Foto: Monica Volpin/pixabay

Pokój i pojednanie są możliwe. Rozmowa Justyny Nowickiej z Orlando B. Quavendo [MISYJNE DROGI]

Konflikty zbrojne między muzułmanami a chrześcijanami na Filipinach sięgają XVI w. W ciągu mniej niż pięćdziesięciu lat, od 1920 do 1965 r., większość muzułmanów stała się mniejszością – mówi kard. Orlando B. Quevedo OMI w rozmowie z Justyną Nowicką.

Justyna Nowicka: Ojcze, z dużym poruszeniem oglądaliśmy w Internecie film, na którym dżihadyści niszczą katedrę w Marawi, opluwają i rozbijają figury Maryi.
O. kard. Orlando B. Quevedo OMI: Na Filipinach istnieją dwa rodzaje terroryzmu: jeden jest przestępczy, a drugi – ideologiczny. Przestępczy jest ten z Grupy Abu Sayaff, która z powodów ideologicznych oddzieliła się od rewolucyjnego Frontu Wyzwolenia Narodowego Moro (MNLF). Walczy o autonomię muzułmańską, a także oderwanie od Filipin wysp Mindanao, Palawu i archipelagu Sulu. Aby wspierać działalność rebeliantów, zaczęto porywać ludzi dla okupu. Było to opłacalne. Dzisiaj jest to grupa bandytów zarabiająca miliony dolarów na porwaniach. Nie mają wyrzutów sumienia, kiedy zabijają porwanych, cudzoziemców i Filipińczyków, za których nie mogą dostać okupu. Ich lider zadeklarował poparcie dla idei ISIS, ale to fałsz, który służy politycznej grze. Natomiast ideologiczny terroryzm uprawia niedawno powstała grupa Maute. Bracia Maute zadeklarowali swą wierność idei ISIS i pod czarną flagą ISIS przejęli miasto Marawi. Ich aspiracją i celem jest przywrócenie złotego wieku Kalifatu, tzw. Proroka i pierwszego Kalifa Mohammada. Chcą ustanowić kalifat w Mindanao, który będzie niezależny od rządu Filipin, zupełnie wolny od „niewiernych”.

To byli właśnie oni?
Tak. To właśnie Grupa Maute zniszczyła obrazy religijne w sąsiedniej diecezji, a dokładnie w prałaturze terytorialnej w Marawi. Zrównała katedrę z ziemią. Spalili także protestanckie kolegium, zatrzymali wielu chrześcijan (katolików i protestantów), w tym księdza i pracowników Kościoła. Zabijali cywilów uwięzionych w mieście, jeśli nie potrafili recytować fragmentów z Koranu. Swoich członków, którzy zostali zabici podczas oblężenia Marawi, nazywają męczennikami. Przyciągają do swojej grupy wielu młodych muzułmanów.

Ojcze Kardynale, a dlaczego doszło do rozwoju terroryzmu na Filipinach?
Na terroryzm składa się wiele czynników: sekularyzacja, niesprawiedliwość społeczna, ubóstwo i zacofanie, zaniedbania ze strony rządu, dyskryminacja, historyczne uprzedzenia między muzułmanami a chrześcijanami. Do tego dochodzi niepowodzenie rządu, jeśli chodzi o skuteczne reagowanie na ruchy chcące stworzyć kalifat na Filipinach.

Foto: materiały prasowe


Może na Filipinach dochodzi do zderzenia cywilizacji chrześcijańskiej i muzułmańskiej?
Teoria zderzenia cywilizacji nie dotyczy aktów terroryzmu w ostatnim czasie. Konflikty zbrojne między muzułmanami a chrześcijanami na Filipinach sięgają XVI w. W ciągu mniej niż pięćdziesięciu lat, od 1920 do 1965 r., większość muzułmanów stała się mniejszością. We wczesnych latach siedemdziesiątych rewolucyjny MNLF próbował zbrojnie wywalczyć niepodległość Moro. Terroryzm pojawił się, gdy negocjacje pokojowe między kolejnymi ugrupowaniami terrorystycznymi chcącymi wyzwolenia Moro i rządem zawiodły. To z powodu prób zdobycia i przekształcenia Morosów przez chrześcijan walczyli oni z „niewiernymi”.

Nie jest zatem to wszystko biało-czarne i proste do zrozumienia.
W przypadku Filipin przyczyną terroryzmu nie jest starcie cywilizacji ani nienawiść do chrześcijan. Aktualnych wydarzeń nie można rozważać inaczej, jak tylko w politycznym i historycznym kontekście podbojów oraz walki o władzę. Jednak pomimo głęboko zakorzenionych uprzedzeń, zwykli chrześcijanie i muzułmanie na Filipinach żyją we względnej harmonii i pokoju. Nawet w czasie oblężenia Marawi przez Maute muzułmańscy pracodawcy pomagali swoim chrześcijańskim pracownikom znaleźć bezpieczne miejsce, podczas gdy chrześcijanie z Iligan pomagali muzułmańskim uchodźcom, którzy uciekli z Marawi.

Foto: FRANCIS R. MALASIG/PAP/EPA


Czy kiedy dochodzi do aktów terroryzmu, do niszczenia kościołów, kiedy giną ludzie, wciąż możliwy jest dialog chrześcijańsko-muzułmański?
Obecnie podejmowane są inicjatywy w różnych częściach Mindanao. Na szczeblu regionalnym spotkania biskupi – ulamowie (IRD) odbywają się regularnie. To ciało składa się z biskupów katolickich, pastorów protestanckich i ulamów muzułmańskich. Chociaż nie można prowadzić dialogu z samymi terrorystami, to ich nauczyciele religijni mogą wytłumaczyć im, że błędnie interpretują Koran. Jak najszybsze zatwierdzenie przez rząd projektu Ustawy Podstawowej Bangsamoro, która wyraża podstawowe aspiracje terytorium Moros do niepodległości, do stanowienia suwerennego kraju, mogłoby odwieść wielu terrorystów z Mindanao i rozczarowanych młodych od działań zbrojnych.

Czytałam, że Filipińczycy są ludźmi pogodnymi, że konflikty osobiste nie przeradzają się w przemoc.
Filipiński „Bayanihan”, czyli jedność w pracy i współpracy dla osiągnięcia wspólnego celu, nie oczekując niczego w zamian, również pomaga promować radość. Silne więzi rodzinne są przenoszone także za granicę, gdzie obce sobie filipińskie robotnice pozbawione rodzin pozdrawiają się wzajemnie „kuya” (brat) lub „ate” (siostra), zmniejszając tęsknotę i dając sobie radość rodzinną.

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Zamów prenumeratę!<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze