Wśród muzułmanów [MISYJNE DROGI]
Maroko. Tak jak wszędzie, jest i nie jest tu bezpiecznie. Trzeba żyć każdym dniem, czynić jak najwięcej dobra i pracować dla miejscowej ludności.
Od kilkunastu lat żyję wśród muzułmanów w Afryce Północnej. Dzisiejszy świat panicznie boi się islamu i migrantów, widząc w nich zło. Odkryłem z czasem, że jesteśmy zaproszeni do tego, aby kochać bez granic, aby „iść do tego świata z sercem na dłoni”, aby zostawić życie na kanapie i być misjonarzami miłosierdzia.
Maroko
Maroko to najstarsza franciszkańska misja, do której bracia mniejsi dotarli już w 1219 r. – jeszcze wtedy, gdy żył nasz założyciel. Święty Franciszek mawiał: „narodziliśmy się w Porcjunkuli,
ale zostaliśmy ochrzczeni w Maroku”. Wielokrotnie franciszkanie byli przedstawicielami marokańskich sułtanów w krajach europejskich, a to wiązało się z wieloma przywilejami, w tym m.in. dawało gwarancje bezpieczeństwa, prawo do sprawowania sakramentów, budowania kaplic w więzieniach, leczenia chorych oraz przemieszczania się bez
przeszkód w habicie. Obecnie jest tu 97% muzułmanów i 0,13% katolików.
Tolerancja
Chrześcijanie w Maroku są tolerowani – mamy wolność kultu, ale nie przysługuje nam wolność wyznania. Możemy więc sprawować Eucharystię i inne sakramenty, ale nie wolno o naszej wierze mówić głośno. Gdy ktoś pyta mnie o moją wiarę, najczęściej zachęcam go to poszukania informacji o chrześcijaństwie w Internecie. A to dlatego, że prozelityzm (nawracanie innych na swoją wiarę) jest zabroniony i za przejście na chrześcijaństwo grozi więzienie i grzywna. Przyjęcie chrztu oznacza wykluczenie ze społeczności, w której ta osoba żyje, zatem jest to bardzo trudna decyzja. Najczęściej radzimy, by przyjąć chrzest w Europie. Ochrzczony, wcześniejszy muzułmanin, ma także problemy ze znalezieniem pracy i wyrzeka się go rodzina. Znałem kilku ludzi, którzy oficjalnie ogłosili, że stali się chrześcijanami. Zostali pozbawieni prawa do pracy, rodzina z nimi nie utrzymuje kontaktów i stali się częściowo naszym ciężarem. Przychodzili, żądając utrzymania, pieniędzy, miejsca do spania itp.
Nasza legitymacja
Sytuacja chrześcijan jest uregulowana tzw. Dahirem – ustawą, którą wydał król Hassan II przed wizytą Jana Pawła II w Maroku w 1983 r. Ten dwustronicowy dokument to nasza „legitymacja”, której używamy, gdy ktoś pyta o nasz status w tym kraju. To nie oznacza jednak, że nie powstają kwestie sporne – do tej pory nie jest prawnie uregulowana sytuacja prawie 30 kościołów i innych budynków, które powinny być własnością archidiecezji. Przed wakacjami udało się nam wygrać sprawę domu parafialnego w Larache zajętego nielegalnie od 40 lat przez jednego z „biznesmenów” marokańskich. Najtrudniejsze było znalezienie adwokata, który walczyłby o jego odzyskanie. Nigdy nie można tracić nadziei. Już po remoncie zaczęły się zajęcia dla dzieci z najuboższych rodzin. Najpiękniejsza jest walka o człowieka, o jego piękno i szczęście, o jego życie, uśmiech i radość. Dużym ograniczeniem dla naszej działalności jest także brak możliwości zapraszania wolontariuszy, którzy mogliby włączyć się w pracę edukacyjną i charytatywną. Trudność sprawia nam także pozyskiwania funduszy na różne nasze dzieła. Nie możemy tego robić oficjalnie i nie mamy możliwości pozyskania żadnej dotacji od państwa.
Nie nawracam
Praca i życie chrześcijan wśród muzułmanów nie powinny mieć na celu nawracania ich, ale budowanie wraz z nimi pokoju. Podobnie myślał św. Franciszek oraz bł. Karol de Foucauld OCSO, który żył na pustyni wśród miejscowych Tuaregów. Niezwykle istotny jest dialog, dlatego otworzyliśmy w Tangerze Centrum Spotkań Chrześcijańsko-Islamskich. Obecna polityka władz Maroka skłania się ku Europie nie tylko pod względem gospodarczym. Król Mohamed VI w wystąpieniu z 26 sierpnia 2016 r. potępił w bardzo mocnych słowach akty terroryzmu: – Terroryści, którzy działają w imię islamu, nie są muzułmanami i nie mają związku z islamem. Podkreślił, że islam jest religią pokoju, zaś zamach na życie w imię dżihadu jest czynem bezprawnym, gdyż dżihad podlega rygorystycznym warunkom, między innymi takiemu, że jest możliwy tylko w wypadku samoobrony, a nie w celu dokonania zabójstwa lub agresji.
Rodziny z Francji
Pracuję jako wikariusz generalny diecezji Tanger. Ponadto jestem kapelanem chrześcijan w więzieniu, a także misjonarzem miłosierdzia w roku Jubileuszu. Wśród więźniów jest też grupa Polaków. Cieszy mnie szybki rozwój parafii francuskojęzycznej. Młode rodziny z Francji, mające po troje i czworo dzieci, przyjechały, aby rozbudowywać przemysł w Maroku, a jednocześnie wspierają rozwój naszego Kościoła. Powstaje tu druga fabryka samochodów Renault, szybka linia kolejowa, linia tramwajowa w Casablance i nowy port w Tangerze. Francuzi i Hiszpanie są zapraszani do współpracy w budowie nowych inwestycji. Większość rodzin pragnie i szuka Boga, uczestniczy w niedzielnej Eucharystii i katechezie dzieci. Razem z Jeanem Battistą OFM z Kongo towarzyszymy im w codziennym przeżywaniu wiary w Chrystusa.
Uchodźcy
Wielkim wyzwaniem dla chrześcijan w Maroku jest sytuacja uchodźców, którzy przyjeżdżają z całej Afryki, by przeprawić się do Europy. Uciekają ze swoich krajów i „prą” z całą siłą i determinacją do Europy, do „ziemskiego raju”, o którym marzą i dla którego każdej nocy giną w wodach Gibraltaru. W drodze do Europy zatrzymują się w Maroku i „koczują” w lasach, w ruderach i walczą o przetrwanie przed próbą przepłynięcia Morza Śródziemnego. W naszej diecezji Tangeru powstała specjalna „komórka” zajmująca się pomocą dla nich. Wczoraj sam biskup Santiago poszedł do miejsca, gdzie koczuje około dwóch tysięcy migrantów i przywiózł chorych do szpitala. Od trzech lat współpracuję z Krajowym Archiwum Maroka. Odkrywamy historię pracy Kościoła, a szczególnie franciszkanów w tym muzułmańskim kraju. Próbujemy, że spotkanie dwóch światów: chrześcijaństwa i islamu jest możliwe dzięki wierze, że miłość, służba i przebaczenie mają ostatnie słowo w życiu człowieka. Tu, gdzie jestem, nie można wprost mówić o Jezusie. Robimy to, czyniąc dobro, praktykując wzajemną miłość i szacunek na wzór św. Franciszka i bł. Karola. To są nasze peryferia świata, gdzie chcemy dotrzeć z Ewangelią do naszych sióstr i braci muzułmanów. Nie możemy ich pozostawić.
Symeon Stachera OFM
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |