siostry klaryski

fot. Fray Foto/cathopic

Mniszki i mnisi są jak serce pompujące krew do całego organizmu Kościoła [MISYJNE DROGI]

Prawie sto lat temu Pius XI ogłosił św. Teresę z Lisieux patronką misji, wraz ze św. Franciszkiem Ksawerym. Ukazuje to nierozłączny związek między klauzurą a misją. Encyklika „Redemptoris missio” podkreśla, że misjonarz musi być kontemplatykiem w działaniu, gdyż w przeciwnym razie nie jest w stanie głosić Chrystusa w sposób wiarygodny.

Piętnaście lat po śmierci Teresy misjonarze oblaci Najświętszej Maryi Niepokalanej udali się na odważną misję do Eskimosów. Zostali przyjęci bardzo chłodno i z rezerwą. Ludzie przychodzili do misji nie z sympatii, ale by wykpić misjonarzy i prawdy, które głosili. Niestety nie kończyło się tylko na kpinach: po trzech latach bezowocnej pracy dwóch oblatów zostało zamordowanych. Miejscowy biskup wydał formalny nakaz zamknięcia misji, jeżeli w najbliższym czasie sytuacja radykalnie się nie poprawi. „Pewnego pięknego jesiennego dnia o. Turquetil – ostatni na misji otrzymał korespondencję: dwie koperty. W jednej mała karteczka z krótkim tekstem o Teresie, karmelitance, przyjaciółce misjonarzy. W drugiej zaś znalazł małe zawiniątko z odrobiną ziemi z grobu Teresy. Misjonarz w geście desperacji czy rozpaczy duszpasterskiej rozsypał tę ziemię na teren tak bezowocnej ziemi Eskimosów, polecając dzieło siostrze misjonarzy” – opowiada o. Kazimierz Lubowicki, oblat.

>>> Czym jest i jak działa modlitwa?

W najbliższą niedzielę misjonarz nie mógł uwierzyć swym oczom, bo duża grupa Eskimosów przyszła do kościoła. Z czasem przyjęli chrzest. Od tej pory zmieniło się wszystko. Po tym zdarzeniu biskup z Arktyki Owidiusz Charlebois OMI rozpoczął starania o ustanowienie św. Teresy z Lisieux patronką misji. Zredagowana prośba obiegła cały świat misyjny i z podpisem 232 hierarchów z terenów misyjnych dotarła do Papieża, który 14 grudnia 1927 r. odniósł się do prośby pozytywnie. „Najwspanialszym dowodem na to, że kontemplacja jest elementem misji jest życie Małej Tereski od Dzieciątka Jezus, która nie opuszczając swego klasztoru, łączyła się w modlitwie z Afryką i Azją, a nawet myślała o założeniu klasztoru na terenie obecnego Wietnamu. Modlitwa przekracza wszelkie granice, ale miejsce modlitwy emanuje na innych” – podkreśla o. Andrzej Dzida SVD.

Fot. cathopic

Zaczęło się od Afryki

Werbista, który posługiwał w ogarniętym wojną Sudanie Południowym, przypomina, że życie kontemplacyjne i kontemplacyjno-wspólnotowe w III w. narodziło się właśnie na Czarnym Lądzie.
Ojcowie Pustyni uczyli mądrego stawiania sobie wymagań i granic, po to by zrobić miejsce dla Boga. „Szczególnie było to widoczne w życiu św. Pawła z Teb i św. Antoniego Pustelnika, którzy pociągnęli za sobą innych. Można powiedzieć, że żyli na pustyni i byli odseparowani od świata, a jednocześnie służyli radą i modlitwą innym, którzy do nich przychodzili z różnymi sprawami.

Pochodzący z Afryki św. Augustyn stworzył pierwsze podstawy życia wspólnotowego. Reguła św. Benedykta i klasztory, jak chociażby Monte Cassino, musiały poczekać prawie kolejne dwieście lat na powstanie” – zauważa o. Dzida. Przez wieki życie pustelniczne i cenobityczne, czyli klasztorne, nawzajem na siebie oddziaływały. „Właściwie do czasów św. Wincentego à Paulo istniały w Kościele tylko zakony kontemplacyjne. Zakony czynne pojawiły się wraz ze Zgromadzeniem Księży Misjonarzy i Zgromadzeniem Sióstr Szarytek, założonym właśnie przez św. Wincentego. Kościół zawsze cenił zakony kontemplacyjne i traktował je jako drogocenny skarb, dany mu przez Boga” – podkreśla bp Kazimierz Gurda odpowiedzialny za Komisję ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego Konferencji Episkopatu Polski.

Największy udział w ewangelizacji

Soborowy dekret „Ad gentes” podkreśla, że „instytuty zakonne, oddane życiu czynnemu i kontemplacyjnemu, miały dotychczas i mają największy udział w ewangelizacji świata” i – co więcej – prosi je, by „zakładały swe domy na terenach misyjnych, aby tam, wśród niechrześcijan, prowadząc życie dostosowane do prawdziwie religijnych tradycji ludów, dawać wspaniałe świadectwo majestatowi i miłości Boga oraz jedności w Chrystusie”.

Serce pompujące krew

Autorka „małej drogi” – św. Teresa z Lisieux, która może być realizowana przez każdego z nas powtarzała, że chce być miłością w sercu Kościoła. Dziś klauzurowe mniszki i misi „są jak serce, które pompuje krew, to znaczy miłość Chrystusa, do całego organizmu Kościoła powszechnego. W ten sposób ich miłość dociera do wszystkich misji i wszystkich misjonarzy, którzy są rękami, które chrzczą lub ramionami, które przyjmują biednych i cierpiących. Jeśli serce nie pompuje krwi, organizm umiera” – zauważa o. Ryszard Szmydki OMI, podsekretarz Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. Poprzez codzienną modlitwę i ofiarę ludzie żyjący za klauzurą uosabiają pulsujące serce, z którego pochodzi wszystko. Obecnie na świecie jest 4 tys. żeńskich klasztorów kontemplacyjnych, z czego ponad połowa w Europie (Hiszpania 850, Włochy 523, Francja 257, Niemcy 119). W Polsce jest 13 zakonów klauzurowych i 87 klasztorów kontemplacyjnych. Na świecie jest 44 tys. sióstr kontemplacyjnych, najwięcej klarysek i karmelitanek. Połowa wszystkich mniszek żyje w Europie (22 315). Na innych kontynentach sióstr po ślubach wieczystych jest odpowiednio: Afryka 1172, Azja 3100, Ameryka Płn. 3519, Ameryka Płd. 4242, Oceania 188. Ciekawostką jest, że o ile np. w Afryce powstaje wiele rodzimych zgromadzeń zakonnych odpowiadających na konkretne potrzeby lokalnych wspólnot, to są to przede wszystkim wspólnoty czynne.

Wzajemna pomoc

Obecne na Czarnym Lądzie klasztory kontemplacyjne sięgają korzeniami Europy i nieustannie czerpią życiodajne soki ze swych pierwotnych źródeł. „Wszystkie znane przeze mnie wspólnoty kontemplacyjne zostały przeszczepione z Europy. Jednak są już niezależnymi fundacjami, gdzie większość członków stanowią mniszki i mnisi pochodzący z Afryki. Dowodzi to faktu, że ta forma życia zakonnego jest coraz bardziej doceniana na Czarnym Lądzie” – podkreśla o. Jacek Wróblewski ze Zgromadzenia Misjonarzy Afryki przez pryzmat doświadczenia posługi w Nigrze, Burkina Faso i Ghanie, gdzie obecni są między innymi benedyktyni i benedyktynki oraz karmelitanki bose. Do pogrążonej w kolejnej wojnie Republiki Środkowoafrykańskiej klaryski dotarły w 1960 r. Ich wspólnota jest miejscem nieustannej modlitwy o pokój. Gdy w ostatnich latach konflikt ogarnął Bouar, gdzie znajduje się ich klasztor, siostry otworzyły drzwi dla potrzebujących, organizując m.in. szpital polowy. „Drzwi ich rozmównicy są otwarte każdego dnia. Księża, siostry i zwykli ludzie mogą przyjść, by podzielić się swoimi problemami, radościami i powierzyć intencje modlitwy.

Klaryski wiedzą więc, co się dzieje w diecezji, kraju i na świecie i o tym z Bogiem później rozmawiają” – podkreśla ks. Mirosław Gucwa. Klasztory kontemplacyjne to otwarte okna na świat.
Europejskie wspólnoty, które w ubiegłym wieku otworzyły fundacje na innych kontynentach, umacniane są teraz tamtejszymi powołaniami. W klasztorze kamedułek w Rzymie są mniszki z Afryki i Azji. Wcześniej Włoszki otworzyły kamedulski klasztor u stóp Kilimandżaro, który tętni życiem i pączkuje kolejnymi fundacjami. W klasztorze Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji w Nysie wciąż modlą się siostry z Filipin.

Cicha obecność, gościnność i inkulturacja

„Kontemplacyjna misja to nie tylko modlitwa i cicha obecność. Liczy się także gościnność, które te miejsca oferują dla spragnionych ciszy i skupienia. Miejsca u benedyktynów w Burkina Faso trzeba rezerwować z półrocznym wyprzedzeniem” – zauważa o. Wróblewski. Nie do przecenienia w misyjnym wymiarze jest też to, że życie kontemplacyjne to nie tylko „ora” ale i „labora”. „U benedyktynów w Koubri zadziwia bardzo piękna, nastrajająca do modlitwy kaplica z afrykańskimi motywami dekoracyjnymi oraz wspaniała liturgia, gdzie doskonale wykonanym śpiewom towarzyszy dźwięk kory – tradycyjnego instrumentu z Afryki Zachodniej przypominającego harfę. Zapuściwszy się w głąb klasztornego terenu, można się natknąć na stado jednogarbnych krów, które dostarczają mleka na słynne zakonne jogurty.

Z kolei benedyktyni w Ghanie uprawiają zioła, z których powstają ich słynne mnisie nalewki” – opowiada o. Wróblewski. Praca mnichów często napędza też miejscową gospodarkę, gwarantując ludziom pracę i rynek zbytu. „Nasze soki, powidła i sery rozchwytywane są w całym Senegalu. Raczą się nimi m.in. turyści w najlepszych hotelach, stąd też by sprostać zamówieniom, skupujemy owoce i warzywa od miejscowych rolników, gdyż nasze 14 hektarów ziemi nie wystarcza” – wskazuje brat Thomas Gomis z benedyktyńskiego opactwa Keur Moussa. Przybywając tam w 1962 r., mnisi zaczęli poznawać miejscową kulturę i byli pierwszymi, którzy na fali inkulturacji wprowadzili dźwięk kory do katolickiej liturgii. Z czasem zdobyli sztukę tworzenia tych tradycyjnych instrumentów. Obecnie rocznie produkują około 50 afrykańskich harf, a ich najwyższa jakość brzmienia sprawia, że rozchwytywane są na całym świecie.

„Naszym zadaniem jest także poznawanie i zachowywanie miejscowej kultury. Nie wystarczy przynieść chorał gregoriański i muzykę organową – trzeba także odkryć i docenić to, co może wnieść w nasze życie tradycja danego kraju” – podkreśla 80-letni brat Domenique Catta. Jest on współzałożycielem senegalskiego opactwa, a zarazem pierwszym benedyktynem, który nauczył się grać na afrykańskiej harfie i z jej brzmieniem zharmonizował śpiew psalmów w lokalnym języku wolof.

Pustelnie i aśramy

Coraz bardziej popularną formą życia kontemplacyjnego na terenach misyjnych stają się powstające w Afryce i Azji pustelnie i aśramy. Jedna z nich powstała w Rwandzie, która ma za sobą
etap pierwszej ewangelizacji, oczyszczony dramatem ludobójstwa. Teraz tamtejszy Kościół stawia na pogłębioną formację i rozwój życia duchowego. W Indiach z różnym skutkiem podejmowane są próby przeszczepienia do chrześcijańskiej tradycji wywodzących się z hinduizmu aśramów, czyli miejsc rozwoju życia duchowego. Jeden z nich prowadzony jest pod auspicjami diecezji w Weranasi. „Odbywają się tam spotkania biblijne z wyznawcami innych religii. To także miejsce, gdzie katolicy spędzają tydzień czy dwa o chlebie i wodzie w pustelni. To jedna z coraz popularniejszych form życia kontemplacyjnego” – mówi ks. Henryk Jagodziński. Wyjątkowym miejscem modlitwy w intencjach papieża i Kościoła powszechnego jest bez wątpienia watykański klasztor Mater Ecclesiae. Wcześniej, na prośbę Jana Pawła II, modliły się tam na zmianę siostry z różnych klasztorów kontemplacyjnych. Obecnie przed Bogiem trwa Benedykt XVI. Z serca Kościoła płynie modlitewne wsparcie na jego najdalsze peryferie.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze