Yemen. fot. EPA/YAHYA ARHAB

Jemen: sprofanowano cmentarz chrześcijański

W nocy z 19 na 20 listopada w drugim co do wielkości mieście Jemenu – Adenie nieznani sprawcy sprofanowali cmentarz chrześcijański. Wśród zniszczonych grobów znajdują się także te, w których pochowano cztery siostry misjonarki miłości, zamordowane przez ekstremistów islamskich w marcu ub.r. O całym zdarzeniu powiadomił 22 bm. włoską agencję misyjną AsiaNews wikariusz apostolski Arabii Południowej, któremu podlega m.in. Jemen – bp Paul Hinder.

Zwrócił on uwagę, że ten kolejny akt wrogości do niemuzułmanów potwierdza panującą w tym kraju „bardzo trudną sytuację trudności i przemocy. Dodał, że sytuacja gospodarcza, społeczna i humanitarna jest tam „dramatyczna”, a pogarsza ją jeszcze blokada całego Jemenu, a zwłaszcza jego głównego portu, jakim jest Aden, przez Arabię Saudyjską. Kraj potrzebuje „pilnej pomocy”, a potrzeby zależą od rejonu – podkreślił biskup.

Jego zdaniem zamach na cmentarz wpisuje się w ogólne napięcie i chaos, panujące w Jemenie. Napastnicy, których tożsamości dotychczas nie ustalono, zniszczyli bądź uszkodzili krzyże i wyrwali z ziemi kilka grobów. Dotyczy to m.in. miejsca pochówku czterech misjonarek miłości zamordowanych 4 marca 2016 w wyniku ataku miejscowych terrorystów na szpital, w którym one pracowały. W tym kontekście wikariusz apostolski przypomniał, że z tamtego zamachu zdołała ujść z życiem tylko jedna siostra, ponadto islamiści uprowadzili wówczas indyjskiego salezjanina ks. Toma Uzhunalila, który odzyskał wolność kilka tygodni temu dzięki pośrednictwu międzynarodowemu, głównie władz Omanu.


Chociaż nie jest to pierwszy tego rodzaju przypadek, to jednak uszkodzenie cmentarza pozostaje poważnym faktem – stwierdził bp Hinder. Zaznaczył, że tego rodzaju wydarzenia dotyczą nie tylko chrześcijan, przede wszystkim zaś potwierdzają powagę sytuacji utrzymujących się trudności i przemocy. Od stycznia 2015 Jemen jest widownią krwawego konfliktu wewnętrznego między byłym prezydentem sunnitą Hadim, popieranym przez Saudyjczyków, a szyickimi rebeliantami Houthi, wspieranymi (choć nie tak otwarcie jak w wypadku Rijadu) przez Iran i bliskowschodni Hezbollah.

W marcu br. koalicja arabska pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej przeprowadziła szereg rajdów przeciw rebeliantom, które spowodowały – według ONZ – śmierć prawie 9 tys. ludzi, których 60 proc. stanowili cywile i 45 tys. rannych, w tym wielu dzieci. Na 28 mln mieszkańców kraju konflikt w takiej czy innej formie dotyka ponad 20 mln osób, wymagających pomocy humanitarnej i żywnościowej, aby móc przeżyć. Co najmniej 7 mln z nich znajduje się w sytuacji głodu a 2,3 mln dzieci jest niedożywionych. Należy do tego dodać jeszcze epidemię cholery na świecie, która – według Międzynarodowego Czerwonego Krzyża – ogarnęła już ok. 900 tysięcy ludzi i zbiera krwawe żniwo także w Jemenie.

Tę i tak tragiczną sytuację pogarsza dodatkowo blokada, nałożona na ten kraj w ostatnich dwóch tygodniach przez Arabię Saudyjską, uniemożliwiająca dostarczenie tam drogą lotniczą i morską pomocy żywnościowej i humanitarnej. Działacze międzynarodowej organizacji Lekarze bez Granic oraz międzynarodowe organizacje pozarządowe i działacze praw człowieka alarmują o możliwym „bezprecedensowym pogorszeniu się” sytuacji żywnościowej w tym państwie. Obecnie 80 proc. żywności pochodzi z importu, bez której Jemen nie jest w stanie przeżyć.

„Właśnie ta blokada uniemożliwia dostarczanie pomocy zarówno żywnościowej, jak i lekarskiej” – powiedział bp Hinder. Jego zdaniem konieczna jest pilna „interwencja, aby dostarczyć podstawowe środki niezbędne do przetrwania miejscowej ludności”.

fot. EPA/YAHYA ARHAB

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze