Maciej Moskwa/ TESTIGO

Sudan Południowy. Siedemset studni [MISYJNE DROGI]

Od dziesięciu lat Polska Akcja Humanitarna (PAH) działa w Sudanie Południowym. To najmłodsze państwo na świecie i jednocześnie jedno z najmniej stabilnych politycznie i ekonomicznie. Kraj uzyskał niepodległość w lipcu 2011 r., po zakończeniu trwającej 22 lata wojny domowej między muzułmańską północą a chrześcijańskim i animistycznym południem. Wojny nie tylko międzyreligijnej, ale też o dostęp do żyznych terenów pod wypas bydła. Względny spokój utrzymał się jednak tylko przez dwa lata – w grudniu 2013 r. w Sudanie Południowym wybuchł konflikt zbrojny, który trwa do dziś. Strach przed toczącymi się walkami i pogarszająca się sytuacja humanitarna sprawiły, że ponad dwa miliony ludzi zdecydowały się opuścić swoje domy i szukać schronienia w bezpieczniejszych rejonach kraju albo w sąsiednich państwach.

Brakuje wszystkiego

Warunki, w jakich żyją uchodźcy wewnętrzni, są bardzo trudne – obozy są często przeludnione. Brakuje w nich wody, żywności i opieki medycznej. Zagrożenie powodziowe podczas pory deszczowej, napaści wojsk, kradzieże bydła i ogólna niestabilna sytuacja, powodują kolejne przemieszczenia ludności. Wszystko to dzieje się w kraju, w którym większość towaru pochodzi z importu, a ponad połowa społeczeństwa żyje za mniej niż dolara dziennie. W Sudanie Południowym 81% kobiet i 63% mężczyzn to analfabeci. Śmiertelność noworodków sięga 6%, a średnia długość życia wynosi zaledwie 55 lat. Prawie sześć milionów mieszkańców kraju (czyli prawie jedna trzecia wszystkich obywateli) jest zagrożona głodem.

To nic dziwnego, że po ponad dwudziestu latach wojny infrastruktura praktycznie nie istnieje. Chociaż zasoby wodne Sudanu Południowego są stosunkowo bogate, tylko 55% społeczeństwa ma dostęp do czystej wody pitnej. Widać to w kolejkach po wodę, czy po wysokiej śmiertelności związanej z używaniem brudnej wody. Wyzwanie stanowi zarządzanie tymi zasobami – sieć wodna została zniszczona podczas wojny. Wprawdzie po uzyskaniu niepodległości w kraju powołano instytucje odpowiedzialne za zarządzanie zasobami wodnymi, jednak ze względu na niestabilną sytuację społeczno-polityczną wciąż większość działań w sektorze wodno-sanitarnym jest finansowana i realizowana przez Kościół, organizacje międzynarodowe, w tym między innymi Polską Akcję Humanitarną. Wspólny wysiłek wielu organizacji jest tu po prostu niezbędny, żeby ten kraj mógł jakoś funkcjonować, a ludzie żyć.

Fot. Tomasz Woźny

Trzeba reagować

Działamy w Sudanie Południowym od 2006 r. Specjalizujemy się w organizowaniu dostępu do wody i właściwych warunków sanitarnych. Budujemy i remontujemy studnie i inne ujęcia wody, stawiamy latryny i stacje do mycia rąk, prowadzimy szkolenia z zakresu higieny, rozprowadzamy artykuły pozwalające na bezpieczne korzystanie z wody i zapobieganie rozwojowi chorób (wiadra, tabletki do uzdatniania wody, mydło, moskitiery itp.). To nasza codzienna praca, która daje wiele satysfakcji, ale i poczucie, że wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Od 2012 r. w ramach misji w Sudanie Południowym działa Zespół Reagowania Natychmiastowego, który podejmuje działania w nagłych sytuacjach kryzysowych, takich jak np. epidemie. Kiedy w czerwcu 2015 r.
Ministerstwo Zdrowia Sudanu Południowego ogłosiło epidemię cholery, włączyliśmy się w działania mające zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby wśród mieszkańców Dżuby
i Bor. Zespół Reagowania Natychmiastowego wykonał badania wody i zdezynfekował skażone ujęcia. Naprawił zepsute studnie, rozdał wiadra i mydło oraz przeprowadził cykl szkoleń pokazujących, w jaki sposób można zminimalizować ryzyko zarażenia cholerą.

Nie tylko wiercenie

Wszystkie nasze działania są planowane i prowadzone we współpracy z miejscowymi ludźmi. Tylko wtedy są skuteczne, kiedy oni sami odpowiadają za wiele rzeczy. Remonty studni poprzedzamy szkoleniami dla miejscowych mechaników, którzy później, wspólnie ze specjalistami PAH, przeprowadzają niezbędne naprawy i po wyjeździe szkoleniowców pracują już samodzielnie. Następnie spośród osób korzystających z danej studni wybierani są przedstawiciele lokalnych komitetów wodnych, które – wyposażone w odpowiednie narzędzia do napraw i części zamienne – dbają o to, żeby ujęcia wody pozostawały czyste i dobrze utrzymane. W podobny sposób szkolimy lokalnych promotorów higieny, wybieranych spośród danej społeczności, a ci później przekazują wiedzę pozostałym mieszkańcom wsi lub obozu dla uchodźców.

Efekty wspólnych wysiłków

Dzięki działalności w Sudanie Południowym w ciągu ostatnich dziesięciu lat zostało wybudowanych lub wyremontowanych ponad siedemset studni. Kilka z nich zostało w całości wybudowanych
dzięki środkom przekazanym specjalnie na ten cel przez prywatnych darczyńców lub firmy. „Swoją” studnię w Sudanie Południowym ma też na przykład I Liceum Ogólnokształcące z Torunia. Kolejna powstanie dzięki akcji zainicjowanej przez ks. Radosława Rakowskiego z poznańskich Jeżyc, który zmobilizował Polaków do udziału w akcji „Gasimy pragnienie Sudanu” zorganizowanej w związku z 1050. rocznicą Chrztu Polski. W Europie często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak dostęp do wody może stymulować rozwój oraz podnosić poziom życia w Afryce. Widzimy to w Sudanie Południowym na każdym kroku. Studnia to nie tylko ujęcie wody. To także czas – przede wszystkim dla kobiet i dzieci – wcześniej tracony codziennie w wielokilometrowych marszach do odległych punktów poboru wody. Można go teraz przeznaczyć na szkołę, pracę zarobkową lub założenie własnego biznesu. To czas i szansa na na rozwój.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze