W krainie reggae [MISYJNE DROGI]
Jamajka. Myśląc o Jamajce, mamy przed oczyma bardzo sielski krajobraz lub raggae Boba Marleya. Codzienność bywa jednak szara, a czasem nawet niebezpieczna.
Jamajka. Na pierwszy rzut oka to obraz bajkowej krainy, słonecznych plaż i wszechobecnej muzyki reggae. Ludzie są uśmiechnięci i bezproblemowi, a życie beztroskie. Turyści, którzy przyjeżdżają tu na krótkie wakacje, zwykle poznają tylko to oblicze wyspy. Jednak wystarczy wyjechać poza teren luksusowych kurortów, w rejony, w które przeciętni turyści już nie zaglądają, aby doświadczyć innego życia.
Wędka zamiast ryby
Przyjechałyśmy do Maggotty, miejscowości w środkowej części wyspy, żeby służyć pomocą stomatologiczną. To małe miasteczko w St. Elisabeth, regionie z bujną zielenią, licznymi wzgórzami, rzeką, w której pływają krokodyle i z rozległymi plantacjami trzciny cukrowej. Jest to jedna z najbiedniejszych części Jamajki, a bezrobocie sięga 70%. To właśnie tutaj osiemnaście lat temu polski ksiądz, pochodzący z kielecczyzny Marek Bzinkowski, utworzył misję. Do projektu dołączyły później siostry sercanki: Rita, Emilia, Scholastyka i Claire Marie, a także misjonarka świecka Marta Socha. Na terenie, na którym wcześniej był busz, zbudowano kościół oraz utworzono przychodnię lekarską dla najbiedniejszych. Z biegiem czasu przekształciła się ona w dużą klinikę. Prowadzą ją siostry, które są pielęgniarkami i bezustannie służą chorym. Oprócz przychodni działa tu też centrum edukacyjne. Prowadzone są programy wspierające dzieci z najbiedniejszych rodzin. Dzięki temu wiele z nich może uczęszczać do szkoły, a po lekcjach rozwijać swoje zainteresowania. Dla dorosłych organizowane są różne warsztaty, m.in. krawieckie, kucharskie, rękodzielnicze. Misja działa zgodnie ze starym przysłowiem: „Daj człowiekowi rybę, a będzie najedzony przez jeden dzień. Daj człowiekowi wędkę, a będzie najedzony przez lata”. W pracę na misji zaangażowana jest lokalna społeczność, która bierze udział we wszelkich inicjatywach.
Wszechobecna muzyka
Mieszkańcy z ogromną radością zareagowali na naszą obecność. Wieść, że przyjechali dentyści, szybko rozniosła się po okolicznych wioskach. Dostęp do opieki stomatologicznej jest tutaj na co dzień bardzo ograniczony i dla wielu ludzi zupełnie niemożliwy. Każdego dnia przychodziło coraz więcej osób i przed naszym gabinetem ustawiały się długie kolejki pacjentów. Ludzie docierali do nas często z odległych stron. Nieraz jechali kilka godzin, bo poruszanie się po jamajskich drogach nie jest takie łatwe. Codziennie rano witała nas muzyka dochodząca z przychodni. W poczekalni wszyscy wspólnie śpiewali i modlili się. Na Jamajce muzyka jest wszechobecna. Zdarzało się, że w ramach wdzięczności pacjenci śpiewali dla nas piosenki Boba Marleya, które każdy tu zna na pamięć. Pracowałyśmy od rana do wieczora, nie odmawiając nikomu. Dopiero po czasie dotarło do nas, że nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim potrzebującym, ale nasza pomoc odmienia życie konkretnych ludzi. To musiało nam wystarczyć. Uśmiechy i słowa wdzięczności napełniały nas siłą i chęcią do dalszej pracy.
Ryż z fasolą
Na Jamajce ważna jest edukacja dotycząca odżywiania i higieny jamy ustnej. Dieta nie pozostaje bez wpływu na uzębienie Jamajczyków. Jest dość uboga, a dania monotonne. Ryż z fasolą i kurczakiem stanowi danie narodowe, które typowy Jamajczyk je prawie codziennie. Wszystkie napoje są bardzo słodkie, a potrawy zawierają dużo skrobi. Wbrew pozorom warzywa i owoce są dość drogie. Ze względu na zły sposób odżywiania wielu ludzi choruje też na cukrzycę. Dzieci często sięgają po trzcinę cukrową, która jest łatwo dostępną przekąską. Regularne jej spożywanie przyczynia się do rozwoju próchnicy. Często naszymi pacjentami były dzieci, które uczyłyśmy prawidłowego szczotkowania zębów. Przychodziły na wizytę razem ze swoim rodzeństwem i przyjaciółmi, a uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Z ogromnym zainteresowaniem przyglądały się naszej pracy, a jedna z dziewczynek zapowiedziała nawet, że zostanie dentystką.
Nie tak kolorowo
Mieszkańcy wyspy to w większości potomkowie niewolników sprowadzonych z Afryki. Dzisiejsze motto Jamajki brzmi: „Out of many, one people”, czyli „Z wielu ludzi jeden naród”. Piętno
niewolnictwa pozostawiło ślad na życiu tych ludzi. Przez lata rozdzielano pary, dbano o to, by niewolnicy nie tworzyli rodzin. Ograbiono ich z podstawowych wartości. Przyczyniło się to do występowania wielu zaburzeń emocjonalnych wśród ludności. Lista problemów, z którymi muszą się zmierzyć mieszkańcy wyspy, jest długa. Jednym z poważniejszych jest przemoc. Wiele konfliktów rozwiązuje się tu przy użyciu broni, a walki gangów są codziennością. Można odczuć ogromny głód miłości. Dzieci często bawią się tu bez nadzoru rodziców. Wiele matek samotnie wychowuje dzieci, rodzeństwo ma różnych ojców. Więzy rodzinne są słabe. Starsi ludzie zazwyczaj mieszkają samotnie, pozbawieni opieki najbliższych. Propagowanie wartości rodzinnych oraz obdarzanie ludzi miłością stanowi jeden z celów misji.
Jamajka to wyspa pełna naturalnego piękna. Jest to również miejsce licznych deficytów i kontrastów, dlatego rola misji jest nieoceniona. W bardzo wielu obszarach Jamajka potrzebuje wsparcia. My miałyśmy okazję przyjrzeć się bliżej opiece stomatologicznej i dzisiaj już wiemy, że decyzja o wyjeździe była słuszna i potrzebna. Nasza praca z pewnością pozostanie niezapomnianym i bardzo cennym doświadczeniem.
Ludwika Stasiak, Agnieszka Trzcionka
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |