Ks. Madan Sual Singh: Chrześcijanie w Indiach żyją w śmiertelnym zagrożeniu [ROZMOWA]
O edukacji, która w Indiach jest nie tylko nauką, ale także szansą na lepsze życie, bo pomaga obronić się przed przemocą i wyzyskiem. O wyczekiwaniu na beatyfikację o. Mariana Żelazka mówi w rozmowie z misyjne.pl ks. Madan Sual Singh*.
Maciej Kluczka (misyjne.pl): Kandhamal to dystrykt w stanie Orisa, w którym ksiądz pracuje. Bieda to zapewne nie jedyny problem…
Ks. Madan Sual Singh (dyrektor diecezjalnego ośrodka społecznego w Kandhamal w Indiach, w stanie Orisa): To najbiedniejszy dystrykt w całych Indiach. Jest tak dlatego, że nie ma tam możliwości dobrego życia. Nie ma pracy, jest bardzo słaba opieka zdrowotna i system edukacji. Zmagamy się z wysoką umieralnością dzieci. Są szkoły, ale jakość edukacji jest bardzo słaba. Wielu ludzi utrzymuje się z dorywczej pracy, z dnia na dzień, wielu poszukuje jej w innych stanach Indii, dlatego migracja między różnymi regionami jest duża. Wokół Kandhamal są góry, co też utrudnia podróżowanie.
Wiele wsi nie ma dostępu do podstawowej infrastruktury, np. do elektryczności. Ludność utrzymuje się głównie z rolnictwa. Inni żyją „z lasu”. Bardzo wielu młodych ludzi musi emigrować, by znaleźć jakąkolwiek pracę. Wiele młodych dziewcząt jest sprzedawanych – do pracy, do prostytucji. Tak właśnie wygląda życie w Kandhamal.
A jak wygląda sytuacja chrześcijan? Są prześladowani?
W Kandhamal w latach 2007 i 2008 były zamieszki, nie obyło się bez masakry. Ponad stu ludzi straciło wówczas życie, ponad 5600 domów i 190 kościołów zostało zniszczonych, także kilkanaście placówek: szkół, internatów, klasztorów. Ponad dwa tysiące ludzi straciło dach nad głową i musiało uciekać. Do dzisiaj spora część z nich mieszka poza swoim dystryktem, nie mają gdzie zamieszkać. Chrześcijanie, którzy tam mieszkali, powracają na swoje miejsce i nadal praktykują wiarę. Sporo uwagi poświęcamy właśnie budowaniu pokoju. Na początku to zadanie było bardzo trudne, ale z upływem czasu i z naszym uporem powoli wraca to do względnej normalności. Nie wiemy jednak, czy coś się nie stanie, siedzimy jak na beczce prochu.
Chodzi o zamachy terrorystyczne czy inne formy prześladowań?
Krajem rządzą hinduiści, a to stanowi zagrożenie dla chrześcijan. Problem polega na tym, że chcą oni wyeliminować chrześcijaństwo.
Czy nie miał ksiądz chwil zwątpienia? By może wyjechać, przenieść się w inne, bardziej bezpieczne miejsce?
Taka presja ze strony hinduistów cały czas jest. Oni uważają chrześcijan za obcych przybyszów, nie swoich. A obcy to synonim zagrożenia. Pomimo tej presji, napięcia i tych zagrożeń, chrześcijanie w dalszym ciągu praktykują swoją wiarę i jej się trzymają.
Wracając do masakry z 2008 r. Chrześcijanie z Indii starają się, by tych ludzi uznać za męczenników. Na jakim etapie jest ta sprawa?
Kościół z Orisy tuż po tych wydarzeniach zaczął intensywne starania o uznanie ich za męczenników. W archidiecezji powstała komisja, która zajmuje się tym procesem, jestem jej członkiem. Spotykamy się regularnie. Teraz dokumentujemy historię wszystkich tych ludzi, ich życiorysy. To wszystko będzie przekazane biskupowi, później dotrze to do Watykanu. Oczywiście wyznaczono postulatora, który będzie zajmować się procesem na dalszych jego etapach.
Do Polski przyjechał ksiądz po to, by zdobyć pomoc na polepszenie systemu edukacji w Indiach. Dlaczego to jest jeden z księdza priorytetów? Nie „tylko” ewangelizacja, ale i edukacja?
Współpraca z Polską zaczęła się od zwykłej, charytatywnej pomocy Fundacji Christiani. Zwróciłem się o pomoc dla biednych dzieci, które nie miały szansy na edukację w szkole. Zwróciłem się również do Caritas Polska. Ta pomoc będzie kontynuowana. Liczymy na to, że uda nam się zwiększyć dostęp do edukacji, dobrej edukacji. Ważne jest wykształcenie młodzieży, kobiet, bo to szansa na lepsze życie dla nich. Później będziemy mogli się zająć się umacnianiem pokoju. Oprócz tego liczymy na to, że poprawią się warunki zatrudnienia i zarobku, może otworzą się możliwości pracy na przykład w Polsce?
Ilu ludzi potrzebuje edukacji?
Jeśli chodzi o Kandhamal, chrześcijańskich dzieci jest ponad 12 tysięcy. Ta młodzież, jeśli dostanie lepsze wykształcenie, może znaleźć porządniejszą pracę.
Co powiedziałby Ksiądz Polakom? Jakby ich Ksiądz zachęcić do myślenia o swoich braciach i siostrach w wierze w Indiach?
Dobrzy ludzie w Polsce mogą nas wspomóc dzięki Caritas. Organizujemy edukację dla dzieci i kobiet, także szkolnictwo zawodowe dla młodzieży niepracującej. To są szkolenia np. na kierowców, mechaników. Kobiety, które dostają szansę osiągania stałego dochodu, dostają szansę na poprawę jakości swojego życia.
Czy mieszkańcy, także chrześcijanie, chcą tam zostać? Czy chcą emigrować? Czy robią wszystko, by na miejscu zdobywać edukację, pracę?
Jeśli jest możliwość utrzymania się – zostają, jeśli nie – to uciekają. Oni chcą przetrwać.
W ubiegłym roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny o. Mariana Żelazka – to postać bliska także wam. Czy także wyczekujecie tej chwili, gdy będzie można go już nazywać błogosławionym?
W diecezji cały czas o to się modlimy. Po każdej mszy św. odmawiamy modlitwę w tej intencji, w języku angielskim i miejscowym. Sami nie możemy się doczekać, kiedy będziemy mieli nowego świętego. I to Polski!
Dlaczego jest dla Was tak szczególny i ważny?
Osobiście go widziałem przy pracy, przy swojej misji. Pracował z trędowatymi. Widziałem, jak biedni ludzie w Orisie cenili o. Żelazka. Był też nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. To niesamowita postać. To moje, to nasze wielkie pragnienie, byśmy mogli go w końcu nazywać świętym.
* Ks. Madan Sual Singh pierwszy raz przyjechał do Europy i do Polski. Opowiadał o trudnej sytuacji chrześcijan w Indiach i zabiegał o zacieśnienie współpracy z polskimi organizacjami charytatywnymi. Gość z Jana Vikas, diecezjalnego ośrodka społecznego w dystrykcie Kandhamal w archidiecezji Katak-Bhubaneswar, przybył do Polski na zaproszenie Fundacji Christiani.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |