„Nie chcieliśmy stawiać pomnika”. Twórcy „Proroka” o nowym filmie o kard. Wyszyńskim
– To, co w pracy aktora lubię najbardziej to szukanie w postaciach ludzi z krwi i kości. I tak samo podeszliśmy do postaci kard. Stefana Wyszyńskiego. Przed zdjęciami dużo rozmawialiśmy na temat tego, co dla nas w tej opowieści jest istotne i jakie cechy prymasa przede wszystkim chcemy pokazać – mówi Sławomir Grzymkowski. W filmie „Prorok”, który 11 listopada wejdzie na ekrany kin, wcielił się w Prymasa Tysiąclecia.
Aktor – w czasie przedpremierowego pokazu filmu i spotkania z dziennikarzami – podkreślał, że przygotowując się do roli, korzystał z wielu źródeł na temat prymasa Wyszyńskiego. – Poznałem nie tylko materiały przygotowane przez jego przyjaciół i ludzi, którzy z nim współpracowali, ale także przez jego przeciwników. Z dokumentów komunistycznych dowiedziałem się, że był twardy, że potrafił walnąć pięścią w stół – mówi Sławomir Grzymkowski. Przyznał, że mierzenie się z posągowymi postaciami – a taką jest i był już nawet za życia Prymas Tysiąclecia – to zawsze kłopot i wyzywanie. – Nie chcieliśmy stawiać pomnika, ale pokazać człowieka. Pozostawiam widzom osąd, czy to się udało, ale według mnie tak – ocenił aktor. – To był człowiek, a nie mitologiczna postać. Na jego życie wielki wpływ miało dzieciństwo, trudne doświadczenie utraty matki w młodym wieku. Z tego wynikała jego silna relacja z Matką Bożą. Wokół niego było później wiele kobiet, które z nim współpracowały, które mu pomagały – mówił Sławomir Grzymkowski.
Skromny i silny
– Wyszyński to skromna, choć jednocześnie silna postać. Postać, która dla filmu fabularnego nie jest bardzo atrakcyjna, bo nie ma w niej upadków, załamań, zwrotów akcji. To był człowiek konsekwentny w swoich przekonaniach. Mimo wszystko film ma swoją wysoką dramaturgię – przyznaje Grzymkowski. A ją zapewnić pomogło tło historyczne filmu. Reżyserem obrazu jest Michał Kondrat, dla którego „Prorok” to pierwszy film fabularny. Wcześniej realizował dokumenty fabularyzowane: „Dwie korony”, „Miłość i miłosierdzie”, „Czyściec”. Kondrat podkreśla: „To film bardziej o polityku niż o duchownym”. Do fabuły wybrano okres 14 lat z życia Wyszyńskiego, od 1956 r. do 1970 r.
>>> „Wszystko postawiłem na Maryję”. 10 cytatów kard. Wyszyńskiego o Maryi i różańcu
„Prorok” opowiada historię Prymasa Tysiąclecia, przywódcy duchowego, który pertraktuje z władzami komunistycznymi, by wynegocjować więcej praw dla Kościoła i uciemiężonego narodu. Pozorne porozumienie zmienia się w cichą wojnę, walkę o wolność religijną i godność człowieka. – To, co mnie ujęło w prymasie, to jego działalność polityczna. On, po internowaniu, stał się nieformalnym przywódcą narodu. Chciałem, żeby to był taki niereligijny film o prymasie Wyszyńskim, o nim, jako o polityku, bo taką pełnił funkcję, przez co był też nazywany w Watykanie „czerwonym kardynałem”. Wydaje mi się, że to fragment historii Polski, który jest bardzo ciekawy, a nigdy nie został zekranizowany – mówił Kondrat.
Nagrania Służby Bezpieczeństwa
Reżyser, przygotowując się do filmu, czytał między innymi więzienne zapiski prymasa, jego kazania, stenogramy, które powstały na podstawie nagrań Służby Bezpieczeństwa. Najciekawsze i najważniejsze z nich zostały użyte jako dialogi w filmie. Sławomir Grzymkowski przyznał, że skrupulatne trzymanie się tych dialogów (czego wymagał reżyser) było wyzwaniem. – Najtrudniejszą sceną były negocjacje z Władysławem Gomułką i Józefem Cyrankiewiczem. Tych dialogów nie napisali scenarzyści, to były oryginalne zapisy tych rozmów – podkreślał odtwórca głównej roli. – Wszystkie gabinetowe dialogi prymasa z Gomułką i Cyrankiewiczem pokazują, że ówczesny rząd wszelkimi metodami próbował zniszczyć prymasa, zastraszyć wiernych, dążąc do całkowitej ateizacji kraju – dodał reżyser.
W role czołowych w ówczesnej Polsce komunistów wcielili się Adam Ferency (Gomułka) i Marcin Troński (Cyrankiewicz). – Nie wiedziałem, że jest tak mało filmów dokumentalnych z postacią Cyrankiewicza. On był zawsze gdzieś z boku, przy Gomułce. Na mnie – w szkole – przez siedem lat codziennie patrzył z portretu. Razem z Gomułką. Jeden był po lewej, drugi po prawej, a w środku ten nieszczęsny orzeł bez korony – mówił Marcin Troński. Aktor podkreślił, że Cyrankiewicz miał charakterystyczne warunki fizyczne. – Był wysokim, grubym facetem. Podobnie jak ja – żartował. – Jednak poza charakterystyczną fizycznością nie miał w sobie nic ciekawego. Był konformistą. Myślę, że wśród całego stada baranów, które tworzyło Komitet Centralny, on jeden był Europejczykiem. A przynajmniej starał się być – dodał Troński.
Uchwycić mądrość
Aktor podkreślił też, że jego koledze z planu – odtwórcy prymasa Wyszyńskiego – udała się rzecz, którą zagrać najtrudniej. – To mądrość. Mądrość człowieka nie jest łatwa do przeniesienia na ekran. Mądrość widać w oczach, w spojrzeniu, w delikatnym uśmiechu. To miła twarz, którą dobrze się ogląda przez cały film. A Sławkowi to się udało – ocenił.
„Prorok” obok ważnej historii Polski Rzeczpospolitej Ludowej przedstawia też historie konkretnych ludzi. Historie młodych ludzi, których na swojej drodze spotkał kard. Stefan Wyszyński. – Niektórzy, na przykład Maria, to postaci prawdziwe. W tym przypadku to Maria Okońska, założycielka Ósemek – grupy kobiet, które wspierały działalność prymasa. Inni bohaterowie to postaci fikcyjne, choć nie w całości, bo często są inspirowane ludźmi, którzy byli w otoczeniu kardynała – wyjaśnia reżyser. Pokazanie ich relacji z prymasem zostało ujęte w kameralnych scenach, ale „Prorok” to także sceny z dużym rozmachem. Taką na pewno jest pacyfikacja stoczniowców. – Na jej realizację mieliśmy tylko dwa dni, bo tego rodzaju sceny potrafią pochłonąć sporych rozmiarów budżet, a ten temat – w polskich realiach – to często wyzwanie – przyznał Michał Kondrat. Realizatorzy filmu podkreślają, że dużą wagę przykładali do dbałości o kostiumy i rekwizyty (np. szklanki, kieliszki, papierosy, zapalniczki). Chcieli wiernie oddać ducha czasów, o których opowiedzieli.
„Mamy prymasa”
Reżyser, zapytany o to, czy Sławomir Grzymkowski w roli prymasa był dla niego oczywistym wyborem, odpowiedział: „Przygotowywałem się do bardzo długiego castingu, zdjęć próbnych, ale tutaj była taka sytuacja, że scenarzystka filmu Katarzyna Bogucka, będąc w teatrze, wypatrzyła Sławka”. – Napisała do mnie wiadomość: „Mam prymasa”. Ja podszedłem do tego sceptycznie, bo wiem, jak ten proces powinien przebiegać. Oczywiście zaprosiliśmy Sławka na spotkanie, byłem bardzo zaskoczony, bo wbrew sobie wiedziałem, że mamy prymasa. To był strzał w dziesiątkę – opowiadał reżyser.
Film „Prorok”, który określany jest jako sensacyjny dramat historyczny, będzie pokazywany nie tylko w Polsce, ale też w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |