Kwiat Pustyni walczy. Rozmowa Kingi Baszczuk z Waris Dirie [MISYJNE DROGI]
O godności kobiety i o zmienianiu ludzkiej mentalności z Waris Dirie, twórczynią fundacji „Kwiat Pustyni”, byłą modelką, rozmawia Kinga Baszczuk.
Kinga Baszczuk: Dlaczego zdecydowała się Pani walczyć z obrzezaniem dziewczynek? Przecież zwyczaj ten jest głęboko zakorzeniony, a jego przeprowadzenie traktowane jest jako naturalna kolej rzeczy, konieczność…
Waris Dirie: – Ponieważ sama tego doświadczyłam i wiem, jak to wpłynęło na całe moje życie. Moim głównym celem jest całkowite wytępienie tego bardzo starego zwyczaju. Chciałabym, żeby wszyscy dowiedzieli się o istnieniu tego okropnego procederu i o tym, że nadal się go stosuje w XXI wieku.
KB: Skąd, Pani zdaniem, wziął się ten obyczaj i czemu ma służyć?
WD: – Stosowanie obrzezania jest konsekwencją sposobu patrzenia na kobiety i traktowania ich w wielu społecznościach: ma być uległa i zależna. Takie praktyki można stosować tylko jeśli nie traktuje się kobiety jako przedstawicielki rodzaju ludzkiego. Musimy zatem zmienić sposób traktowania kobiet w różnych społecznościach i walczyć o ich godność. To jedyny sposób wykorzenienia zwyczaju obrzezania i na to kieruję wszystkie moje wysiłki.
KB: Czy sądzi Pani, że kampania Pani fundacji będzie skuteczna w krajach, w których akceptuje się ten proceder?
WD: – Wiele się zmieniło na lepsze w ciągu ostatnich 10–15 lat. Kiedy po raz pierwszy mówiłam publicznie o obrzezaniu dziewczynek, dla większości słuchaczy było to nowe i szokujące. Obecnie wiedza na temat tego procederu i jego skutków dla osób, które są mu poddawane, jest powszechna. Sytuacja prawna poprawiła się bardzo w całej Europie, a nawet w tych krajach, w których zwyczaj ten jest znany od wieków. Co ważne, nawet niektórzy przywódcy religijni otwarcie sprzeciwili się obrzezaniu dziewczynek. Myślę, że udało się zrobić wiele dla wykorzenienia tego procederu.
KB: W jaki sposób my, ludzie z Europy, możemy pomóc kobietom w Somalii i w innych krajach uświadomić sobie i zachować ich ludzką godność?
WD: – Po pierwsze wszyscy muszą się dowiedzieć, że obrzezania nie zaleca i nie normuje żadna religia i że ta tradycja nie jest częścią kultury. Że to jest czyste łamanie praw człowieka. Po drugie, proceder ten zniknie, gdy kobiety uzyskają taką pozycję w społeczeństwie, która im się należy, która zrównuje ich wartość z wartością mężczyzny. I po trzecie, musimy dodać siły kobietom w tych społecznościach afrykańskich, w których praktykuje się obrzezanie. Trzeba dać im pracę, żeby miały własny dochód. Jestem przekonana, że świadoma, niezależna kobieta, która potrafi zarobić na siebie, na pewno nie pozwoli obrzezać swoich córek, by móc je wydać za mąż za pieniądze.
>>> Górski Karabach ostatnią granicą cywilizacji chrześcijańskiej [REPORTAŻ]
KB: Również w Europie, wśród imigrantów, okalecza się młode dziewczęta. Dlaczego?
WD: – Ponieważ niewiele osób o tym wie, a te, które wiedzą, boją się zareagować. W krajach zachodnich, w których zwyczaj obrzezania pojawił się wraz ze społecznościami imigrantów, najważniejsze jest uświadomienie ludziom, że taki proceder się odbywa. Ludzie muszą wiedzieć, że ta potworność się dzieje w XXI w. i że wiele małych, niewinnych dziewczynek jest okaleczanych, a ze skutkami boryka się przez całe życie. Ta tortura może odbywać się nawet za ścianą, u sąsiada. Dlatego każdy, kto o tym wie, powinien opowiadać wśród znajomych, rodziny, w szkołach, na uniwersytetach. Jeżeli macie kontakt z dziećmi lub nastolatkami ze społeczności imigranckich, rozmawiajcie z nimi, dowiedzcie się czegoś, a gdy zauważycie coś podejrzanego, zawiadomcie służby społeczne. Wszyscy musimy sprzeciwić się tej praktyce i zrobić wszystko, co się da, aby uchronić małe dziewczynki.
KB: Wyrosła Pani w społeczności nomadów. O jednym okropnym obyczaju już była mowa. Pomówmy o tych dobrych, które mogliby przejąć ludzie Zachodu.
WD: – Jedną z najważniejszych wartości somalijskich nomadów jest gościnność i otwarcie się na drugiego człowieka. Dzielimy się wszystkim ze wszystkimi. Więzy rodzinne w społecznościach somalijskich są bardzo silne. Starsi ludzie są szanowani za ich mądrość i nie traktuje się ich w społeczności jako bezużytecznych. Bardzo ważne jest też zachowanie nakazów religijnych. Wzrastałam jako muzułmanka, jednak doktryna islamska, którą mi przekazano, była wymieszana z elementami tradycyjnych religii afrykańskich.
KB: Co jest najważniejsze dla Pani jako matki? Jakie wartości chciałaby Pani przekazać swoim synom?
WD: – Chciałabym nauczyć moje dzieci, by kochały i szanowały wszystkich ludzi.
>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |