Nie odwracaj się do Boga plecami. Żyj z twarzą skierowaną ku Niemu [ROZMOWA]
Weronika to instagramerka znana jako @zbogiemsprawa. Rok temu powstała też jej inicjatywa @kato_single, dzięki której już kilkanaście osób znalazło swoją drugą połówkę. O swojej internetowej działalności oraz o tym, dlaczego czasami ma problem z modlitwą opowiedziała Karolinie Binek.
Karolina Binek (misyjne.pl) Dlaczego akurat zbogiemsprawa? Jak powstało to konto?
Weronika (zbogiemsprawa): Byłam w łódzkiej katedrze na mszy, po której była modlitwa o powołania. Ale tak naprawdę nie wiedziałam, o jakie powołanie mi chodzi. Chciałam się jednak upewnić, czy to aby na pewno nie jest modlitwa o powołania do życia w zakonie. Idąc na tę mszę byłam wdzięczna Bogu za moje studia i tak naprawdę nie wiedziałam, do czego jeszcze mogę być w życiu powołana. Dostałam jednak bardzo ciekawe pragnienie do mojego serca, żeby założyć konto na Instagramie. Oczywiście myślałam, że to jakiś żart i poprosiłam dziewczyny, z którymi modliłam się wstawienniczo, aby powiedziały mi coś więcej – co one o tym myślą. Opowiedziałam im o swoich przemyśleniach i o tym, że w sumie nie wiem, jak się za to zabrać. Usłyszałam jednak, żebym po prostu to zrobiła. Wróciłam do domu i całe trzy dni walczyłam z samą sobą, czy powinnam założyć konto na Instagramie, bo nawet nie wiedziałam, że takie katolickie konta istnieją. A ponieważ kompletnie tego nie widziałam, to na modlitwie obiecałam: „Dobrze, Boże, to będzie moja z Tobą sprawa i muszę się nauczyć, żeby wszystko powierzać Tobie i bezgranicznie Ci ufać”. Długo myślałam jeszcze nad nazwą, ale okazało się, że „zbogiemsprawa” jest wolne i tak już zostało.
>>> Kościół naucza: świeccy mają powołanie i misję, są niezbędni
Był jakiś przełomowy i szczególny dla ciebie moment, w którym zrozumiałaś, że prowadzenie Instagrama ma sens?
Były dwa takie momenty. Pierwszy – kiedy po testowym miesiącu zauważyłam, że zainteresowanych osób jest znacznie więcej niż mogłam przypuszczać. To była dla mnie ogromna liczba! Wtedy zrozumiałam, że to jest to, o co mi chodziło. Natomiast drugim takim momentem były pierwsze wiadomości, kiedy ludzie zaczęli dzielić się ze mną swoimi trudnymi historiami i przemyśleniami. Wtedy zrozumiałam, że warto z nimi rozmawiać i że właśnie to jest przestrzeń na działanie Boga.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Przeglądałam twoje posty. W jednym z nich wspominasz o tym, jak Twoi znajomi i rodzina reagują na to, że prowadzisz taki profil. A czy zakładając go bałaś się ich reakcji?
Tak, jednak do dzisiaj większość moich znajomych, z którymi mam słabszy kontakt kompletnie nie wie, że działam w internecie w ten sposób. Bałam się też bardzo reakcji moich najbliższych, mojej rodziny. Aktualnie już wszyscy wiedzą i o dziwo nie było się czego bać. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy przyznanie się przed swoimi najbliższymi do tego, w co się wierzy było dla mnie najtrudniejsze. Bo kiedy mamy zostać obrazem Boga w życiu najbliższych, to jest to takie wyzwanie.
Czyli miałaś takie momenty, w których myślałaś o tym, co mogą sobie pomyśleć inni?
Oczywiście! Zakładając profil myślałam, że będzie on anonimowy, że nie pokażę na nim żadnych swoich zdjęć, a już na pewno, że nie odezwę się na Instastory. Dlatego też na początku głównie wstawiałam grafiki, ale zbyt długo nie wytrzymałam w tym postanowieniu. Zaczęłam dodawać kadry z uciętą twarzą lub takie, w których było trochę widać moje prywatne rzeczy. Z biegiem czasu jednak chciałam czegoś więcej i potrzebowałam relacji „twarzą w twarz” i pokazałam się całkowicie. W pewnym momencie pomogły mi bardzo wszystkie konfiguracje na Instagramie, bo wystarczyło, że jedna osoba znalazła mój profil i później pojawiał się już w proponowanych profilach u innych członków mojej rodziny.
A jak przełamałaś się do Instastory? Może masz rady dla kogoś, kto też chciałby zacząć?
Moja rada brzmi: po prostu to zrób! Może jest brutalna i okrutna, ale na to nie można się przygotować. Trzeba spróbować. Z biegiem czasu człowiek zauważa, że to nic strasznego, a wręcz przeciwnie – przynosi wiele frajdy i wolności w działaniu. Nie możemy się ograniczać naszym myśleniem, że coś będzie nie tak. Ja też bardzo staram się zachęcać innych właścicieli katoprofili, aby jak najwięcej mówili, bo to jest zupełnie inny wymiar relacji i fajnie jest zobaczyć drugą osobę w jej codzienności. A kiedy zauważyłam, że pokazywanie siebie daje mi o wiele więcej możliwości, chociażby w postaci zasięgów (o które niby nie walczymy, a tak naprawdę jeżeli coś robimy, to dlaczego nie chcieć docierać do szerszego grona odbiorców?), to okazało się też, że przynosi to świetne owoce. Wystarczyło się raz odważyć, żeby nie potrafić z tego zrezygnować.
Masz znajomych z katoprofili?
Tak, mam kilku takich znajomych. Niestety, przez pandemię trudno nam się spotkać. Ale ostatnia taka znajomość jest naprawdę czymś niesamowitym. Nawiązałam kontakt z Agatą, która prowadzi konto @prawiemoraly. Agata jest doktorem teologii i współprowadziła serię na kanale ojca Adama Szustaka „Kobieta i ksiądz”. Ja pod presją chwili zaproponowałam jej walentynkowy live. Od tego czasu utrzymujemy ze sobą świetny kontakt i mam wrażenie, że bardzo się rozumiemy, a jest to tak naprawdę przypadkowa znajomość. Sama wiele czerpię od Agaty i ona też mówi, że jestem dla niej powodem do inspiracji, co jest dla mnie niesamowite, bo nigdy w życiu nie miałybyśmy okazji się poznać. A aktualnie tylko czekam, żebyśmy mogły się uściskać w życiu realnym. To, ile czerpiemy dobra od innych jest niesamowite.
>>> Mistyk przyszłości, czyli o duchowości dnia codziennego
Mam też jeszcze jedną, tym razem śmieszną historię. Widziałam pewnego jezuitę na kontach na Instagramie moich znajomych, po czym po tygodniu wchodzę do kościoła i jest on. Oczywiście nie cały na biało (śmiech), ale stoi i głosi. Byłam wtedy w dużym szoku, bo wydarzenie, na które miały przyjść setki osób okazało się wielką klapą i było na nim dosłownie kilka osób, a kościół był duży. Kiedy poznałam tego jezuitę znów zrozumiałam, że nawet jedna chwila i jedno spotkanie może przynieść wiele owoców. Miałam na przykład okazję wzięcia udziału w jego rekolekcjach wielkopostnych, jako osoba składająca świadectwo. Składałam je trzy razy, a w efekcie otrzymałam niesamowite rozmowy. Boże działanie rozniosło się dalej. Boże plany są więc niesamowite, a ludzie z Instagrama potrafią tworzyć wspaniałe rzeczy w rzeczywistości.
A czy ktoś z twoich obserwatorów rozpoznał Cię kiedyś na ulicy?
Tak, tak, zdarzyła się taka historia. Ostatnio na przykład byłam w Łodzi na festiwalu roślin, na którym miałam się nie zjawić, bo byłam szczepiona i bardzo źle się czułam. Jednak w sobotę wszystkie objawy ustąpiły i postanowiłam wyjść do ludzi. Wiadomo – mamy pandemię i ludzie noszą maseczki. Ale wbrew pozorom mimo obostrzeń festiwal był bardzo zatłoczony i w tym tłumie podeszła do mnie dziewczyna i zapytała, czy mam na imię Weronika i czy prowadzę konto na Instagramie. Okazało się, że Magda przyjechała do swojej przyjaciółki z Poznania do Łodzi i była tutaj tylko na jeden dzień. A mimo wszystko zobaczyłyśmy się w tłumie. Także na rekolekcjach, o których wcześniej opowiadałam, były dwie dziewczyny, które obserwują moje konto. Ale też osoby, z którymi jechałam do Taizé miały pewne przecieki, że tam będę i mogły wcześniej zobaczyć moją działalność na Instagramie, ale to nie było aż tak przypadkowe spotkanie, jak to na festiwalu roślin czy też na rekolekcjach.
To pewnie niesamowite uczucie, kiedy ktoś Cię poznaje?
Tak. W dodatku kiedy Magda powiedziała „przepraszam”, ja byłam pewna, że powie: „Przepraszam, czy możesz się przesunąć?”. Odruchowo więc zaczęłam się od niej odsuwać i umożliwić jej przejście. Byłam w tak wielkim szoku, że aż mnie zamurowało.
Widziałam też na Instagramie, że piszesz także w gorszych chwilach. Czy jest to dla ciebie trudne? Czy masz jakiś sposób na to, jak sobie z nimi radzić?
W takich chwilach przede wszystkim nie wolno się poddawać i odpuszczać, bo czasem trzeba się zmusić i usiąść samemu ze sobą. Nie trzeba nic mówić, można posłuchać jakichś pieśni uwielbieniowych i dać Bogu przestrzeń do działania. Myślę, że każdy z nas ma zaprogramowane takie działanie, że kiedy jest nam trudniej, to po prostu odwracamy się od Niego, zamykamy w sobie i chcemy sobie też sami ze wszystkim poradzić, coś naprawić, a dopiero później wrócić do Boga. Moją radą jest więc to, by nie zostawiać problemów tylko dla siebie i nie odwracać się do Boga plecami, a po prostu żyć z twarzą skierowaną ku Niemu. Czasami nawet myślę, że aż za dużo piszę o tych trudnych chwilach.
Sama też zauważyłam, że mimo obowiązującego trendu, w myśl którego pokazuje się na Instagramie coraz więcej tego prawdziwego życia, o tych gorszych momentach wciąż się nie mówi. A przecież każdy z nas je ma.
Ja też zauważyłam, że bardzo dużo profili ma przepiękną szatę graficzną, niesamowicie dobrane zdjęcia, zawsze idealnie wykadrowane, we wspaniałej szacie graficznej. Mój profil tak bardzo od tego odstaje. I mimo że sama tak bardzo szanuję estetykę, to nie moja bajka. Uważam jednak, że super, iż w Kościele nie ma katolipy, tylko są tacy, którzy dbają o każdy szczegół swojej ewangelizacji. I to jest piękne.
>>> Watykan prowadzi dochodzenie ws. aktywności papieża na… Instagramie
Myślę, że piękna jest też twoja inicjatywa @katosingle. Skąd pomysł na nią? I w jaki sposób można do niej dołączyć?
Katosingle są odpowiedzią na wszystkie intencje, które pojawiają się w tzw. skrzynkach intencji na moim story. Ja też jestem aktualnie singielką, chociaż z każdym dniem zastanawiam się, czy powinnam się do tego przyznawać, bo coraz ciekawsze sytuacje temu towarzyszą. Ja też szukam i wiem, że to jest trudne. Chciałam więc stworzyć taką przestrzeń dla wierzących singli. Było to w okolicy Zesłania Ducha Świętego w czerwcu, więc stwierdziłam, że po prostu posłucham, jaki On ma plan. I wtedy zainspirowana Natalią i Waldkiem z profili @przekroczycisebie i @bozyfacet stwierdziłam, że też chcę coś zrobić dla singli i tak wpadłam na pomysł katosingli. Aktualnie chcę też zrobić coś więcej i możliwe, że oprócz konta na Instagramie powstanie coś znacznie większego, ale jest to ogrom pracy, więc jeśli mogę, to proszę już wszystkich o modlitwę.
Natomiast @katosingle to konto, które jest prywatne. Aby do niego dołączyć – wystarczy wysłać prośbę o obserwowanie. Ja też zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem w stanie wszystkich weryfikować i powierzam Bogu to, że nikt o złych zamiarach nie będzie tam wyczyniał żadnych złych rzeczy. Aby mieć na tym profilu swoje ogłoszenie, wystarczy wysłać do mnie wiadomość prywatną i załączyć kilka swoich zdjęć (maksymalnie 10) oraz opis, który powinien być oryginalny i jak najdłuższy. Tak, by opowiedzieć o sobie jak najwięcej. Oczywiście wymaga to trochę odwagi, ale przynosi owoce, bo mamy już kilka fajnych związków, a nawet kilka zaręczonych par, więc myślę, że Bóg znajduje przez ten profil swoją drogę dla niektórych ludzi.
Pamiętasz pierwszą parę, która poznała się dzięki Twojej inicjatywie?
Tak. Oni byli też inspiracją dla powstania @katosingli. Ich związek powstał bowiem wcześniej i głównie przyczynili się do tego, że miałam odwagę robić coś więcej. Wraz z nastaniem pandemii w marcu ubiegłego roku ludzie powiedzieli, że bardzo im doskwiera samotność. I kiedy siedzą w domach i mają bardzo dużo czasu, to chcieliby skupić się na szukaniu drugich połówek. W efekcie zrobiłam taką zabawę/ankietę na story, w której zgłaszały się osoby z różnych przedziałów wiekowych. I dzień po zakończeniu akcji napisał do mnie Paweł, z którym miałam wcześniej kontakt, że też chciałby wziąć udział. Przyznam, że bardzo mi się nie chciało, ale stwierdziłam, że wyślę mu nicki wszystkich dziewczyn z danej grupy wiekowej. W efekcie napisał do Julii, z którą przegadał całe dnie i noce. Najpierw długie rozmowy i wideopołączenia, aż w końcu mogli się spotkać w realu. Dodam tylko, że są bardzo bliscy mojemu sercu i wiem też, że nie jest im łatwo, bo budowanie relacji jest trudne. Tym bardziej, że aktualnie pokonują wiele kilometrów, a ich pierwsze spotkanie to połączenie Anglia-Śląsk. Planują więc zmienić sytuację i będę za nich mocno trzymała kciuki. Mam nadzieję, że im się uda. Pamiętam o nich, mam z nimi kontakt i nawet kupili mi prezent na Boże Narodzenie.
A która para najbardziej zapadła Ci w pamięć?
Jest pewna para. Oboje na chwilę przed pierwszym spotkaniem dali mi znać, że mają zamiar się zobaczyć. Przyznam, że po spotkaniu nie wiązałam żadnych nadziei z ich związkiem, jednak okazało się, że są wspaniałą parą. Mają swoje miejsce w moim sercu. Jest też para, z której kojarzę chłopaka, więc było to dla mnie bardzo fajne, że jest to osoba, którą chociaż raz w życiu miałam okazję zobaczyć w życiu realnym. Jest też para, którą widuję w social mediach, ponieważ z dziewczyną miałam okazję się spotkać w ubiegłe wakacje. Jest to coś niesamowitego, że mogę później przyglądać się ich szczęściu.
Wyobrażam sobie teraz, na jak wielu ślubach będziesz.
To prawda. Nawet na jeden już zostałam zaproszona. To znaczy wiem, gdzie się odbędzie, ale nie jestem pewna, czy ta para ma już ustaloną datę. Chyba nawet uszyję sobie jedną specjalną sukienkę na takie uroczystości z reklamą katosingli. Cha! Cha!
Wyświetl ten post na Instagramie.
Na koniec chciałam zapytać, kim dla Ciebie jest Bóg i co na co dzień daje Ci wiara?
To chyba dla mnie najtrudniejsze pytanie i cały czas szukam na nie odpowiedzi. Zdaję sobie też sprawę z tego, że to, iż Bóg jest, często przyjmuję jako coś bardzo oczywistego i jeżeli mam jakieś chwile zwątpienia, to nie mogę odpowiedzieć za dobrze na to pytanie, bo częściej zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje i o co Mu chodzi – a nie nad tym, czy On jest, czy Go nie ma. Dla mnie Bóg jest po prostu wszystkim. Aktualnie coraz więcej obszarów mojego życia i moich myśli kręci się wokół Boga. Nie wiem, jak w przyszłości będzie wyglądało to moje zauroczenie, moja miłość i moja relacja, ale dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że Bóg to jest życie.
Katarzyna Olubińska w swojej książce „Bóg w wielkim mieście” pisze o tym, że „chodzi” z Bogiem i że jest On z nią w każdej chwili jej życia. A czy Ty też masz sposób na to, by spotykać Go każdego dnia?
Tak. Mam też problem z modlitwą i często wiele myśli naraz, przez co częściej podczas codziennych czynności przywołuję Go w myślach, niż w ciszy i w modlitwie jeden na jeden. Po prostu On tak często przenika moje myśli, że nawet nie wiem, kiedy to się dzieje. Jednak na pytanie, czy się dzisiaj modliłam często nie potrafię odpowiedzieć i muszę sobie przemyśleć cały dzień. Ale na pytanie, czy dzisiaj był obecny ze mną Bóg odpowiedź zawsze brzmi „tak”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |