Kard. Pedro Baretto: obecny relatywny spokój w Peru to spokój cmentarny
Peruwiańczycy domagają się sprawiedliwego rozliczenia z brutalnymi pacyfikacjami protestów, do jakich doszło w grudniu i styczniu, oraz wcześniejszych wyborów. Masowe demonstracje na ten moment zakończyły się. Jednak obecny relatywny spokój jest w pewien sposób spokojem cmentarnym – zaznacza kard. Pedro Baretto.
W wywiadzie dla miejscowego dziennika La República arcybiskup Huancayo wskazuje, że są dowody na poważne nadużycia policji i sił zbrojnych. Pozostaje wciąż otwarte pytanie, „kto autoryzował te brutalne pacyfikacje”. Kardynał dodaje ponadto, że istnieją wskazania na to, iż podczas akcji „zginęły osoby, które nie miały nic wspólnego z protestami”. Dlatego też należy przyspieszyć śledztwo przeciwko „mordercom”. W przypadku tak poważnej sprawy „wymiar sprawiedliwości który zwleka i opóźnia działania, nie jest prawdziwą sprawiedliwością” – zaznacza hierarcha. Wprawdzie pani prezydent Dina Boluarte prosiła o przebaczenie, ale potrzeba więcej niż tylko przeprosiny. Po drugiej stronie stoi bowiem ból rodzin, które straciły bliskich z powodu nieproporcjonalnej reakcji rządu.
>>> Arcybiskup Limy: polaryzacja w kraju to znak porażki ewangelizacji
„Konieczne jest zaangażowanie się na rzecz istotnej zmiany, u każdego” – wskazuje kardynał. Zaznacza także, że choć kongres odrzuca możliwość wcześniejszych wyborów, to jednak ludzie pragną nowych władz na wyższym poziome etyczności i uczciwości i w obecnej sytuacji należy dać im tę możliwość. „Peru potrzebuje pokoju i spokoju, ale sprawiedliwego i bez bezkarności” – podkreśla kard. Baretto.
Protesty w grudniu i styczniu kosztowały życie ponad 60 osób, a wiele innych odniosło rany. Wybuchły po aresztowaniu prezydenta za próbę zamachu stanu i stworzeniu nowego rządu. Głowa państwa uchodziła bowiem za reprezentanta marginalizowanych i ubogich, a kongres był w wielu sferach społecznych znienawidzony. Obraz brutalności sił mundurowych podczas pacyfikacji może stanowić przypadek Rosalino Valverde. Dwudziestojednolatek otrzymał 36 strzałów w plecy z odległości mniejszej niż trzy metry. Był hospitalizowany przez prawie trzy miesiące, ale nie udało się uratować jego życia. Dotychczas nie doszło do wyjaśnienia mordów. Rząd przyznał jedynie pomoc finansową dla rannych oraz rodzin zabitych, podkreślając, że nie jest to rekompensata, a jedynie wsparcie solidarnościowe.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |