fot. Facebook screen/Cofrade TV

Msza święta na basenie, rundka rowerem dookoła ołtarza. O atrakcyjności liturgii słów kilka [FELIETON]

Liturgia sprawowana bez udziwnień i osobistych dodatków to dzisiaj rzadkość. Nadużycia w tej kwestii bywają jednak czasem niewielkie, a czasem są wręcz zatrważające. Czy możemy oczekiwać od świata, żeby widział świętość tam, gdzie my sami jako Kościół dostrzegamy ją coraz rzadziej?

Wakacje to czas, który najwyraźniej sprzyja liturgicznym wybrykom. W zeszłym roku głośno było o włoskim księdzu, który mszę św. postanowił odprawić w kąpielówkach na plaży. Za ołtarz służył mu… materac. W tym roku popularność zyskuje pewien salezjanin, który postanowił tłumaczyć młodzieży elementy liturgii… na basenie.

>>> Msza św. na materacu. „Bo było gorąco” [FELIETON]

Msza święta na basenie? 

Wiadomo, że msza święta na basenie jest lepsza niż taka w kościele. W słonecznej Hiszpanii, kiedy temperatura jest wysoka, można pogodzić opalanie się i wodne szaleństwo z udziałem w Przenajświętszej Ofierze. Ba! Nie trzeba nawet wyskakiwać ze stroju kąpielowego. Kto by sobie zawracał głowę przebieraniem się w taki upał! Wystarczy trochę przetrzeć głowę ręcznikiem, żeby woda nie spływała na oczy, i już można uczestniczyć w Eucharystii. A nie, chwileczkę. Jesteśmy Kościołem – Wspólnotą ludzi zaangażowanych. Uczestniczyć to mimo wszystko za mało. Młodzi chcą czuć, że mają na wszystko realny wpływ. Można więc zaprosić ministrantkę w bikini i ministranta w slipkach do… „koncelebry”. Taki przekaz bije ze zdjęcia, które obiegło wiele portali internetowych. Zdjęcie zostało zrobione w Islantilla (Huelva) podczas obozu młodzieżowego w szkole salezjańskiej Manuela Lory Tamayo w Jerez de la Frontera. Ksiądz Marco Antonio Martinez Moreno, który jest widoczny na zdjęciu, tłumaczy w oświadczeniu opublikowanym na stronie kurii, że nie była wówczas sprawowana liturgia, a jedynie wyjaśniał młodzieży poszczególne części Eucharystii.

Nie mamy rzecz jasna powodów, żeby nie wierzyć słowom księdza Marco. Niezmienny pozostaje jednak fakt, że liturgia jest centralnym punktem życia chrześcijańskiego. Jest bramą do innej rzeczywistości. I właśnie dlatego nawet nie tylko jej celebrowanie, ale i wyjaśnianie, tłumaczenie powinno odbywać się w odpowiednich warunkach i okolicznościach. Rozumiem, miało być atrakcyjnie, fajnie, młodzieżowo i na luzie. Tyle że luzu, atrakcji i fajności młodzież ma dookoła tyle, że sama nie wie, z czego wybierać. A liturgia powinna być przestrzenią zupełnie inną, w jakimś sensie oderwaną w swojej formie od codzienności. Gdybyśmy porzucili to założenie, to faktycznie duchowni mogliby odprawiać msze święte w T-shirtach, a my zupełnie wyluzowani powinniśmy przychodzić do kościoła w dresie. Podejrzewam, że Panu Bogu aż tak nie zależy na naszym stroju. On chyba nie zwraca na to dużej uwagi. Ale my powinniśmy. Bo strój nam o czymś przypomina i na coś wskazuje. I pomaga nam we właściwym zrozumieniu tego, w czym uczestniczymy.

>>> Msza św. poza kościołem. Konieczność czy źle rozumiana wygoda? [FELIETON]

Rowerem przez prezbiterium 

Pomaga też z pewnością zachowanie powagi. A bywa, że jej brakuje jeszcze bardziej w katolickich świątyniach. W mediach społecznościowych można znaleźć całe mnóstwo filmików i zdjęć dokumentujących różne formy „uatrakcyjnienia” liturgii. Na jednym z nich, dość ostatnio popularnym, widać chłopaka, który przy aplauzie duchownych i wiernych jeździ rowerem po kościele. Także w prezbiterium, dookoła ołtarza. Naprawdę ktoś stwierdził, że to dobry pomysł? Ktoś uznał, że takim akrobatycznym wyczynem można i warto wielbić Boga podczas liturgii?

Oczekujemy, że ludzie niewierzący będą szanowali naszą sferę sacrum. I słusznie. Możemy tego oczekiwać. Ale wychodzimy na śmiesznych i niewiarygodnych, kiedy z jednej strony oburzamy się na nowoczesne artystyczne prowokacje (jak choćby te na podczas otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu), a z drugiej strony świadomie i dobrowolnie przekształcamy liturgię w rozrywkę z duchowymi akcentami. Bądźmy konsekwentni. Dawajmy świadectwo tego, że Eucharystia jest dla nas świętością. Nie można mówić, że obrazoburcze nawiązanie do ostatniej wieczerzy budzi nasz sprzeciw, a jednocześnie zgadzać się na mszę św. odprawianą w kąpielówkach na materacu, przy basenie czy przy akrobatycznych wyczynach fanów dwóch kółek.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze