Foto: Open Doors

Nikogo to nie obchodzi [MISYJNE DROGI]

Kiedy my narzekamy na uciążliwości z powodu konieczności noszenia maseczek czy braku dostępu do udogodnień wakacyjnych czy kulturalnych, nasi bracia w wielu krajach walczą o przetrwanie. Toczą prawdziwą walkę o życie.

Prawie wszystkie grupy kościoła domowego spotykają się przez Internet. Modlitwa, lektura Pisma Świętego, dzielenie się świadectwami, oddawanie Bogu chwały i wspólny śpiew. Spotkania odbywają się teraz częściej niż przed wybuchem epidemii. Oczywiście mamy teraz więcej wolnego czasu, każdy zostaje w domu i dlatego możemy spotykać się tak często. (…) Słyszeliśmy, że nasi
starsi i niepełnosprawni członkowie kościoła są wdzięczni Bogu i są bardzo zachęceni tą możliwością spotkań online”. Takie relacje brzmią znajomo w naszych uszach, bo przecież sami tego doświadczyliśmy w czasie epidemii. Pandemia koronawirusa dość radykalnie wpłynęła na nasze życie – prywatne, zawodowe, ale również to kościelne. Przywołana relacja nie dotyczy jednak Polski czy Europy. Pochodzi z Chin, z Wuhan, czyli – jak się powszechnie przyjmuje – z praźródła koronawirusa.

Czy syty zrozumie głodnego?

I na tym właśnie chcę się skupić. Nie na naszych problemach z pandemią, choć i one są realne, dotkliwe i budzą niepokój. A jednak jest coś, co odróżnia naszą zachodnią perspektywę, od tej z krajów, w których życie chrześcijan i bez pandemii było trudne. Naturalnie w sytuacji nadzwyczajnej skupiamy się na trudnościach we własnym życiu. Szukamy sposobów bezpiecznego przejścia przez istniejące zagrożenia (nie tylko zdrowotne, ale także np. ekonomiczne). Poszukujemy nowych rozwiązań, niezbędnych w sytuacji, gdy nasze życie „wyskoczyło z szyn” ustabilizowanej dotąd codzienności. I o ile nawet dotąd dostrzegaliśmy problemy chrześcijan żyjących w krajach opresyjnych wobec Kościoła, dziś wydaje nam się, że cały świat stanął w obliczu takich samych problemów, jakie wywołał Covid-19 i walka z koronawirusem. A jednak nie jest tak, że w obliczu pandemii wszyscy na świecie znaleźliśmy się w takim samym położeniu. SARS-CoV-2 nie zlikwidował ani nie odsunął w cień dawnych problemów. One nadal realnie istnieją. Nowa sytuacja dodała naszym współbraciom jedynie zmartwień i utrapień. Przyjrzyjmy się konkretnym ludziom, którzy żyją w krajach nieprzychylnych chrześcijanom. Elias (imię zmienione), jeden z syryjskich współpracowników organizacji Open Doors, wyjaśnia, dlaczego Syria znajduje się teraz w o wiele gorszym położeniu niż kraje naszego kręgu kulturowego: „Przez lata wielu Syryjczyków nie miało dostępu do zdrowej żywności i dlatego są bardziej podatni na choroby sezonowe, a zatem koronawirus jest dla nich bardzo niebezpieczny”. Dowiadujemy się, że brakuje artykułów higienicznych oraz dostępu do czystej wody pitnej. W większych miastach występuje ogromne zanieczyszczenie powietrza spowodowane częstszym z konieczności używaniem generatorów prądotwórczych. Z powodu wojny wielu młodych ludzi uciekło z Syrii do innych krajów, w rezultacie czego dziś tamtejsza populacja w dużym stopniu składa się z osób starszych. Są oni bardziej narażeni na śmierć z powodu choroby, a jeśli zachorują, często nie mają nikogo, kto mógłby się nimi zaopiekować. W takich warunkach życie codzienne w Syrii jest bardzo trudne.

Foto: Open Doors

Chrześcijanie głodzeni

W Iranie odnotowano bardzo wiele zarażeń koronawirusem. Jeden z tamtejszych przywódców kościelnych mówi: „Umieramy i nikogo to nie obchodzi. Wiele osób z naszego otoczenia choruje i trafia do szpitali lub umiera”. Jednym z większych siedlisk wirusa są irańskie więzienia. Tamtejsze władze prewencyjnie tymczasowo wypuściły na wolność 83 tysiące więźniów, w tym część
więzionych chrześcijan. Jednak wiadomo o przynajmniej dziesięciu przypadkach chrześcijan, którzy nadal są w więzieniu. Istnieje wysokie ryzyko, że koronawirus zdziesiątkuje więźniów, dlatego Javaid Rehman, specjalny sprawozdawca ONZ do spraw praw człowieka w Iranie, wezwał do uwolnienia wszystkich irańskich więźniów sumienia. Z kolei w Nigerii w związku z kryzysem pandemicznym wielu miejscowościom grozi głód. Co prawda trafia tam pomoc międzynarodowa, także za sprawą organizacji chrześcijańskich, ale miejscowe władze nierzadko dyskryminują chrześcijan podczas dystrybucji żywności. Materiał filmowy, pochodzący z tego terenu, pokazuje torby z jedzeniem rzucane pomiędzy duży tłum. O każdą taką torbę wybucha walka. Jedna z liderek kościoła działającego na południu stanu Kaduna przyznaje: „Największa [pomoc żywnościowa], jaką do tej pory otrzymała większość ludzi, to dwie torebki makaronu i miseczka ryżu oraz filiżanka oleju. Taka pomoc jest dystrybuowana na obszarach zamieszkałych przez chrześcijan. Kobiety mdleją, próbując zdobyć jedzenie dla swoich rodzin. To nie jest tylko marginalizacja, to jest prześladowanie chrześcijan. Miałam możliwość zobaczyć niektóre z pisemnych instrukcji dotyczących dystrybucji. Według nich hrabstwa zamieszkane głównie przez muzułmanów otrzymują więcej worków z ryżem, więcej paczek makaronu i więcej innych rzeczy, niż hrabstwa zamieszkane w większości przez chrześcijan”.

To tylko kilka przykładów krajów, w których chrześcijanie podwójnie cierpią. Po pierwsze – z powodu stałych, dotkliwych prześladowań. A po drugie – w wyniku znacznie cięższych niż w krajach Zachodu skutków pandemii Covid-19. Kiedy my narzekamy na uciążliwości z powodu konieczności noszenia maseczek czy braku dostępu do udogodnień wakacyjnych czy kulturalnych, nasi współbracia w wielu krajach walczą o przetrwanie. Toczą prawdziwą walkę o życie. A jednak pomimo to są dla nas ogromnym wyzwaniem ze względu na swoją postawę wdzięczności i wiary, jak chrześcijanie z Korei Północnej, którzy napisali: „Nawet jeśli nadeszła mroźna zima, nasze serca są pełne ciepła i miłości. Tak, jak światło słoneczne świeci przez pęknięcia [ścian] i daje ciepło, tak my zostaliśmy dotknięci waszą miłością i ciepłem, które płynie z głębi waszych serc. (…) Dziękujemy wam za poświęcenie, ciepło i troskę. Robimy, co w naszej mocy, aby wiernie służyć i żyć dla naszego Pana”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze