PAP/EPA/JEROME FAVRE

Włoski misjonarz na Tajwanie: nie czujemy się Ukrainą Azji

„Nie czujemy się jak Ukraina w Azji, bo nie ma interesu w tym, by teraz rozpoczynać wojnę” – stwierdził w wywiadzie dla agencji SIR włoski misjonarz, który od 30 lat mieszka i pracuje w stolicy Tajwanu.

Pojawiają się jednak obawy. Uważnie śledzone są doniesienia medialne o manewrach wojskowych, które odbywają się na morzu, w pobliżu wybrzeża Chin.

>>> Kard. Filoni o Kościele na Tajwanie

„Wielkie ujadanie”

Misjonarz uważa, że jest to rodzaj „wielkiego ujadania” i dodaje, że prezydent Chin nie ma interesu w potęgowaniu konfliktu, ponieważ w listopadzie chce zostać wybrany na trzecią kadencję. Duchowny, który pragnął zachować anonimowość stwierdza, że gospodarka Tajwanu opiera się na produkcji chipów. Inwestuje się miliony pieniędzy, aby przyspieszyć badania nad nanotechnologią. Są badania, które wymagają czasu, a czas nie zakłada wojny. Oczywiście jest wiele obaw i oczekiwań, aby ćwiczenia wojskowe zakończyły się jak najszybciej.

Chińskie samoloty i okręty wojenne wielokrotnie przekraczały linię graniczną cieśniny w kolejnym dniu zakrojonych na szeroką skalę manewrów wojskowych. Zostały one rozpętane w odpowiedzi na wizytę w Tajpej spikerki Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi. Według źródeł wojskowych 22 chińskie odrzutowce wojskowe przekroczyły graniczną linię Cieśniny Tajwańsko-Chińskiej i weszły w obronną przestrzeń powietrzną Tajpej. W odpowiedzi na to Tajwan wysłał kilka samolotów przechwytujących i uruchomił systemy obrony przeciwrakietowej. Misjonarz zauważa, że ludzie w Tajpej i na całej wyspie nadal pracują i żyją normalnie.

Tajwan zawsze stanowił dla Chin „test” bezpieczeństwa i siły. Zjednoczenie jest jednym z długoterminowych celów Państwa Środka. Byłaby to rodzaj spełnionego marzenia zarówno dla prezydenta Xi Jinpinga, jak i Komunistycznej Partii Chin, ale próba osiągnięcia tego siłą byłaby kosztowna i mogłaby zagrozić przetrwaniu samego reżimu w przypadku niepowodzenia operacji wojskowej.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze