Módlmy się za Kościół prześladowany
Papież Franciszek apeluje, aby w marcu 2017 r. ofiarować swoje modlitwy za prześladowanych chrześcijan. Czy my, żyjąc w bezpiecznym miejscu, myślimy, ile zła spotyka ludzi tylko dlatego, że przyznają się do Chrystusa?
Z Egiptu płyną niepokojące wiadomości. 19 lutego został opublikowany dwudziestominutowy film, w którym egipscy terroryści powiązani z Państwem Islamskim grozili eskalacją terroru w stosunku do ludności koptyjskiej. Jak często bywa w takich sytuacjach bojownicy ignorują to, że Koptowie są chrześcijanami, czyli powinni być chronieni, jako „Lud Księgi”. Utożsamiani są z Zachodem i z tego powodu zostali uznani za niegodnych ochrony. W grudniu 2016 r. został zaatakowany koptyjski kościół w Kairze. Sami Koptowie obawiają się o własne życie i powtarzają, że nigdy nie mogą być pewni, czy wrócą z nabożeństwa. Tylko w ciągu ostatnich tygodni doszło do siedmiu zabójstw Koptów na samym Synaju. Przerażają nie tylko zabójstwa, ale również brutalność, z jaką są wykonywane. Zastrzelenie ojca i spalenie żywcem syna czy zabicie głowy rodziny na oczach jego żony i dzieci to barbarzyństwo.
Niebezpiecznie nie tylko w Egipcie
Koptowie w Egipcie mają tyle szczęścia, że nie trwa tam regularna wojna. Są chronieni przez państwo, a przynajmniej teoretycznie powinni być, jako egipscy obywatele. Chyba możemy sobie tylko wyobrazić, co dzieje się w ogarniętej wojną Syrii, gdzie ofiary śmiertelne to codzienność i nie wzbudzają już żadnej sensacji. Podobnie a zarazem zupełnie inaczej jest w Iraku. Kraj, który doświadczył wojny, po której chrześcijanie zostali utożsamieni z najeźdźcą z Zachodu, przestali być częścią społeczeństwa zamieszkującą te ziemie od wieków. Później spustoszeń dopełniło Państwo Islamskie. Zaczęły się krwawe prześladowania, porwania, zmuszanie do konwersji i brutalne zabójstwa. Chrześcijanie musieli uciekać. Oczywiście nie tylko chrześcijanie, ale byli oni grupą bardziej narażoną na represje. Z półtora miliona chrześcijan, którzy zamieszkiwali Irak, obecnie pozostało około 250 tysięcy. Duża część z tych, którzy uciekli np. z Mosulu, nie wie, czy wrócić do miasta po wyzwoleniu. Świątynie zostały zdewastowane i sprofanowane, własność rodzin chrześcijańskich często odsprzedana innym właścicielom. Nawet jeśli jest do czego wracać, a bojownicy z Państwa Islamskiego już opuścili Mosul, to ubieganie się o zwrot zagarniętej własności spowoduje nowe konflikty.
Jest promyk nadziei
Chrześcijanom nigdy nie wolno tracić nadziei. Teraz jej płomyk rozbłysnął na nowo w okolicach Mosulu. W wiosce Telekuf-Tesqopa 27 kilometrów do Mosulu 18 lutego została odprawiona Msza św., a na wzgórzu ustawiono krzyż, przy którego poświęceniu byli zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. Znamienna i budząca nadzieję jest również pomoc muzułmańskiej młodzieży przy porządkowaniu świątyń odbitych z rąk Państwa Islamskiego chrześcijańskich. Twierdzą oni, że chrześcijanie są w tych rejonach bardzo potrzebni i chcą im tymi gestami pokazać solidarność i przyjaźń. Takie gesty są w dzisiejszym świecie niezwykle ważne. Bo po co uchodźcom plakaty krzyczące: przyjmiemy Was. Bardziej przydałybyście rozwiązania pomagające zaprowadzić pokój i pomagające żyć im w ich własnych krajach. Ludzie uciekający z Aleppo chyba bardziej niż o stolicach europejskich marzą o odzyskaniu własnych domów, o życiu w pokoju i wychowaniu szczęśliwych dzieci, wśród rodziny i przyjaciół na znajomej ulicy, a nie będą się tułać po dalekim świecie, szukając sposobu na przeżycie.
Módlmy się o pokój dla Bliskiego Wschodu i całego świata, o wytrwałość i siłę dla prześladowanych za wiarę. Pamiętajmy o nich, że są i że cierpią każdego dnia. W tym samym czasie, kiedy mu czytając ten artykuł, wygodnie siedzimy i pijemy kawę.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |