogoś, kto pełni posługę kapłańską właśnie na Bliskim Wschodzie. Liban to bardzo specyficzne państwo, w którym przez wieki chrześcijanie i muzułmanie żyli ze sobą w zgodzie. Etnicznie jest to kraj dość jednorodny, około 95% społeczeństwa to Arabowie. Religijnie natomiast Liban stanowi jedną z największych mieszanek Bliskiego Wschodu. Według spisu francuskiego z 1943 r. (później takie spisy nie były już przeprowadzane), wyróżniono osiem głównych wyznań. Największą społeczność stanowili wtedy chrześcijanie maronici (29%), muzułmanie sunnici stanowili 22,4% mieszkańców państwa, a następną liczebnie grupę religijną stanowią muzułmanie szyici: 19,6%. Właśnie na tym podziale opiera się późniejszy rozdział funkcji w państwie. Prezydent zawsze był wybierany spośród chrześcijan maronitów, premierem zostawał sunnita, a przewodniczącym parlamentu szyita. W parlamencie miejsca również rozdzielne były według wyznania: na każdych sześciu chrześcijan musi przypadać pięciu muzułmanów.

Polityka
Kres temu systemowi politycznemu i względnej zgodzie w państwie, położyła zmiana demograficzna. Liczebność populacji muzułmańskiej wzrosła do 60%, do Libanu zaczęli napływać również uchodźcy palestyńscy. Na domiar złego Syria, Izrael i Organizacja Wyzwolenia Palestyny ingerowały w sprawy wewnętrzne kraju, co nasilało antagonizmy między mieszkańcami. W rezultacie doprowadziło do wojny domowej trwającej piętnaście lat (1975–1990). Spowodowało to ogromne straty materialne w państwie, a wzajemnie pogromy pogłębiały jedynie nienawiść między Libańczykami wyznającymi różne religie. W 1989 r. libański parlament przyjął tzw. Kartę Zgody Narodowej. Na jej mocy zmieniono podział miejsc w parlamencie i ministerstwach: od teraz na jednego chrześcijanina przypadał jeden muzułmanin.

Pielgrzym pokoju
Kolejnym przełomowym momentem dla społeczności chrześcijańskiej tego bliskowschodniego kraju była wizyta duszpasterska Jana Pawła II w 1997 r. Nawoływał do pokoju między wyznawcami różnych religii. W 2012 r. Liban odwiedził papież Benedykt XVI. Spotkał się wtedy z przywódcami wyznań muzułmańskich: sunnitami, szyitami, druzami i alawitami. Podczas spotkania z młodzieżą zaapelował o otwartość na innych ludzi bez względu na ich narodowość czy religię.

Wierzymy w tego samego Boga
Aktualnie Liban boryka się z kolejnymi problemami. Po wybuchu wojny w Syrii do Libanu przybyło ponad 1,5 miliona uchodźców. Jest to największy odsetek w stosunku do liczby mieszkańców państwa. Powoduje to zwiększenie problemów wewnętrznych i ekonomicznych, a to z kolei wpływa na problemy polityczne i wzrost niepokojów. W kraju w dalszym ciągu ścierają się wpływy różnych państw, m.in. Arabii Saudyjskiej, Izraela czy Iranu. Działają organizacje takie jak Hezbollah czy Dżabhat an-Nusra. Nie wróży to zbyt dobrze na przyszłość. Pokój na Bliskim Wschodzie jest od jakiegoś czasu dobrem deficytowym. Coraz trudniej go utrzymać i częściej buduje się mury niż mosty. Nie znaczy to jednak, że nie warto o niego walczyć. Chyba najlepiej posłuchać arcybiskupa Darwisha, który pochodzi z tego krajobrazu i najlepiej zna jego specyfikę. Wzywa on do otwartości i zrozumienia wyznawców różnych religii. Do zrozumienia, że wierzymy w jednego Boga, tylko trochę inaczej. Czy nie lepiej żyłoby się wszystkim razem, w zgodzie i ubogacało wzajemnie? To znacznie lepsze od narastającej nienawiści i antagonizmów.

fot. Paul Saad, flickr.com

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze