Dlaczego ksiądz nosi czapkę w kościele?

Przyjęło się, że mężczyźni wchodząc do kościoła, powinni odkrywać głowy. Dlaczego więc ksiądz (mężczyzna w końcu) tego nie robi? I co to za dziwna czapka, którą nosi?

Z początku nakrycia głowy, które noszą duchowni, trochę mnie bawiły. Szczególnie mitra, która przypominała mi rakietę i wyobrażałem sobie, że noszący ją biskup zaraz odleci sprzed ołtarza. Z czasem jednak zobaczyłem, że liturgiczne nakrycia głowy występują nie tylko w Kościele katolickim.

Spójrzmy choćby na kapłanów obrządków wschodnich lub – bliżej naszego kręgu kulturowego – na kapłanów żydowskich. Wszyscy noszą nakrycia głowy, niektóre z katolickich są nawet całkiem podobne. Pozostają pytania: skąd to się wzięło i po co w ogóle jest?

Skąd to się wzięło?

Odpowiedź narzuca się sama, kiedy tylko wchodzimy między listopadem a marcem do nieogrzanej świątyni. Podejrzewam, że odmarzające uszy to nie tylko mój problem. Stąd też właśnie historycznie wzięły się pierwsze kościelne nakrycia głowy! Zakonnicy odmawiający brewiarz w kościołach mogli na głowy nasunąć kaptury, księża jednak ich nie mają i właśnie po to, by móc czymś osłonić wygoloną na czubku głowy koronę, zaczęto nosić kalotki, dziś znane bardziej jako piuski – małe, okrągłe czapeczki ściśle przylegające do ogolonej głowy. W Polsce akurat raczej rzadko nosi je zwykłe duchowieństwo.

Kard z filmu „U Pana Boga za piecem”. Ksiądz w czwororożnym birecie

Od XIV w. kalotki zaczęły „rosnąć”: stawały się coraz wyższe, co powodowało trudności we wkładaniu i zdejmowaniu. Zaczęto więc zszywać je w taki sposób, że utworzyły łatwe do chwycenia wzniesienia. Jakoś w międzyczasie we Francji dodano jeszcze pompon – i tak właśnie powstał biret, który widujemy dziś.

Po co nakrycie głowy?

Powód noszenia biretu jest bardzo historyczny. Spędzając w kościele więcej czasu niż świeccy mężczyźni, ksiądz potrzebuje nakrycia głowy. Nic więc dziwnego, że poza Mszą św. księża (a biskupi nawet w trakcie) noszą w kościele kalotki lub birety. Praktyka noszenia takiego nakrycia głowy wykształciła jednak kolejne znaczenie, czyli oznakę jurysdykcji i władzy kapłańskiej. Liturgiści piszą więc, że gdy kapłan modli się ze wszystkimi, powinien biret zdjąć, gdy jednak występuje w roli urzędowej, a więc administruje sakramentami, spełnia jakąś duchową posługę wynikającą z jego święceń – wtedy powinien nosić biret odróżniający go od pozostałych jako namaszczonego sługę Chrystusa.

Ji-jin i jego liturgiczne użycie. Po lewej w trakcie chrztu, po prawej biskup w stroju chórowym.

Misyjnym wątkiem nakryć głowy jest „ji-jin”, czyli specjalne nakrycie głowy chińskich księży, w którym odprawiają Mszę św. W naszej kulturze zachowanie takie jest zupełnie obce, gdyż szacunek wyrażamy przez zdjęcie czapki – np. gdy się z kimś witamy. W kulturze wschodniej jest dokładnie na odwrót: głowę pozostawia się zakrytą nawet przy cesarzu, zatem by symbole liturgiczne były zrozumiałe dla ewangelizowanych Chińczyków, liturgię sprawowano w tym specjalnym nakryciu.

Birety hiszpańskie: po lewej z pomponem dla księży diecezjalnych, po prawej bez pompona dla jezuitów.

Pompony, rogi i inne cuda

Jak świat długi i szeroki biretów jest tyle rodzajów, że można by o tym napisać książkę. W samym tylko obrządku rzymskim funkcjonuje ich wiele rodzajów, w zależności od lokalnych zwyczajów. Najbardziej znany obecnie jest biret rzymski, czyli z trzema rogami i pomponem. Warto jednak wiedzieć, że w Polsce nosi się go stosunkowo od niedawna, mniej więcej od XX w., ale i później, podobnie jak w Niemczech, noszono u nas biret z czterema rogami, co widać choćby w kultowym polskim filmie „U Pana Boga za piecem”.

Solideo

Nikogo chyba zdziwić nie może, że w Hiszpanii birety przybrały jeszcze fantastyczniejszą formę niż gdzie indziej. Rogi tych biretów są spiczaste i zawsze cztery. W środku, niżej znajduje się niewielki pomponik. Hiszpanie nie poprzestali rzecz jasna tylko na biretach, mają również swój oryginalny wzór kalotki, do której doczepili pomponik i nazwali go „solideo”.

Najoryginalniejszym biretem w obrządku rzymskim, z jakim się spotkałem, jest biret peruwiański. Tereny podbite przez hiszpańskich konkwistadorów stały się oczywiście również miejscem ewangelizacji, a kreatywni peruwiańczycy dodali do hiszpańskiego biretu… coś na kształt drzewka ze zwieszającymi się z niego frędzlami.

Birety peruwiańskie. Na rysunku widzimy celebransa (środek) i dwóch diakonów w trakcie obrzędów pogrzebowych.

Cóż, nieprzebrany jest skarbiec kościelnych tradycji i zwyczajów!

Przeczytaj pozostałe felietony z cyklu „Od zakrystii”!

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze