Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Kto tańczy, modli się trzy razy. O chrystianizacji indiańskich tańców w Meksyku [REPORTAŻ]

Nie ulega wątpliwości, że Meksyk jest krajem różnorodnym pod względem kulturowym. Jednym z ciekawych aspektów tamtejszych religii przedchrześcijańskich były tańce rytualne. Powstało ich niemal tyle, ile istniało ludów rdzennych w tym kraju, czyli przynajmniej kilkadziesiąt. Dzisiaj to bogactwo tańców jest włączone do katolickiego kultu. To tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Pierwszy raz mogłem zobaczyć tańce autochtoniczne (danzas autoctonas) podczas drugiej największej pielgrzymki w Meksyku – do Matki Bożej z Zapopan. Ogromny tłum różnorodnych grup w różnorodnych strojach wykonujących podczas marszu różnorodne tańce. Towarzyszyły im bębny, flety oraz kadzidła. Wyglądało to imponująco. Później, uczestnicząc w świętach patronalnych czy innych uroczystościach kościelnych, widziałem je jeszcze wiele razy. Zawsze robiły na mnie wrażenie. Tutaj nawet nie chodzi tylko o „egzotykę” (co oczywiście też dla Europejczyka jest powodem szczególnego zainteresowania) – stroje, pióropusze, namalowane wzory na twarzach i brzmienie przygrywanej muzyki, lecz także o niesamowitą koordynację i olbrzymi wysiłek. Nawet podczas świąt patronalnych tańczy się czasem przez kilka godzin, a w czasie pielgrzymki do Matki Bożej z Zapopan po nieprzespanej nocy wędruje się. tańcząc – nieraz w piekącym słońcu – od wczesnego rana do niemal południa. Później niektóre grupy kontynuują swoje tańce przed bazyliką aż do wieczora. Na dodatek przygotowanie odpowiedniego stroju nie stanowi taniej sprawy. Często wydaje się na całe swoje oszczędności. Skąd ten zapał wśród Meksykanów?

>>> Kilka milionów Meksykanów pielgrzymowało do Matki Bożej z Zapopan [+ZDJĘCIA]

Orzeł i wąż

Obecnie zdecydowana większość grup tańców rdzennych, które powstają, mają cel katolicki – uwielbienie Boga – tłumaczy Leonardo, członek jednej z takich wspólnot z Ocotlán. – Są jednak i takie, które starają się odtwarzać tradycyjną „meksykańskość” przez odniesienie do religii prekolumbijskich. Przez taniec czczą tych dawnych bogów lub różne elementy natury. Katolickie grupy taneczne starają się łączyć elementy kultury tanecznej ludów rdzennych Meksyku z duchowością katolicką. Tych rodzajów tańców jest zresztą całe mnóstwo. Nasza grupa wykonuje danza de conquista (taniec konkwisty). Ten typ tańca rozwinął się po podboju hiszpańskim – objaśnia mężczyzna.

Grupa Leonarda/Fot. arch. prywatne Leonarda

W wielu częściach Meksyku rozwija się ruch powrotu do „religii prekolumbijskich”. Nie jest on powszechny, ale widoczny. Wokół katedry w stolicy, w Mieście Meksyk, ustawiają się liczni „szamani” odprawiający dla chętnych obrzędy mające uwalniać od zła lub przynosić jakieś szczęście. Tego typu powrotu do rytuałów przedchrześcijańskich nie uświadczy się powszechnie w stanie Jalisco. Zdecydowana większość grup tańczy podczas uroczystości katolickich. Czy możemy mieć tutaj czasem do czynienia z jakimś rodzajem synkretyzmu? Być może. Nie sądzę jednak by było to, przynajmniej w tej części Meksyku, czymś częstym.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Tańce zawierają wiele ruchów odnoszących się do przyrody i zwierząt takich jak lot orła, pełzanie węża czy ruchy reprezentujące słońce. Jedne są spokojniejsze, jak wspomniany taniec konkwisty, inne bardziej żywe i skomplikowane jak taniec aztecki. Zdaje się, że do grup wykonujących ten drugi typ tańców należy więcej młodzieży, co nie dziwi.

Obyczaj i biznes

Ogrom różnorodności tańców jest nie do opisania w jednych krótkim artykule. Poza wspomnianymi wyżej turyści mogą często spotkać taniec staruszków (danza de los viejitos), pochodzący ze stanu Michoacán, czy mocno przyciągający uwagę taniec lataczy (danza de los voladores), wywodzący się z kultury Totonaków z Veracruz. Ten drugi taniec jest bardzo charakterystyczny – ze szczytu dużego słupa kilkoro mężczyzn z przywiązanymi do kostek liniami skacze w dół, wykonując wokół słupa obroty w rytm bębenków i fleta.

Tzw. taniec staruszków/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Nie ma w tym nic zaskakującego, że podobne tańce mają też swój walor turystyczny. Możemy je spotkać przy okazji wielu atrakcji turystycznych. Poza więc stosowaniem ich w ramach katolickiego kultu czy powrotu do religii prekolumbijskich mamy także silny aspekt komercyjny, który z pewnością będzie miał coraz większą rolę wraz z upowszechnianiem się rdzennych tańców jako atrakcji dla zagranicznych turystów. Nawet te grupy, które zostały założone dla celów religijnych, starają się o robienie odpowiedniego spektaklu. – To co my robimy, to tańce z wieloma piórami, bardziej widowiskowe niż te wykonywane przez naszych przodków przed Kolumbem. W kulturach rdzennych pióra oznaczały hierarchię. Mówi się, że te dzisiejsze tańce wyglądają dużo lepiej niż te w epoce prehiszpańskiej – śmieje się Leonardo.

Nierzadko są one uwspółcześnione. Trzeba też dodać, że to wcale nie jest tani sposób zaangażowania się w Kościół czy po prostu hobby. – Globalizacja uczyniła z tego biznes, rynek, wystarczająco drogi! Tylko jedno pióro długości 40 cm kosztuje średnio 60 pesos (ok. 14 zł), a są przecież tańce, w których jedna osoba używa nawet tysiąca takich piór. Niektóre pióra są droższe i kosztują 200-300 pesos od sztuki. Czasem miesza się takie bardzo tanie po 10 pesos z droższymi. Ale i tak finalnie wychodzi minimum 10-12 tys. pesos (ok. 2500 zł), które trzeba wyłożyć na sam strój. To inwestycja, o którą dbasz z wielką troską (śmiech) – zaznacza tancerz.

Rodzinna tradycja

Leonardo tańczy już prawie 40 lat, naśladując dziadka, który jeszcze w latach 40. jako mały chłopiec wymykał się w nocy rodzicom, by oglądać rdzenne tańce. Wiele lat później założył grupę, która działa do dzisiaj i do której należy Leonardo. Jednak nie cała rodzina była entuzjastycznie nastawiona do tej fascynacji dziadka. Babcia Leonarda nie lubiła tego podobno głównie ze względu na wysokie koszty, jakie były wkładane w tę aktywność. Starała się zniechęcać swoje dzieci do brania udziału w tańcach rdzennych z ojcem. Dlatego dopiero po dłuższym czasie babcia Leonarda z dziećmi zaczęła pomagać, szyjąc stroje. Dzisiaj jej córki i ciotki Leonarda pomagają w organizacji i logistyce. Żadne z nich jednak nie zdecydowało się na branie udziału w tańcach. Dopiero wnuki przejęły tę pałeczkę po dziadku. Nowe pokolenie – dzieci Leonarda – kontynuują tradycję już będąc kilkulatkami.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Tańce rdzenne to bowiem tradycja zazwyczaj przekazywana z pokolenia na pokolenie. Już kilkuletnie dzieci biorą udział w tańcach wraz ze swoimi rodzicami, którzy często również zaczynali od najmłodszych lat wraz ze swymi rodzicami. Naomi Mercado jest nastolatką, ale już od 13 lat wykonuje taniec sonajeros (od używanego w czasie tańca instrumentu muzycznego – sonaja). Kontynuuje rodzinną tradycję w grupie Matki Bożej Nieustającej Pomocy z Tlajomulco de Zuñiga.

Dla tych grup związanych z parafiami, gdzie tradycja tańca jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, jest to wyraz wiary. Dulce Ramos z tej samej grupy z Tlajomulco przyznaje, że taniec do modlitwa. W bazylice Matki Bożej z Zapopan mogą usłyszeć meksykańską wersję znanego również w Polsce powiedzenia: „kto śpiewa modli się dwa razy, ale ten kto tańczy – modli się trzy razy”. – Wyrażamy wiarę poprzez poszczególne ruchy w tańcu. W ten sposób adorujemy Boga. Tutaj, w Jalisco, większość grup, która powstaje, jest poświęcona ku czci Matki Bożej z Zapopan – podkreśla José Luis Quirarte Macías, dyrektor Cuartel Real de Unión de Danzas Autóctonas de Jalisco.

– Czasami odczuwa się zmęczenie, zwłaszcza po długiej nocy oczekiwania przez pielgrzymką do bazyliki Matki Bożej z Zapopan – opowiada jeden z tancerzy. – Ale gdy zaczyna się tańczyć, to zmęczenie ustępuje. Z każdym krokiem, każdym ruchem mówię Bogu „to dla Ciebie”. I to dodaje mi sił – dodaje mężczyzna.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze