Religie, które przetrwały setki lat, a niebawem mogą zniknąć

Bliski Wschód jest swoistą Wieżą Babel pełną języków, narodowości i religii. Wszyscy ich wyznawcy od wieków mieszkali obok siebie. Ich losy wzajemnie się przeplatały. Teraz mogą zniknąć z powierzchni ziemi.

Większość ludzi myśląc o Oriencie wyobraża sobie piękny harem rodem ze wspaniałego stulecia, głośne, kolorowe bazary pachnące rozmaitymi przyprawami. Wiele osób pomyśli też o niepokojach, jakie panują w tej części świata. Pierwsza myśl związana będzie z Państwem Islamskim, Arabską Wiosną, konfliktem między Izraelem i Palestyną czy ogólnie niebezpieczną sytuacją w regionie. Trzeba pamiętać, że jest to miejsce, w którym powstały najstarsze cywilizacje. Wspaniałe starożytne miasto Babilon mieściło się na terenie dzisiejszego Iraku. W Egipcie wiele wieków przed Chrystusem panowali faraonowie. W tym rejonie powstały i rozwijały się trzy największe religie monoteistyczne.

Skomplikowana przeszłość
Wielu wyznawców tych religii czy ich odłamów zamieszkuje te tereny od setek lat. Mimo to XXI wiek jest dla nich szczególnie trudny. Warto jednak w tym miejscu podkreślić, że relacje między różnymi grupami wyznaniowymi nigdy nie były jednoznaczne i proste. Nie warto popadać w skrajności: historia islamu nie jest nieskazitelnie tolerancyjna, ale nie jest też pasmem samych prześladowań. Chrześcijaństwo też miało okresy nietolerancji i represji oraz czas otwartości i wyrozumiałości. Warto więc odróżnić fundamentalistów od zwykłych wyznawców i oceniając, spróbować rozumieć.

Komplikacji ciąg dalszy
Kiedy już oddzielimy fundamentalistów od zwykłych muzułmanów, warto przyjrzeć się innym mieszkańcom Bliskiego Wschodu. Ten obszar zamieszkują jeszcze m.in. chrześcijańscy koptowie, druzowie, jazydzi, zoroastrianie, samarytanie, mandajczycy czy kalasze. Wszystkie te religie są bardzo stare, mają wyjątkowe obrzędy i tradycje. Jedna są bardzie otwarte, inne na tyle zamknięte, że nawet wyznawcy nie znają wszystkich poziomów wtajemniczenia. Wszystkie jednak łączą minimum trzy rzeczy: ich wyznawcy mieszkają na Bliskim Wschodzie, wszystkie powoli, na naszych oczach przestają istnieć, po trzecie opisane są w bardzo ciekawej książce autorstwa byłego brytyjskiego dyplomaty Gerarda Russella o wiele mówiącym tytule „Spadkobiercy zapomnianych królestw. W poszukiwaniu wymierających religii Bliskiego Wschodu”.

Oręż w walce z prześladowaniami
Autor przywołanej publikacji opisuje obrzędowość i tradycje danej religii, opowiada o rozmowach, jakie przeprowadził z jej wyznawcami, całość umieszczając na dużo szerszym tle geopolitycznym. Russell sam o sobie mówi, że pisze z perspektywy brytyjskiego dyplomaty, katolika znającego arabski i perski. To bardzo interesujące połączenie. Książka jest ciekawa, wciągająca, przepełniona informacjami, momentami przedstawiająca dramatyczne i smutne historie, ale również pełna nadziei. Jednym ze sposobów odmienienia sytuacji jest informowanie społeczeństwa, że istnieją gdzieś na świecie koptowie czy jazydzi, którzy żyją w strachu o własne życie albo zmuszeni są do opuszczenia własnych domów.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze