Madagaskar. Gdzie są misjonarze, są studnie [MISYJNE DROGI]
Tam gdzie głosi się Ewangelię, dba się o człowieka, o jego rozwój. Na Czerwonej Wyspie, gdzie pracują oblaci, jest szkoła, ośrodek zdrowia i dostęp do wody.
Na Madagaskarze mamy trzy strefy klimatyczne: tropikalną, umiarkowaną i suchą. Jednak cała Wyspa, niezależnie od regionu, boryka się z problemem niedostatecznego dostępu do wody pitnej. Tylko część społeczności malgaskiej może korzystać z niej i z instalacji sanitarnych. Są to głównie duże aglomeracje miejskie, gdzie stan tych instalacji, a także jakość wody pozostawiają wiele do życzenia.
Prawie 80% ludności mieszka w buszu, gdzie wodę pobiera się głównie z rzek, jezior oraz Oceanu Indyjskiego, który otacza naszą wyspę. Pozostali ludzie korzystają z różnego rodzaju studni. Na całym wybrzeżu łatwo zrobić pompę wodną, gdyż woda nie jest położona za głęboko, ale często nie jest to woda zdatna do picia, tylko nadająca się do użytku sanitarnego. Wodna pitna jest dostępna dzięki organizacjom, które budują studnie głębinowe, z których woda zazwyczaj jest w miarę czysta i nadaje się do picia. Tych studni jest ciągle za mało i nadal większość Malgaszy nie ma dostępu do wody pitnej lub wody o odpowiedniej jakości.
Różne źródła wody
Większość tutejszej społeczności korzysta z rzek, w których robią osobistą toaletę, zmywają naczynia, piorą bieliznę, kąpią się. Co najgorsze, używają potem tej samej wody do picia i przygotowywania jedzenia. Zwłaszcza dzieci bez oporu gaszą pragnienie wodą prosto z rzeki, bez przegotowania. Tutaj nie ma sklepów, supermarketów czy innych miejsc, w których można kupić butelkę wody czy innego napoju.
Podobnie czynią ludzie, którzy mieszkają nad nielicznymi tu jeziorami, w których w tropikalnym klimacie dobrze rozwijają się bakterie. Picie takiej wody prowadzi do różnego rodzaju chorób.
Najwięcej ludzi mieszka nad Oceanem Indyjskim. Niestety słona woda z tego zbiornika nie nadaje się do picia, choć przynosi pożywienie i po części służy higienie osobistej. Nie dotarły jeszcze na Madagaskar technologie przetwarzania wody słonej na słodką. Wody gruntowe, z których korzystają rodziny zamieszkujące wybrzeże wyspy, nie nadają się do picia.
Misje to też higiena
Higiena i osobista kultura pozostawiają tu wiele do życzenia, zwłaszcza na pięknych malgaskich plażach. Ci, którzy się do nas wybierają, niech uważają na „miny poślizgowe”, których każdego poranka można znaleźć tysiące nad pięknymi brzegami oceanu. Wielkim wyzwaniem dla nas misjonarzy jest walka o zaplecze sanitarne, gdyż większość chorób bierze się z braku higieny osobistej. Miejscowych trudno jest przekonać do korzystania z „wychodka”. Łatwiej jest przecież wybrać się nad ocean, a w buszu użyźnić plantację kawy.
Wielu z tych ludzi choruje na różnorakie choroby, a przede wszystkim na tyfus i amebozę, które atakują układ pokarmowy. Te choroby dziesiątkują dzieci, młodzież i dorosłych. Oczywiście często nie mają dostępu do leków. Umieralność jest naprawdę duża, gdyż dostęp do opieki zdrowotnej jest znikomy, a w niektórych częściach wyspy nie ma szpitali, czy nawet przychodni. Dużo ludzi umiera w drodze do szpitala oddalonego o kilka dni drogi. Misje organizują często kursy dotyczące domowych sposobów zapobiegania chorobom, które wynikają z braku higieny. Wiadro wrzątku, mydło czy inne dostępne środki czystości mogą zapobiegać wielu chorobom, które dziesiątkują miejscową populację.
Gdzie misjonarze, tam studnia
Problem braku wody dotyka też nas, misjonarzy, którzy pracujemy w tym kraju zagrożeni różnego rodzaju chorobami. Władze państwowe w ogóle się tym nie interesują, a więc ludność może liczyć tylko na nas. Można śmiało powiedzieć, że gdzie jest misja katolicka, tam jest dostęp do czystej wody. Kopiemy studnie, wiercimy studnie głębinowe, wbijamy rury w piasek, aby mieć pompę z wodą na bieżący użytek. Budujemy wieże ciśnień i zakładamy instalacje wodne w miasteczkach i wioskach. Używamy nowoczesnych technologii słonecznych, aby korzystać z tej energii do napędzania pomp. Budujemy instalacje wodne przy szkołach, szpitalach czy domach duszpasterskich, aby uczyć ludzi higieny.
Wśród baobabów
Nowym wyzwaniem dla oblatów na Madagaskarze jest misja w diecezji Morondava, gdzie znajduje się słynna aleja baobabów. Jesteśmy tam od prawie czterech lat. Mamy piękną dużą kaplicę, dom dla misjonarzy i niedawno poświeconą dużą szkołę, którą będą wspomagać czytelnicy „Misyjnych Dróg”. Diecezja Morondava boryka się również z problemem braku wody pitnej i bardzo duży procent miejscowej ludności choruje. W ostatnim czasie rozpoczęliśmy budowę instalacji wodnej z wieżą ciśnień dla miejscowej społeczności i na potrzeby misji. W listopadzie oficjalnie rozpoczniemy działalność misyjną w misji Befasy, w tejże diecezji, ale w buszu.
Opisujemy to wszystko, abyście mieli świadomość, w jakich warunkach pracujemy, aby pomóc tym, którzy są zupełnie opuszczeni przez swoje władze. Oparcie mają w misjonarzach, do których mają zaufanie. Misjonarz nie tylko niesie im Chrystusa i głosi Jego Ewangelię, ale również to, co za nią idzie, czyli edukację, wychowanie i postęp społeczny, aby móc tym wspaniałym Malgaszom przywrócić godność osoby ludzkiej. A może też i po to, aby im podać szklankę czystej wody!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |