Foto: Aleksander Szaniecki

Tanzania. Sprzątanie sumień i podwórka [MISYJNE DROGI]

Adwent to czas oczekiwania. Czas, który trzeba odpowiednio wykorzystać. Najważniejszym elementem przygotowań powinno być „sprzątanie” w sercu, ale nie tylko.

Coś, do czego nie można się przyzwyczaić, nie tylko w Afryce czy Azji, ale również w Europie, to rzucanie śmieci na ziemię. Na początku pracy w Tanzanii zbierałam sama śmieci wokół naszego domu. Później dzieci chciały pomagać, tym chętniej że w nagrodę dostawały cukierka. Rozwijały go, zjadały, a papierek znowu lądował na trawie. Kiedy zwracałam im uwagę, podnosiły go, a po paru dniach wszystko powtarzało się od nowa.

>>> Młodych nie ma w domu [FOTOREPORTAŻ]

Znów będzie brudno

Rozpoczynał się Adwent. Dorośli rozdzielili między siebie różne zajęcia. Członkowie chórów ćwiczyli śpiew i taniec całymi godzinami. Ścinano trawę i krzaki wokół kościoła. Malowano białą farbą kamienie przy drodze, ale śmieci niezmiennie „dekorowały” otoczenie plebanii i kościoła. Trzeba było w końcu coś z tym zrobić. Sprzątanie może być przecież doskonałą lekcją. Po porannej Mszy św., kiedy dzieci zjadły symboliczną kromkę chleba posypaną cukrem, poprosiłam, aby włączyły się wraz ze mną w posprzątanie terenu dookoła kościoła. Benja, jeden ze starszych chłopaków, powiedział: Bibi, przecież za chwilę znowu będzie brudno.

Dzieci z Tanzanii podczas nabożeństwa. Fot. Maciej Braun CR

>>> Argentyna. Sąsiedzi ratują swoich sąsiadów [FOTOREPORTAŻ]

Porządek na podwórku i w sumieniu

Trzeba poczekać na ulewny deszcz – woda zaniesie śmieci do doliny. Odpowiedziałam, że wtedy w dolinie będzie brudno, że czas Adwentu to przygotowanie na przyjście Jezusa do naszych serc i domów. Byłby wstyd, gdybyśmy tak ważnego gościa przyjmowali w brudnym otoczeniu. Była to doskonała okazja, aby powiedzieć im o spowiedzi św., o oczyszczeniu naszych dusz z grzechu. Dotyczyło to tylko najstarszej dwójki, która przystąpiła do sakramentu pokuty i Komunii św. Ostatecznie do sprzątania przekonała dzieci obiecana nagroda. Mimo wszystko miałam nadzieję, że ich zaangażowanie będzie prawdziwe. Dzieci dostały pojemnik na śmieci, plastikowe siatki i ruszyły razem ze mną do zbierania śmieci. Na początku miały trudności z ich dostrzeganiem, tak bardzo przyzwyczaiły się do ich widoku. Jeden z dorosłych ścinających gałęzie skomentował tę pracę, podobnie jak wcześniej Benja, ale tym razem chłopak rezolutnie odpowiedział, że ludzie też ciągle grzeszą, ale wyrzucają swoje „śmieci” w spowiedzi świętej, aby było coraz lepiej i czyściej. To była dla mnie największa nagroda. Taka prosta analogia może czasem zostać w głowie na całe życie – oby tak było w tym przypadku. Śmieci zostały spalone. Jak zawsze przyszedł ulewny deszcz i dokończył nasze dzieło, oczyszczając ziemię z liści i suchych gałązek. Od tej pory, w każdą sobotę, nie tylko w czasie Adwentu, moje dzieci sprzątały teren przy kościele. Weszło to w nawyk. Mam nadzieję, że tak jak o porządek na podwórku będą zawsze dbały o czystość swojego sumienia.

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze