Fot. o. Krzysztof Zębik MCCJ

Sudan Południowy: woda – szansa na życie

Woda… Jeśli jej nie ma w pobliżu, to są dwie opcje: zdobyć ją albo umrzeć. Ponad połowa mieszkańców Sudanu Południowego codziennie stoi przed takim dylematem. Nie mając wyboru, migrują z miejsca na miejsce w poszukiwaniu bezpiecznego ujęcia wody. Narażają się przy tym na przemoc i wiele innych niebezpieczeństw – czytamy u Misjonarzy Kombonianów.

Sudan Południowy znajduje się we wschodniej części Afryki. To najmłodsze państwo świata, które dopiero w 2011 r, uzyskało niepodległość, po zakończeniu trwającej ponad 20 lat wojny domowej. Niestety, kraj jest wciąż skonfliktowany. Tę trudną sytuację pogarszają również warunki klimatyczne i kryzys ekonomiczny. To wszystko sprawia, że mieszkańcy przemieszczają się w inne części kraju lub poza jego granice w poszukiwaniu bezpieczniejszego schronienia, wody i żywności. Sytuacja jest bardzo niestabilna. Brakuje podstawowej infrastruktury, większość wiosek jest bez prądu, bez dostępu do wody, a katastrofy naturalne, jak np. powodzie, każdego roku dotykają wielu ludzi. Szacuje się, że pomocy potrzebują prawie 2/3 mieszkańców.

Konflikty i wysiedlenia oraz silne powodzie, które dotknęły Sudan Południowy w roku 2019, doprowadziły do ogromnych problemów żywnościowych. Wciąż utrzymuje się krytyczny poziom niedożywienia i bardzo poważny brak bezpieczeństwa żywnościowego. W wyniku powodzi zniszczona została infrastruktura wodno-sanitarna, a dostęp do wody pitnej jest bardzo utrudniony. Obecne warunki wzmagają ryzyko wybuchu epidemii chorób przenoszonych drogą wodną.

Problem z wodą

Na skutek zmian klimatycznych od lat pogłębia się kryzys związany z czystą wodą. Przeciętny Sudańczyk codziennie ma dostęp do 20-30 litrów tego życiodajnego płynu. W jeszcze gorszej sytuacji są osoby mieszkające w obozach dla osób wewnętrznie przemieszczonych, gdzie dziennie do dyspozycji jest średnio 10 litrów. To o wiele za mało, by spełnić podstawowe potrzeby organizmu, w tym potrzeby higieniczne. Najczęściej wystarcza to jedynie do gotowania i picia. Niestety, brakuje już wody do mycia czy prania ubrań. A to z kolei powoduje różne infekcje, grzybice czy choroby skóry. Specjaliści podają, że do prawidłowego funkcjonowania potrzeba minimum 50 litrów wody dziennie, poniżej tej granicy pojawiają się już negatywne skutki dla zdrowia człowieka. W niektórych miejscach jest dostęp do wody, ale niestety nie nadającej się do spożycia, bo korzystają z niej również zwierzęta. I to jest ogromny problem, bo brudna woda jest wylęgarnią chorób takich jak biegunka, cholera, gorączka tyfusowa, czerwonka, dur brzuszny czy polio. A każda z nich nieleczona prowadzi do wielu powikłań, a niejednokrotnie do śmierci.

Fot. o. Krzysztof Zębik MCCJ

Zaopatrzenie w wodę to rola kobiet i dzieci, które spędzają kilka godzin dziennie na jej transporcie do swoich domostw, pokonując jednorazowo nawet kilkanaście kilometrów. Tylko niektóre rodziny stać na rower i łatwiej im przetransportować ciężkie kanistry. Jednak większość kobiet nosi wodę na głowach w 20 lub 30 litrowych baniakach. Żeby je napełnić, niejednokrotnie muszą one czekać w bardzo długich kolejkach. W drodze po wodę kobiety są narażone na przemoc fizyczną, ale też przemoc na tle seksualnym. Dzieciom zaś taka wędrówka zabiera czas na edukację, pasje i samorealizację.

Wioska Dula

Wśród wielu miejsc, gdzie ludzie z utęsknieniem czekali na studnię, jest niewielka wioska Dula. Leży dwadzieścia pięć kilometrów od miasta Yirol. To jedna z biedniejszych części parafii Yirol, którą zamieszkuje plemię Atuot zajmujące się uprawą orzeszków ziemnych, kukurydzy i sorgo. Atuotowie łączą wiele elementów swojej kultury z sąsiadami, przede wszystkim  mówią w języku atuot. Podobnie jak plemię Dinka i Nuer są półosiadłymi pasterzami, zajmują się hodowlą bydła: krów, kóz i owiec. Wędrują za swoimi stadami na pastwiska, ale nie oddalają się zbyt daleko od miejsca, gdzie się osiedlili. Niektórzy starają się przeżyć prowadząc małe biznesy, jak choćby handel herbatą, fryzjerstwo, wypalanie węgla drzewnego. Do tej pory ludność Atuot nie miała dostępu do czystej wody, dziś mogą się cieszyć własną studnią.  

Fot. o. Krzysztof Zębik MCCJ
Fot. o. Krzysztof Zębik MCCJ

Studnia

Miejsce na studnię wybrała starszyzna plemienia, mając na uwadze, aby nie należała do żadnej rodziny czy klanu, ale była dostępna dla wszystkich okolicznych mieszkańców. Studnię wywiercono na głębokość 60 metrów. Wodę można już znaleźć po 15 metrach, ale jeśli ma być czysta i zdatna do picia, wywiert musi być głębszy. Sam wywiert studni zajmuje około trzech dni, następnie umieszcza się w nim plastikowe rury zabezpieczające studnię przed zawaleniem, po czym się je zasypuje specjalnymi kamieniami, które filtrują wodę. Kolejnym etapem jest przeczyszczenie studni specjalnym środkiem i kompresorem, który wypycha na zewnątrz piasek i jeszcze ją pogłębia. Pompa posiada dwie uszczelki, a rury są metalowe. Nie wystarczy jednak doprowadzić wodę. Istotną kwestią jest zapewnienie wiedzy, w jaki sposób dbać o ujęcie, by służyło jak najdłużej. Stąd też wraz z otwarciem każdego kiosku wodnego lub studni szkoli się lokalną ludność z technik zarządzania i konserwacji, a także z zasad zachowania higieny. Specjalnie przeszkolone grupy nazywane są komitetami wodnymi. Ich zdaniem jest również przekazywanie wiedzy innym osobom. Mieszkańcy wioski mając czysta wodę w studni, chętnie się uczą korzystania z jej zasobów, tak by wody do picia wystarczyło dla wszystkich.

Fot. o. Krzysztof Zębik MCCJ
Fot. o. Krzysztof Zębik MCCJ
Fot. o. Krzysztof Zębik MCCJ

Szybkie zmiany

Dziś ludność Atuot korzysta z dobrodziejstwa, jakim jest woda. Dzięki studni życie tych ludzi zmieniło się diametralnie. Teraz żyje się im lepiej. Przestają chorować. Na twarzach mieszkańców wioski Dula widać radość i uśmiech. Wybudowana studnia zapewnia czystą i bezpieczną wodę ponad dwustu rodzinom. Daje dostęp do najważniejszej rzeczy w życiu, bez której nie ma niczego. Kobiety nie muszą godzinami chodzić po wodę i stać w długiej kolejce, nie muszą jej kupować albo czerpać z brudnej rzeki. Mogą się jej napić, by ugasić pragnienie. Mogą z łatwością gotować, prać i dbać o higienę osobistą. Jedna z kobiet z radością opowiada: „Wcześniej musiałam chodzić wiele kilometrów do płytkiej studni wydrążonej ręcznie. Na miejscu niejednokrotnie okazywało się, że wody nie ma i trzeba czekać co najmniej 12 godzin, by dziura w ziemi ponownie się napełniła. Dzień i noc myśleliśmy o wodzie. Ledwo jej wystarczało, by się napić. Nigdy nie mieliśmy jej tyle, by się myć, prać i gotować. Dziś moja rodzina każdego dnia pije czystą wodę. Dzieci zamiast spędzać czas w kolejkach po wodę i walczyć o przetrwanie, mogą zająć się nauką”.

Studnia pozwala na otwarcie szkoły, bo wtedy w czasie przerw uczniowie mogą napić się czystej wody. Dodatkowo woda ze studni posłuży do pojenia kóz i owiec, których hodowla stanowi główne źródło utrzymania miejscowych rodzin. Pomoże też w czasie suszy nawodnić przydomowe ogródki. Studnia to szansa na życie, zdrowie, pracę i rozwój, potrafi także szybko zmienić każdy aspekt życia.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze