kościół

fot. cathopic

Nie ma innej drogi niż droga synodalna? [KOMENTARZ] 

Obecny podział wśród kardynałów, biskupów i samych wiernych jest tak wielki, że jedynym rozwiązaniem jest zaakceptowanie tego wielogłosu i wspólne poszukiwanie prawdy i głosu Ducha Świętego. Inną alternatywą jest rozłam. 

Tomasz Terlikowski w książce „Koniec Kościoła jaki znacie” dotyka wszystkich tych obszarów w Kościele, które są w ostatnim czasie najbardziej dyskutowane – kwestii osób homoseksualnych, nadużyć czy sprawowania władzy w naszej Wspólnocie. Nie ogranicza się jednak tylko do opisania toczącej się debaty. Autor proponuje refleksję dużo głębszą – dotyczącą chociażby zmieniającego się na naszych oczach modelu papiestwa. Jednym z istotnych symboli tych zmian jest z pewnością fakt, że po raz pierwszy w historii Kościoła mamy instytucję papieża seniora. Istotne jest też to, jak ostatni papieże sprawowali swój urząd. 

Chrześcijaństwo nie upadnie, ale się zmieni 

„Benedykt XVI, usuwając się w cień, ostrożnie określając kierunki zmian, unikając mocnych decyzji, ale też ukrywając się niekiedy za tradycyjnymi ubiorami, formami, pokazywał, że w posłudze Piotrowej od osobistego charyzmatu istotniejszy jest sam urząd, a także związana z nim tradycja. Papież Franciszek zdaje się odchodzić od tego modelu, kładąc ogromny nacisk właśnie na osobisty charyzmat, zrywając ciągłość zwyczaju, a także akcentując własne przyzwyczajenia, ale warto mieć świadomość, że to jest z jednej strony kontynuacja działania poprzedników (szczególnie św. Jana Pawła II), ale z drugiej pewna nowość w postrzeganiu urzędu, który przez wieki raczej skrywał, niż objawiał, osoby. Dla ludzi wieku XVIII czy XIX w ogóle nie miało znaczenia, jaką osobą prywatnie jest papież, liczyły się prestiż i godność urzędu. Jakby tego było mało, wypowiedzi papieskie były bardzo rzadkie, zazwyczaj rozstrzygające, w prostych prawnych sformułowaniach, wątpliwości” – pisze Tomasz Terlikowski.

>>> Niemiecka „droga synodalna”: przepadł wniosek ws. błogosławieństwa par jednopłciowych

Fot. PAP/EPA/JIM LO SCALZO

Publicysta w diagnozie obecnej sytuacji Kościoła jasno wskazuje, że czas kryzysu sięga samych podstaw naszego postrzegania i rozumienia świata. Katolicyzm traci na swojej sile oddziaływania i nie jesteśmy już w stanie tego zatrzymać. Nie jest jednak tak, że powinniśmy załamywać ręce i tracić nadzieję. Chrześcijaństwo ma przyszłość, ale być może nie taką, jaką chcielibyśmy ją widzieć.

„Na naszych oczach umiera i rozsypuje się to, co znaliśmy jako katolicyzm ukształtowany przez ostatnich pięćset lat. Ta śmierć struktur, które znamy, nie oznacza końca Kościoła w ogóle, gdzieś na horyzoncie widać już bowiem zarys nowego rozumienia, postrzegania i ukształtowania chrześcijaństwa i katolicyzmu. (…) Obumieranie formy chrześcijaństwa, jaką znamy, otwiera drogę ku odrodzeniu, zaś przesadne umiłowanie formy, może zabić istotę chrześcijaństwa” – czytamy w książce. 

Synodalność 

Tomasz Terlikowski stawia też mocną tezę, że przed Kościołem nie ma dzisiaj innej drogi niż droga synodalna, którą forsuje papież Franciszek. Obecny podział wśród kardynałów, biskupów i samych wiernych jest tak wielki, że jedynym rozwiązaniem jest zaakceptowanie tego wielogłosu i wspólne poszukiwanie prawdy i głosu Ducha Świętego. Inną alternatywą jest rozłam. „Trzeba bowiem albo zdecydować się na schizmę i podział (ale to byłoby niezgodne z zasadą zachowania jedności, a i Paweł VI, i Jan Paweł II zawsze robili wszystko, nawet akceptując biskupów walczących z nimi, by schizmy uniknąć), albo zgodzić się na wielogłos i zaakceptować fakt, że różne gałęzie Kościoła wyznają różną – co do pewnych kwestii – wiarę. Franciszek w miejsce tego wyboru proponuje synodalność, to znaczy długą drogę przezwyciężania różnic, budowania harmonii, na której końcu objawiać się ma prawda. Nie jest to droga prosta, ale wydaje się, że innej zwyczajnie nie ma” – uważa Terlikowski.

>>> Watykan: proces synodalny przebiega pomyślnie, choć nie brakuje wyzwań

Zdaje się, że autor książki ma pełną rację. Widmo kolejnego rozłamu zagląda Kościołowi w oczy już od kilkudziesięciu lat. W Niemczech czy w Austrii encyklika Pawła VI o przekazywaniu życia Humanae vitae została przecież właściwie odrzucona. Episkopaty tych krajów otwarcie przyznały, że wierni mogą, ale nie muszą respektować głosu papieża z tej sprawie. A to przecież tylko przykład z Europy. Kościół w Ameryce Południowej także w jakimś sensie podąża swoją drogą. Papież Franciszek podejmuje próbę (co było widać choćby w Amoris laetitia) posklejania Kościoła. To trudne zadanie, bo rozdźwięk doktrynalny w ramach jednego i powszechnego Kościoła robi się coraz większy. Tyle, że synodalność rzeczywiście wydaje się tu najlepszą opcją utrzymania Wspólnoty w ryzach.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze