fot. archiwum autora

Ks. Mateusz Markiewicz: W Ugandzie msza recytowana nie wchodzi w grę

Jeżeli niedzielna msza nie trwa przynajmniej godziny i jeśli pozbawiona jest śpiewu to uznaje się, że czegoś jej brakuje, że człowiek nie poświęcił dostatecznie dużo czasu Bogu i nie oddał Mu czci w sposób właściwy.  

W ostatnim czasie przebywałem w Ugandzie, gdzie zastępowałem współbrata w pracy duszpasterskiej. Pobyt w tym miejscu skłonił mnie do pewnych przemyśleń. Dotyczą one czegoś bardzo istotnego dla naszego chrześcijańskiego życia, mianowicie świętowania niedzieli, które jest czymś znacznie większym niż czynem nakazanym nam przez trzecie przykazanie Boże.

>>> Uganda. Twarzą w twarz z ich koszmarami [MISYJNE DROGI]

Przypomnieć sobie o niedzieli 

Ta kwestia, na którą mogłem spojrzeć z perspektywy Ugandy (kraju o dosyć młodych tradycjach chrześcijańskich – misjonarze przybyli tutaj dopiero w drugiej połowie XIX wieku) jest dla mnie o tyle ciekawa, że w skali dwóch tysięcy lat Kościoła zachowuje ona pewną świeżość. Przypomina nam też, że misje nie są nigdy dziełem jednostronnym, polegającym na niesieniu wiary tym, którzy jej nie mieli. Są one również dziełem, dzięki któremu otrzymujemy w zamian wiele innych dóbr duchowych, a czasami nawet przypominają nam o przyniesionych przez nas praktykach, które my zarzuciliśmy – najczęściej z przyzwyczajenia. Jedną z tych praktyk, o których warto przypomnieć jest chrześcijańskie świętowanie niedzieli.

Msza św. w Ugandzie – pełnia radości. Fot. Krzysztof Błażyca

Prawdziwa radość świętowania 

Dla Ugandyjczyków praktykujących swoją wiarę, świętowanie niedzieli jest czymś wyjątkowym. Jego centrum stanowi msza święta, która jest przeżywana w sposób bardzo pogłębiony. Nie jest tu traktowana jak przykry obowiązek. Dlatego tak ważnym dla mieszkańców Ugandy jest to, by celebracja mszy trwała przez pewien czas i aby towarzyszył jej śpiew. Jeżeli niedzielna msza nie trwa przynajmniej godziny i jeśli pozbawiona jest śpiewu to uznaje się, że czegoś jej brakuje, że człowiek nie poświęcił dostatecznie dużo czasu Bogu i nie oddał Mu czci w sposób właściwy. 30-minutowe Msze recytowane, których czasami usilnie poszukujemy, nie wchodzą tutaj w grę. Ludzie chcą poświęcić czasu Panu Bogu i to robią, bo rozumieją, że każda chwila która jest im dana, pochodzi od Niego. Czymś częstym jest więc pozostawanie po mszy w kościele żeby podjąć inne wspólnotowe praktyki modlitewne, jak różaniec, koronka do Bożego Miłosierdzia czy, po prostu, dłuższe dziękczynienie po Komunii świętej. Po Eucharystii można (przy niemal takiej samej liczbie uczestników) odprawić adorację Najświętszego Sakramentu (której nie robi się zamiast kazania!) i dalej w ten sposób wyrażać eucharystyczną pobożność. Wreszcie, czymś bardzo ważnym jest śpiew, w którym uczestniczą niemal wszyscy, śpiewając z całego serca. Nie jest czymś rzadkim usłyszeć śpiewy w okolicy kościoła i to już nawet oddalonego o spory dystans od nas. Wszędzie tam, gdzie modlą się chrześcijanie z daleka słychać śpiew.

>>> Rytm życia wyznaczają posiłki i słońce [MISYJNE DROGI]

fot. archiwum autora


Piękna troska o ubiór
 

Te praktyki duchowe, stanowiące centrum świętowania niedzieli, idą w parze z innym zapomnianym przez niektórych zwyczajem, a mianowicie odświętnym ubieraniem się na ten dzień. Troska o to, żeby godnie wyglądać, sprawia tutaj o tyle wielkie wrażenie, o ile widzi się jak ubóstwo materialne tutejszych. Pomimo tego, starają się oni pokazać przed Bogiem w tym, co najlepsze i czego nie zakładają w inne dni. Nie chodzi tutaj o własną chęć podobania się komukolwiek, ile o to, że ubiór wyraża stosunek do okazji i osób, z którymi mamy do czynienia. Przykładowo, jeśli idziemy na oficjalne spotkanie z głową państwa, nie założymy na przykład ubrań, w których wykonujemy prace w ogródku. Skoro więc przez nasz ubiór chcemy pokazać szacunek ludziom, którzy sprawują władzę, dlaczego nie zrobić tego samego, wobec Boga, od którego ich władza pochodzi? Praktyka ta wypływa z naszej duchowo-cielesnej natury. Nie tylko duch ma oddać chwałę Bogu, ale i ciało. Pamiętanie o tym, by ubiór o tym świadczył, pomaga w przypominaniu sobie o tym.

Ugandyjczycy pamiętają o stosownym ubiorze. Fot. o. Adam Klag OFM

Świeżość i entuzjazm 

Być może zbliżający się Adwent będzie motywacją do tego, by zastanowić się nad naszym sposobem obchodzenia dnia Pańskiego. Jego pierwsza niedziela rozpoczyna nowy rok liturgiczny, jest więc też znakiem tego, że czas należy do Boga i do Niego ma prowadzić. Jak go wykorzystujemy, zwłaszcza w dniu, który Bóg zastrzegł dla siebie? Warto zacząć nowy rok liturgiczny od lepszego przeżywania niedzieli, które będzie dla nas również sposobem na odmłodzenie naszego chrześcijaństwa, które z wiekami mogło popaść w pewną rutynę, zestarzeć się. Sądzę, że świeżość i entuzjazm naszych braci w wierze z krajów niedawno przecież ewangelizowanych może nam pomóc. Będzie to również znak, że pomimo różnic w tym, co otrzymaliśmy od Boga, jesteśmy wszyscy Jego dziećmi – a więc i rodzeństwem. 

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze