Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Matka Boża natchnęła go do otwarcia Centrum Miłosierdzia. Dziełu osobiście błogosławił Jan Paweł II 

To było 12 grudnia 1985 r. Eduardo wraz z rodziną od czwartej rano stał w kolejce do bazyliki Matki Bożej z Guadalupe. To był dzień Jej święta patronalnego i dzień, który zmienił nie tylko życie Eduardo, ale i wielu innych. 

Eduardo mieszka w Méridzie, stolicy meksykańskiego stanu Yukatan. Bardzo turystyczne miejsce, choć może nie tak jak kurorty na wybrzeżu karaibskim w stanie Quintana Roo. Słynna Riviera Maya jest oblegana przez turystów z całego świata. Stan Yukatan w przeciwieństwie do Quintana Roo jest też bardzo bezpieczny. Zaprzecza to prostej teorii, że bieda powoduje przestępczość lub czyni złodzieja. Turyście raczej trudno wyjść poza pewne obszary, gdzie ubóstwo jest już bardziej widoczne, a rodziców nie stać na buty dla ich dzieci. Tego 12 grudnia 1985 r. trzydziestoparoletni wówczas Eduardo pośród ogromnych tłumów pielgrzymujących do Matki Bożej z Guadalupe, po wielu godzinach stania w kolejce do bazyliki i obrazu, po uczestnictwie we mszy, podjął dwie ważne decyzje. Po pierwsze: odtąd będzie codziennie odmawiał różaniec. Po drugie: stworzy jakieś dzieło, które pomoże tym dzieciom bez butów i ich rodzicom oraz wielu innym. Na kolanie ręcznie zapisał w bazylice 17 punktów. Jak to bywa z Panem Bogiem, plany zrealizowały się inaczej niż zamierzał. 

>>> Caritas w Meksyku: pomagamy także tym, którym z Kościołem nie po drodze [REPORTAŻ]

Centrum Miłosierdzia 

Centrum Miłosierdzia znajduje się jakieś 25 minut autem z centrum miasta. Ledwo zipiącym autobusem R1 dojedzie się w 35 minut. Dzielnica wygląda bardzo ładnie – nowe i eleganckie domy, restauracje. Miejsce docelowe dobrze rozpoznawalne jest przez dużą statuę św. Franciszka z Asyżu, która stoi pośrodku ronda. Bardzo wyraziście odwzorowano stygmaty na jego dłoniach i stopach. Za rondem mieści się Casa de Caridad, czyli Dom Miłosierdzia i siedziba Caritas stanu Yukatan. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

W środku pomieszczenia wypełnione są najróżniejszymi rzeczami – od jedzenia, przez ubrania, po sprzęt medyczny. Codziennie od 9 rano przyjeżdżają tutaj potrzebujący, by otrzymać to, co jest im akurat najbardziej potrzebne. Przybywają z okolicznych wiosek lub biedniejszych dzielnic autobusami lub swoimi starymi samochodami. Widzę całe rodziny, jak i pojedyncze osoby. Właśnie z pracownikiem siedzącym w recepcji rozmawia pani w tęczowej maseczce. Przekrój ludzi jest olbrzymi – od dzieci po starszych. Jedni mają typowo indiańskie rysy, inni bardziej europejskie. – My przyjmujemy wszystkich i pomagamy każdemu, kto się do nas zwróci – tłumaczy Eduardo, który dzisiaj jest dyrektorem centrum. To on je założył. Chociaż początkowo planował to nieco inaczej. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Pracownica Centrum pokazuje szczegółowe odwzorowanie stygmatów na mniejszej kopii pomnika św. Franciszka/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Zaangażować się na całego 

Eduardo to uśmiechnięty człowiek o bardzo życzliwym i spokojnym usposobieniu. Nigdzie się nie spieszy, mówi powoli. Wydaje się być zadowolonym ze swojego życia i z tego, co robi. Zawsze powodziło mu się dobrze w interesach. W bazylice Matki Bożej z Guadalupe odkrył, że chce się jakoś podzielić z innymi swoimi pieniędzmi i talentami. Nie zamierzał jednak poświęcać na to większości swojego czasu. Poszedł ze swoimi 17 punktami do ówczesnego arcybiskupa Yucatanu. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

– 6 stycznia 1986 r. przedstawiłem arcybiskupowi Manuleowi Castro Ruiz ideę stworzenia jakiegoś dzieła miłosierdzia. Arcybiskup pobłogosławił mój pomysł – opowiada Eduardo. –Pewien ksiądz, kanonik, Fernando Maria Avila Alvarez, spytał mnie jednak, czemu nie miałbym założyć w Yucatanie Caritas. Ja odpowiedziałem, że muszę przecież pracować, jestem ojcem rodziny, i nie mogę zarządzać czymś tak złożonym jako zwykły wolontariusz. Ale taką propozycję słyszałem tak wiele razy, że gdy zobaczyłem ogłoszenie o ogólnokrajowym zebraniu Caritas w Toluca, to stwierdziłem, że pojadę. I jeżeli to, co tam usłyszę, przekona mnie, to zacznę z Caritas tutaj, w stanie Yukatan – zaznaczył. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Spodobało mu się na spotkaniu. Jakiś czas po nim pojechał do stolicy, Miasta Meksyk, w interesach i w tym czasie Półwysep Yukatan nawiedził Huragan Gilbert, który pozbawił dobytku wiele rodzin. Był rok 1988 r. Po przejściu niszczycielskiego żywiołu ponad 35 tys. osób zostało bez domu. – Wówczas w Mieście Meksyk zaproponowano mi pomoc w postaci pożywienia, które miałbym rozdysponować potrzebującym. Te paczki pomogły aż 50 parafiom! Odczytałem to jako znak, że mam właśnie iść w tym kierunku i zaangażować się na całego – przyznaje Eduardo. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Porywać serca do miłosierdzia 

Ok. 90% wszystkich zaangażowanych w Centrum Miłosierdzia to wolontariusze. Centrum ma filie lokalne w głębi stanu, na prowincji, gdzie można pomagać bardziej doraźnie i po prostu być z tymi ludźmi. Każda filia ma swoją strukturę – prezydenta i radę. Rąk chętnych do pracy i dzieł miłosierdzia jest bowiem sporo. Eduardo podkreśla, że ważnym zadaniem jest zdobywanie nowych serc do miłosierdzia, aby dobro się rozszerzało. Wszystkiemu przyświecają trzy słowa: formacja, nawrócenie i akcja. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

W tym celu założył także Szkołę Katolickiej Nauki Społecznej im. Jana Pawła II. Została powołana w maju 1991 r., kiedy Jan Paweł II ogłaszał swoją encyklikę Centismus annus w setną rocznicę Rerum novarum Leona XIII. – Katolicka nauka społeczna to najbardziej zakryty skarb Kościoła – wyjaśnia Eduardo. Tu nie chodzi o intelektualne przeżycie czy proste zgłębianie wiedzy, ale o praktyczne wskazówki, jak Ewangelię aplikować w życie społeczne i ekonomiczne. Rzeczywistość chrystianizuje się bowiem nie tylko przez doraźnie wsparcie, ale też przez głębokie zmiany systemowe i przekształcenia mentalności u ludzi. U biznesmenów i pracodawców, takich jak on, Eduardo stara się wzbudzać poczucie odpowiedzialności za swoich pracowników, świadomość godnej płacy, zaangażowania społecznego. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Szkoła nosi imię Jana Pawła II nie tylko przez zwykłą miłość Meksykanów do polskiego papieża czy jego wkład w społeczne nauczanie Kościoła. Eduardo spotkał Jana Pawła II osobiście w Veracruz podczas jednej z kilku papieskich pielgrzymek do Meksyku. Wówczas papież osobiście pobłogosławił Centrum Miłosierdzia. Świadectwem tego jest dokument z jego błogosławieństwem w gabinecie Eduardo oraz kilka zdjęć z tego wydarzenia. Zaraz obok położony jest podobny dokument z błogosławieństwem papieża Franciszka. Zaangażowani w Kościół Meksykanie czują silną więź z Watykanem. 

Eduardo/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Eduardo od pamiętnego 12 grudnia 1985 r. po dziś dzień odmawia codziennie różaniec. Wszystko wypływa z modlitwy. Dlatego ważne miejsce w Centrum zajmuje sporych rozmiarów przestronna kaplica. Stąd z pewnością wypływa niesione w świat miłosierdzie. 

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze