Minga, czyli tradycja wspólnej pracy, odżyła w miejscowości Esperanza/Fot. Wojciech Ganczarek

Rząd porzucił, zostały zakonnice – 9 miesięcy po osunięciu ziemi w Ekwadorze

Tragedia mieszkańców Alausí skupiła uwagę Ekwadoru, ale na krótko, i zostali oni sami z wyzwaniem odbudowy. 9 miesięcy temu ich mały świat się zawalił, gdy doszło do potężnego osunięcia ziemi. Szczególną pomoc niosą wciąż siostry oblatki św. Franciszka Salezego, które od lat prowadzą w tym miasteczku szkołę.

Siostra Klara-Maria Falzberger regularnie dowozi z Quito pomoc humanitarną, przyjeżdżając wypełnionym po brzegi samochodem. Jak zauważa, na miejscu tragedii ludzie nie dają po sobie poznać, że przeżywają trudne chwile; miejsce łez i żałoby zajęła „niemal nieludzka obojętność”. „Istnieje tendencja do bagatelizowania tego i mówienia «no cóż, w końcu to nic poważnego, mogło być gorzej: wciąż żyjemy i wszystko jest w porządku»” – wskazuje zakonnica, wyjaśniając, że tak naprawdę nie ma tutaj osoby, która nie straciłaby kogoś bliskiego.

W ramach akcji ratunkowej odkryto 65 ciał; tę operację wstrzymano końcem czerwca, tak samo jak pomoc humanitarną ze strony rządu. Ludzie wciąż oczekują na wskazania urzędników co do nowego miejsca osiedlenia.

>>> Bp Dziuba: od 31 stycznia będzie można zapisywać się na Kongres Eucharystyczny w Quito, w Ekwadorze

Jak tłumaczy siostra Klara-Maria, wkrótce po katastrofie większość opuściła wioskę, także wspólnota zakonnic przeniosła się do pobliskiego miasteczka. Ale wraz z upływającym czasem ludzie nie mogli sobie pozwolić na wynajem czy też korzystać z gościnności innych i stopniowo powracali do Alausí, oswajając się z myślą o życiu w cieniu niebezpiecznej góry. Siostry również wróciły i na nowo otworzyły szkołę. „Mogłybyśmy powiedzieć, że sytuacja jest naprawdę niebezpieczna, i że z tego powodu opuszczamy to miejsce: ale to niemożliwe, […] to oznaczałoby jakby zdradzenie tutejszych ludzi” – zaznacza siostra Klara-Maria.

Osunięcia ziemi zdarzają się często w tym górskim regionie Ekwadoru, jednak nie na taką skalę jak to z marca. Wiele osób, osiedlając się na zboczu góry, sądziło więc, że nawet jak dojdzie do tego typu katastrofy, zdążą na czas uciec ze swych domów.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze