fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Nawrócenie czy nawracanie? Czyli droga do duchowej dojrzałości 

Niektórzy mówią, że się nawrócili i np. opowiadają świadectwo swojego nawrócenia. Inni mówią, że całe życie się nawracamy, więc nie można mówić o tym, że ktoś jest nawrócony. Kto ma rację? Wbrew pozorom trochę racji mają i jedni, i drudzy. 

Słowo „nawrócenie” najczęściej jest odnoszone do różnych przeżyć religijnych i w potocznym myśleniu – jak zauważaliśmy przed chwilą – jest różnie rozumiane.  

Można w zasadzie powiedzieć, że każde pogłębianie relacji osobowej człowieka z Bogiem jest już nawróceniem. Jednak tylko w niektórych przypadkach używamy pojęcia „nawrócenie”, „nawracanie”; a w innych mówimy o rozwoju duchowym, rozwoju wiary czy miłości. 

Nawrócenie jako radykalna zmiana 

Biblia ma w sobie mnóstwo opowieści o osobach, które przeżyły radykalną, całkowitą zmianę życia. Możemy spojrzeć chociażby na świętego Pawła – wcześniej Szawła. Można pomyśleć, że jego nawrócenie miało miejsce w jednym momencie, „jak grom z jasnego nieba”. Ale pewnie, jak to zwykle w takich wypadkach bywa, takie wydarzenie jest zakorzenione we wcześniejszych etapach życia. 

A więc w opisach ludzi, którzy przeżyli głęboką przemianę duchową, obecny jest jakiś szczególny – przełomowy – moment w ich życiu. Czym zatem różni się nawrócenie od życia człowieka, który systematycznie zmierza ciągle ku Bogu? Najważniejszą cechą nawrócenia jest radykalna zmiana. To właśnie ten radykalizm, siła zmiany „w jednym momencie”, jest nazywany nawróceniem. Ale oczywiście nie jest to koniec drogi i wzrastania w życiu duchowym. Mogą wydarzać się kolejne przełomy, nawrócenia, radykalne kroki, ale może być też tak, że to nawracanie prawie umyka percepcji, że zmiana dokonuje się krok po kroku, w codzienności. I dopiero, gdy człowiek w którymś momencie spojrzy wstecz na swoje życie to uświadomi sobie tę zmianę. 

>>> Bp Szymon Stułkowski: za dziełami miłosierdzia musi stać nawrócenie

W tym sensie nawracanie się jest to proces, który właściwie tu na ziemi nigdy się nie kończy. W nauczaniu Kościoła nawrócenie nie jest celem, lecz drogą. 

Z teologicznego punktu widzenia w procesie nawrócenia można wyróżnić dwie fazy:  

1. Faza kryzysu lub przygotowania – ma ona zazwyczaj charakter negatywny, tzn. polega na odwróceniu się „od” grzechu. Ma wówczas zwykle miejsce stopniowe odwracanie się od grzechu i dojrzewanie do decyzji o zmianie życia. Zazwyczaj nie jest ona nagła, chyba że jest wynikiem cudu. 

2. Faza ujawnienia – to ona na ogół bywa uznawana za właściwe nawrócenie. Ma charakter pozytywny, czyli jest to nawrócenie „do”. Polega na codziennym wybieraniu wartości i dążeniu do wypełniania zadań życiowych w zgodzie z wolą Bożą. 

U księdza Blachnickiego w dzienniku duchowym pod datą 24 lutego 1986 r. można znaleźć jeszcze inne fazy nawrócenia: „W czasie rozmyślania dziś uświadomiłem sobie etapy mojego (czy w ogóle?) życia wewnętrznego. Można je ująć jako tezy nawrócenia: 1. Nawrócenie wiary 2. Nawrócenie ufności 3. Nawrócenie miłości”. „Pierwsze nawrócenie polega na poznaniu nadprzyrodzonej rzeczywistości (Jezusa, Bożego planu zbawienia) w sposób egzystencjalny i personalny i zasadnicze zwrócenie – poddanie jej swojego życia”.  „Drugie nawrócenie – to zasadnicza rezygnacja z pragnienia zbawienia siebie i oczyszczenia własnym wysiłkiem”. „Trzecie nawrócenie – to etap, który jeszcze stoi przede mną – przedmiot tęsknoty, wołania!  

zdj poglądowe, Fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi

Czego potrzeba do wejścia na drogę nawrócenia?  

Pierwszym krokiem jest otwartość człowieka. Czasami skłania do tego cierpienie, czasami poszukiwanie sensu życia, innym razem jakieś bardzo trudne doświadczenia życiowe, kiedy człowiek doświadcza swojej niewystarczalności. Ruch w kierunku Boga częściej budzi się w sercu grzesznika, osoby dotkniętej cierpieniem, ponieważ jest on bardziej chłonny na łaskę. Wówczas człowiek może wyruszyć na drogę odkrywania sensu i Bożej miłości, która jest ponad każdym doświadczeniem życiowym i ponad każda porażką. „Uświadomić sobie tę miłość Chrystusową, żywą i konkretną, do mnie skierowaną. Dać się zwyciężyć przez miłość Chrystusową, stanąć wobec niej jak porażony, upaść pełnym zdumienia, wstydu, żalu i skruchy, i miłości. Kiedy się to już dokona? Nie jest to w mojej mocy – mogę modlić się o to i wzdychać za tym, i cierpliwie czekać” – pisze ksiądz Blachnicki. 

W każdym nawróceniu więcej jest indywidualnych czynników niż schematów. Każde nawrócenie ma w jakimś wymiarze niepowtarzalną historię, która zależy od indywidualnych cech człowieka, zdarzeń życiowych, a co najważniejsze – od sposobu wkroczenie Boga w życie danego człowieka.  

Co robić, by nawrócenie przynosiło właściwy owoc?  

Nawrócenie nie ogranicza się jedynie do przeżyć duchowych, ale wpływa na codzienne życie, wyraża się w Miłości miłosiernej. I na tym doświadczeniu nawrócenie nie może się zatrzymać. Nawet gdyby było ono najpiękniejsze. Doświadczenie pomaga pamiętać o tym dlaczego, a raczej dla Kogo, zmieniam swoje życie, by krok po kroku upodobnić się do Jezusa w miłości. By kochać każdego człowieka tak jak On.  

Kościół daje na tej drodze przede wszystkim sakramenty. Ważne jest pogłębianie ich rozumienia i przeżywania. A także wiele osób mówi o tym, że pomocą jest dla nich towarzyszenie duchowe, gdzie mogą wypowiedzieć przed kimś swoje życie i uporządkować je w ten sposób, by być bardziej wolnym. Nic też nie uczy miłości tak jak wspólnota, która z jednej strony obdarza miłością, ale także stawia wyzwania w tym, by uczyć się kochać coraz bardziej bezwarunkowo. Oczywiście najpierw wspólnota rodzinna. Ale także różne wspólnoty, które spotykają się wokół tych samych wartości. 

fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Czy mogę nawracać innych? 

Jezus mówił o tym, że mamy iść na krańce świata, by mówić o Ewangelii. Dawać świadectwo o Chrystusie. Nie chodzi jednak o walkę z ludźmi czy o zmuszanie innych do wiary Boga z powodu strachu przed potępieniem lub innymi karami. Chodzi o to, by ci, którzy na nas patrzą, którzy widzą co, a przede wszystkim jak robimy to, co robimy, widzieli obraz Miłości Miłosiernej. By widzieli Boga takiego jakim sam pokazał się tym, którzy spisali Jego życie na kartach Ewangelii. 

To znaczy, że tak naprawdę to my – dając świadectwo o Chrystusie dla innych – mamy być zachętą, by stawać się świętymi.  

Po części więc to na nas spoczywa obowiązek prowadzenia ludzi ku Chrystusowi i nie wykluczamy tutaj i nie stawiamy w drugim rzędzie mocy Bożej łaski czy działania Ducha Świętego – ale łaska zawsze bazuje na naturze, jak mówi zasada teologiczna. To znaczy, że każdy z nas także odpowiada za to, czy mój kolega z pracy, koleżanka z biura, sąsiad, sąsiadka się nawróci i będzie przy Chrystusie. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze