Nowe przykazanie: Nie wyrzucaj i nie marnuj!
Polska jest w czołówce krajów, które marnują jedzenie. Polska jest jednocześnie w czołówce najbardziej religijnych państw Starego Kontynentu. To połączenie faktów, które powinno dziwić, martwić i skłaniać do zmiany. Średnio w ciągu roku wyrzucamy dziewięć milionów ton (!) produktów spożywczych. A przeciętna polska rodzina traci w ten sposób 2.5 tysiąca złotych w ciągu roku.
Nie wyrzucaj tego, co zostało z wielkanocnej sałatki. Nie gardź resztką makowca. Nie pozbywaj się bezmyślnie pasztetu, który może nie wygląda już tak pięknie jak na wielkanocnym stole, ale nadal jest całkiem pyszny! Przecież marnowanie jedzenia to też grzech! A katolicy kupują (na zapas, za dużo, bez rozsądku), a później wyrzucają zamiast wykorzystać w kuchni lub pomóc potrzebującym. Akcja „Podziel się posiłkiem z bezdomnymi” trwa jeszcze dziś. Pamiętajmy jednak, że to tylko jego wielkanocna edycja. Pomagać można również i później, przez kolejne miesiące, do następnych Świąt.
Jak to działa?
Wszystko załatwić można przez stronę internetową: www.podzielmysie.pl. Tam trzeba wypełniać formularz (nie trwa to długo). Można zapisać się w dwóch rolach: jako osoba, której zostało jedzenie albo jako kierowca – wolontariusz , który chce pomóc i to jedzenie dokądś zawieźć. Kierowcy jeżdżą od lanego poniedziałku, pracują jeszcze dziś!
Nad tym, by to wszystko skoordynować, pracuje sztab wolontariuszy. Każdy region w Polsce ma swojego koordynatora. Widziałem, jak działa „centrala” akcji. W Warszawie w jednej z kawiarni z niemałym wysiłkiem przez kolejne dni pracowały dziewczyny, koordynatorki akcji – z Marią Skołożyńską (pomysłodawczynią akcji) na czele. Stukały w klawiatury komputerów i wisiały na telefonach. – Przyjmujemy każde jedzenie. Chodzi i o gotowe potrawy: sałatki, bigosy, ciasta, dania obiadowe, ale i o nieprzetworzone produkty z długim okresem przydatności do spożycia (kasze, ryże, makarony, puszki z różnymi produktami) – wylicza Maria. Maria to dziewczyna z zapałem i społecznym zacięciem. Wszystko zaczęło się dzięki niej. Dwa lata temu podszedł do niej bezdomny, poprosił o 2 złote. Powiedziała, że pieniędzy nie da, ale kupi mu jedzenie. Później napisała na Facebooku: czy ktoś jeszcze chciałby podzielić się posiłkiem? I tak wszystko się zaczęło. Pomysłem zaraziła innych.
„Pomyśl, co po świątecznych zakupach i przygotowaniach może się u ciebie zmarnować. Potem zastanów się, czy to, co chcesz oddać innym, sam byś zjadł. Jeśli tak, to wejdź na stronę, wypełnił formularz i czekają na naszego kierowcę” (Maria Skołożyńska w rozmowie z Misyjne.pl).
W akcji biorą udział ludzie z 30 miast. Żeby wiedzieć, gdzie jedzenie jest potrzebne, Maria zadzwoniła do 150 jadłodajni i schronisk dla bezdomnych. Tych prowadzonych przez instytucje kościele, a także te świeckie. Oprócz takich akcji sposobem na regularną pomoc są jadłodzielnie (punkty – lodówki, w których możemy po prostu zostawić jedzenie). Najwięcej jest ich w Warszawie, ale znajdziemy je także w innych miastach. Swoją wielką misję wypełniają też Banki Żywności.
PODZIELMY SIĘ to grupa ludzi, którzy organizują akcję „Podziel się Posiłkiem z Bezdomnymi”. Od Wielkanocy 2015 r. zachęcamy mieszkańców całej Polski do tego, aby zamiast wyrzucić jedzenie, które zostało im po Świętach, zawieźli je do jadłodajni dla bezdomnych i ubogich osób (ze strony podzielmysie.pl)
Łzy darczyńców i obdarowanych
Organizatorzy akcji zachęcają oczywiście do tego, by jeśli ktoś może (ma samochód, czas i chęci), sam zawiózł. Dziewczyny, które pracują przy akcj, nie ukrywają, że często pojawiają się łzy. Zarówno u tych, którzy odbierają żywność, ale i też u tych, którzy dają. Jednak tych drugich ciągle jest za mało. Za dary dziękują potrzebujący. Byłem w drugi dzień Świąt w jednym punkcie na warszawskim Mokotowie, gdzie potrzebujący mogą odebrać dary. Ci, z którymi rozmawiałem, powiedzieli mi, że gdyby nie ta pomoc, Święta byłyby i smutne i przede wszystkim – na głodno… Co ważne – akcja świąteczna powoli się kończy, ale pomagać możemy cały czas. Jadłodajnie i punkty pomocy działają przez cały rok. Także organizatorzy akcji „Podzielmy się” nie kończą roboty. Warto sprawdzić i przeczytać, może pomagać w miarę regularnie? Na tyle ile możemy. Niekiedy wystarczy naprawdę niewiele, by zrobić wielkie rzeczy.
„Piękne w akcji jest to, że jedzeniem dzielą się nie tylko ludzie zamożni, ale również ubodzy. Jedna pani ze Śląska stwierdziła, że wielką przyjemność sprawiałoby jej, gdyby mogła raz w tygodniu upiec ciasto dla bezdomnych. Jej mąż umarł i nie ma dla kogo gotować, a bardzo to lubi” (Maria Skołożyńska dla cojestgrane24.pl)
Marnowanie jedzenia to grzech!
Osobnym i równie ważnym tematem jest to, by oduczyć się marnowania jedzenia. Wydano już w tej sprawie sporo poradników, a nawet kilka książek. Podstawową zasadą jest to, by iść do sklepu najedzonym, a zakupy robić nie z emocjami w głowie, ale z kartką w ręku. Po drugie – nie kupować na zapas. Święta trwają maksymalnie 2, 3 dni a często kupujemy, jakby szykowała się wojna – oczywiście broń Panie Boże. Po trzecie – często zbyt szybko wyrzucamy jedzenie, bo myślimy, że jest już nieświeże. Czasami wystarczy „odświeżyć” potrawę, a termin ważności na opakowaniu nie zawsze oznacza, że produkt już jest zepsuty. Trzeba sprawdzić i kierować się rozsądkiem. Po czwarte – dobrym sposobem na niewyrzucanie jedzenia jest wykorzystywanie tak zwanych resztek. W Internecie i w księgarniach znaleźć można tuzin porad, jak z samego makaronu i pieczywa i kilku dodatków (a nawet samych przypraw) przygotować zapiekanki, którymi nie pogardzilibyśmy w restauracji, a nasi goście byliby nimi zachwyceni.
Niemarnowanie żywności, niewyrzucanie resztek na śmietnik i pod drugie – dzielenie się jedzeniem z potrzebującymi to powinno być Polaków (katolików w szczególności) nowe przykazanie! „NIE MARNUJ – PODZIEL SIĘ”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |