Fot. Karmelitańskie Dni Młodych/karmel.pl

Nadzieja pośród ciemności. Święty Jan od Krzyża i sztuka oczyszczonej pamięci [ROZMOWA]

Święty Jan od Krzyża kojarzy się z mistycyzmem i „nocą ciemną” duszy. Jednak – jak podkreśla o. Sylwester Rzepecki OCD – jego nauka nie jest opowieścią o beznadziei, lecz o drodze ku światłu. Dla hiszpańskiego mistyka nadzieja nie jest ucieczką od przeszłości, lecz uzdrowieniem pamięci i ufnością, że Bóg zawsze ma ostatnie słowo – słowo życia.

Mikołaj Lisiak (misyjne.pl): Święty Jan od Krzyża kojarzy się z głęboką mistyką, z „nocą ciemną” duszy. Myślę, że niewielu osobom może się on kojarzyć z nadzieją, a raczej z beznadzieją. A jaka jest prawda? W jaki sposób ukazuje on nadzieję?

Ojciec Sylwester Rzepecki OCD: – Dla św. Jana od Krzyża nadzieja to ufna wędrówka w stronę Boga, nawet wtedy, gdy droga wydaje się ciemna, przeszłość obciąża, a przyszłość jest niepewna. Dzięki cnocie nadziei człowiek może jednoczyć się z Bogiem. Jeśli wiara jest widzeniem Boga, relacją z Jezusem, drogą Jego uczniów, na której poznajemy prawdę objawioną przez Ducha Świętego – to nadzieja pokazuje nam cel naszego wędrowania. Pokazuje perspektywę nieba jako rzeczywistości realnej, do której nie tylko podążamy, ale której już doświadczamy tu i teraz. Chrystus mówi: „Królestwo Boże w was jest”.
Wiara jest poznaniem Boga, a miłość jednoczy nas z Bogiem. Człowiek poznaje Boga i zakochuje się w Nim. W tym życiu doczesnym i poznanie Boga przez wiarę, i zjednoczenie z Nim przez miłość – nie są doskonałe. Nadzieja polega więc właśnie na tym, że potrafi podtrzymywać miłość w dążeniu do pełni, która będzie mieć miejsce dopiero w niebie. Nadzieja sprawia, że jesteśmy zdolni do miłości. Można powiedzieć, że motywuje miłość i jest owocem wiary oraz miłości.
Święty Jan od Krzyża pisze w „Nocy ciemnej”, że dzięki nadziei dusza idzie w ukryciu, wśród nocy ciemnej „tak ogołocona z wszelkiego posiadania i wszelkiej podpory, że nie patrzy i nie troszczy się o nic innego, tylko o Boga” („Noc ciemna” II, 21, 9). Nadzieja podtrzymuje cały dynamizm życia duchowego.

>>> Pokorna szkoła świętości – św. Jan od Krzyża [FELIETON]

Fot. Autorstwa Nieznany – www.muzeum.archidiecezja.katowice.pl, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=20327786

Czym zatem jest nadzieja u św. Jana od Krzyża?

– Nadzieja jest stałą i żywą siłą, która stanowi bodziec do ustawicznego rozwoju miłości Bożej w człowieku. Wzbudza w nim pragnienie oddania się Bogu bez zastrzeżeń i dania z równą miłością odpowiedzi na Jego miłość. Przekształca słabą, niepewną miłość do Boga w miłość mocną i ostateczną. Sprawia, że człowiek coraz bardziej otwiera się na miłość Boga i na nią odpowiada.

Jakie są funkcje nadziei u św. Jana od Krzyża?

– Jan od Krzyża pokazuje, że nadzieja wchodzi w szczególny związek z duchową władzą pamięci. Nadzieja nieustannie kieruje człowieka ku przyszłości, natomiast pamięć – ku przeszłości. Pamięć gromadzi różne fakty, np. wydarzenia z przeszłości, i dąży do zapełnienia nimi pustki chwili obecnej. Łatwo to zauważyć w czasie modlitwy albo wtedy, gdy czekamy w kolejce do lekarza. Wystarczy chwila, a już pojawiają się w nas myśli lub wspomnienia z przeszłości. Nadzieja również pragnie zapełnić tę pustkę, która się w nas pojawia. Istnieje więc pewne napięcie.

I co w tej sytuacji? Na czym polega działanie nadziei?

– Polega na wyzwoleniu człowieka od jego przywiązania do przeszłości i przyszłości. Działanie pamięci przypomina dysk twardy, na którym zapisuje się wszystko, co wydarzyło się w naszym życiu. Nawet krótkotrwałe zdarzenie może mocno zakorzenić się w pamięci i całkowicie opanować umysł oraz serce.
Więc co robi nadzieja? Pomaga wierzącemu wyzwolić się z uzależnienia od wspomnień, które ożywia w nim pamięć.
Prawdziwą szkodę przynosi człowiekowi nie sama rzecz, lecz przywiązanie do niej i pożądanie. Może on nieustannie powracać do doznanych krzywd, popełnionych błędów, niepowodzeń. Może też wspominać miłe zdarzenia i wszystko, co zadowala jego próżność. Jan od Krzyża pisze w „Drodze na górę Karmel”: „Widzimy bowiem, że ile razy dusza zaczyna myśleć o jakiejś rzeczy, zostaje – zależnie od doznania – mniej lub więcej poruszona i pobudzona co do tej rzeczy. Jeśli takie przypomnienie jest niemiłe i przykre, napawa duszę smutkiem, nienawiścią; jeśli jest przyjemne – budzi radość, pożądanie”.

>>> Wolność zaczyna się tam, gdzie stajemy w prawdzie [FELIETON]

fot. Hubert Piechocki/misyjne.pl

Czy pamięć może zostać uzdrowiona? A jeśli tak, to w jaki sposób?

– Nie chodzi o to, że Bóg wymaże z pamięci wszystkie przykre doświadczenia i zranienia, które przeżyliśmy, i że będziemy od nich wolni. To tak nie działa.
Wyobraź sobie, że pamięć to jezioro. Jeśli ciągle wrzucasz do niego kamienie – żale, emocje, wspomnienia – woda się mąci. Nie widać dna. Ale gdy przestajesz wrzucać i pozwalasz wodzie się uspokoić, powierzchnia staje się czysta. Wtedy widać niebo. Tak właśnie działa oczyszczenie pamięci. Nie kasuje historii, ale sprawia, że to, co w nas było, przestaje przeszkadzać Bogu odbijać się w naszej duszy.
Nadzieja to nie ucieczka od przeszłości, lecz uzdrowienie pamięci. To jak powietrze po burzy – niebo to samo, ale czyste. Wielu ludzi ma dziś problem z nadzieją, bo ich pamięć jest ciężka. Noszą w sobie stare słowa, zranienia, porażki. A Jan od Krzyża mówi, że nie musisz tego wszystkiego dźwigać. Nie po to Bóg daje nadzieję, żebyś pamiętał o wszystkim, co było, ale po to, byś mógł pójść dalej, wierząc, że On jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
I może właśnie to jest najpiękniejsze przesłanie Jana dla nas: nie bój się zapominać po ludzku, jeśli pamiętasz po Bożemu. Bo Bóg pamięta o tobie lepiej, niż ty o Nim. I w tej Jego pamięci rodzi się twoja nadzieja.

Jak praktycznie oczyszczać pamięć? Co robić, żeby nasza pamięć była oczyszczona przez nadzieję?

– Ucz się pamiętać z wdzięcznością, a nie z bólem. To pierwszy krok. Pamięć nie oczyszcza się przez zapomnienie, lecz przez wdzięczność.
Jan od Krzyża nie mówi: „Zapomnij, że cierpiałeś”, tylko: „Zobacz w tym Boga.” Kiedy wspominasz coś, co cię zraniło, spróbuj dostrzec tam choćby mały ślad dobra. Nie udawaj, że wszystko było łatwe, ale poszukaj światełka w ciemności. Bo oczyszczona pamięć to taka, która potrafi powiedzieć: „To bolało, ale Bóg wtedy tam był. Może milczący, może ukryty, może płakał razem ze mną – ale był”.
Zobacz, jak to zmienia perspektywę. Nie wymazujesz przeszłości, ale przemieniasz sposób jej pamiętania. Nie pamiętasz już rany, lecz spotkanie. Nie tylko błąd, ale lekcję. Nie tylko stratę, ale to, co cię ukształtowało.
Wdzięczność to najprostsza forma oczyszczania pamięci. Odwraca spojrzenie – z tego, czego nie mam, na to, co otrzymałem. A właśnie to jest kierunek nadziei. Chodzi o to, by pozwolić, by to Bóg miał ostatnie słowo. To najważniejsze.
Pamięć bez nadziei kończy się na wspomnieniach. Ale pamięć oczyszczona przez nadzieję kończy się na Bogu. A Bóg zawsze mówi ostatnie słowo – i zawsze jest to słowo życia. Nawet jeśli dziś twoje wspomnienia są trudne, Bóg nie kończy historii tam, gdzie ty ją zamknąłeś. On zawsze dopisuje nowe rozdziały. Nadzieja to zaufanie, że Jego pióro jeszcze pisze.
I może właśnie dlatego Jan od Krzyża mówi, że dusza, która posiada nadzieję, jest wolna od wszystkiego i do wszystkiego zdolna. Bo taka dusza pozwala Bogu mieć ostatnie słowo – nawet nad swoją pamięcią.

>>> Czy rutyna nie przysłania nam tego, co ważne? [FELIETON] 

Fot. Karmelitańskie Dni Młodych/karmel.pl

Jak umocnić w sobie cnotę nadziei?

– Wiele zależy od tego, jakimi treściami karmimy się na co dzień – czym żyjemy. Jeśli ktoś godzinami przegląda media społecznościowe, jego serce zaczyna tym żyć. Jeśli karmimy tylko nasze zmysły, a nie dbamy o pokarm duchowy – o modlitwę, lekturę duchową – nasza nadzieja nie będzie się opierała na Bogu. Oprze się na dobrach doczesnych, które dziś są, a jutro mogą zniknąć.
Autor Listu do Hebrajczyków pisze o nadziei: „Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, [kotwicy], która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas, stawszy się arcykapłanem na wieki” (Hbr 6,19-20).
Papież Franciszek, komentując ten fragment, mówił, że nasze życie jest jak zarzucona kotwica na brzegu nieba, a my wszyscy zmierzamy w kierunku tego brzegu, uczepieni łańcucha kotwicy. Kotwica zanurzona na brzegu morza sprawia, że statek jest zacumowany i nie odpłynie. Fale go nie porwą – a tych fal w naszym życiu przecież nie brakuje.

***

Ojciec Sylwester Rzepecki OCD – karmelita bosy z prowincji krakowskiej. Obecnie posługuje w klasztorze w Czernej. Odpowiada za organizację Karmelitańskich Dni Młodych.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze