Pierwsza taka wystawa: żydowskie zdjęcia z żydowskiego getta
To zbiór fotografii ocalonych dzięki grupie Oneg Szabat*, która działała w latach 1939–43. Dziś te bezcenne świadectwa historii przechowywane są w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie.
Pierwsze zdjęcia z tego zbioru odnaleziono w 1946 r. W skrzynkach było 76 fotografii. Autorzy wystawy „Światło negatywu. Obrazy z archiwum Ringelbluma i archiwum Jerzego Lewczyńskiego na nowo odczytane”** po ponad 70 latach, wrócili do tamtych wydarzeń i ludzi.
Czegoś takiego jeszcze nie było
Pierwszy raz ŻIH pokazał publicznie wszystkie zdjęcia zachowanie w Archiwum Ringelbluma***. Na wystawie zobaczymy zbiory z Archiwum, ale także obiekty należące do archiwum rodziny Eisenbachów – wizerunki rodziny żydowskiej z początków XX wi. Te świadectwa historii odnalazł Jerzy Lewczyński w domu Zdzisława Beksińskiego w Sanoku.
To jest wystawa, na której są pokazane zdjęcia Żydów z Sanoka z początku XX w. (…), a obok stoi namiot, który ma nam przypomnieć postać pochodzącego z Piaseczna rabina chasydzkiego, który nazywał się Kalonymus Szapiro. (…) On oddał wszystkie teksty do Archiwum, dzięki temu przetrwały (dyrektor ŻIH podczas otwarcia wystawy).
Wystawa jest bardzo skromna, w centrum są zdjęcia, ludzie. Proste gabloty, by ich życie, ich historia były na pierwszym miejscu. Jest jednak jeszcze coś obok wystawy, na co powinniśmy zwrócić uwagę. To namiot (o nim za chwilę). Najpierw zajrzyjmy do środka…
W pierwszej części zobaczymy zdjęcia niezwiązane z gettem – wykonano je sto lat temu w Sanoku. Poznamy na nich żydowską rodzinę aptekarza Henryka Eisenbacha. Zdjęcia te zostały odnalezione przez fotografa Jerzego Lewczyńskiego w latach sześćdziesiątych. Wtedy, w Sanoku, odwiedzał swojego znajomego – malarza Zdzisława Beksińskiego. Natrafił na nie w trakcie porządkowania strychu. Dzięki dociekliwości, udało mu się odtworzyć losy tej rodziny, a nawet dotrzeć do syna aptekarza, który przeżył wojnę i wyemigrował do Izraela. Widzimy Żydów z początku XX w.: kobiety w pięknych kapeluszach spacerujące po mieście, mężczyźni grający w szachy, ludzie przy radioodbiornikach – mieszczański ład i po prostu ładne, spokojne życie. Można pomyśleć: „a co, gdyby tylko nie wydarzyło się to, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat później, podczas II wojny światowej?”. Druga część wystawy to zdjęcia z getta. Oglądamy je w środku białego namiotu. Dlaczego tak? Dlaczego taki artystyczny zamysł?
Izba niebios, gdzie płacze Bóg
Tu przypomnieć trzeba historię Kelmana Szapiro – cadyka, rabina Piaseczna, ostatniego rabina getta warszawskiego. W getcie i w czasie wojny wielu Żydów wygłaszało kazania, wielu pytało o obecność Boga w sytuacji tak wielkiego zagrożenia Żydów, ale niewiele z tych myśli przetrwało. Te autorstwa Szapiro tak. Rozważał on znaczenie cierpienia, które przeżywać musiał naród żydowski, na gruncie teologicznym. Pierwowzorem było zniszczenie pierwszej Świątyni Jerozolimskiej. To zbudowało fundament myślenia o katastrofie jako o przeznaczeniu żydowskiego narodu.
Od początku katastrofa i cierpienie były związane z winą i karą. – Żydzi cierpieli dlatego, że zdradzili Przymierze, odeszli od religii, zaangażowali się politycznie, w syjonizm. Bóg, w swojej bezsilności wobec wolnej woli człowieka (w którą sam człowieka wyposażył) cierpi razem z Żydami – tłumaczył to nauczanie prof. Paweł Śpiewak. Bóg cierpiał równie mocno jak Żydzi, a swoje łzy ukrywał w wewnętrznej izbie niebios. Rabin mówił wtedy tak – „Żydzi nie powinni tak bardzo koncentrować się na swoim cierpieniu jak na cierpieniu Boga. Powinniśmy się modlić o to, żeby na ziemię nie spadła ani jedna kropla Bożej łzy, bo jeżeli spadnie, to ziemia przestanie istnieć. A obowiązkiem Żydów jest do tego nie dopuścić – mówił rabin Szapiro i mówił to w czasie największej tragedii Żydów. Zbudował obraz cierpiącego Boga, który jest też bezsilny, ale który jest cały czas z Żydami.
Rabin Szapiro przeżył likwidację getta, później trafił do obozu w Trawnikach koło Lublina. Zginął w czasie „dożynek” – to okrutne wydarzenia z października 1943 r., które polegało na dobijaniu pozostałych przy życiu Żydów. Namiot, o którym wcześniej wspomniałem, każe nam myśleć właśnie o owej izbie niebios, w której skrył się Bóg.
Życie mimo wszystko
Do tej pory – tu generalizacja nie jest błędem – znaliśmy historię getta przede wszystkim ze zdjęć niemieckich. Teraz mamy niepowtarzalną okazję zobaczyć zdjęcia robione Żydom przez Żydów. Bez dystansu, a zarazem z intymnością, jaka wynika ze współżycia Żydów. W tej skali są pokazywane pierwszy raz w historii. – Jest to nieprawdopodobne świadectwo życia żydowskiego. Widzimy przemyt żywności, czego nie widzieliśmy na żadnych innych. Widzimy dziecko w pozycji żebraka pod murem. To zdjęcia, które poruszają – mówił dyrektor ŻIH.
Część „Światła negatywu” przedstawiająca zdjęcia z czasu getta została podzielona na trzy gabloty w formie stołów. Przy pierwszym, zatytułowanym „Rządy ciemiężców”, zgromadzono zdjęcia wyniszczonych głodem dzieci, rozlepianych na ulicach nekrologów oraz otaczających getto murów, zasieków i bram. W drugiej gablocie – „Rządy prześladowanych” – pokazano fotografie dokumentujące życie getta pod administracją Judenratu. Na zdjęciu z uwolnienia więźniów (w zamian za futra dla armii niewickiej) widać szef rady Adama Czerniakowa. Widać ludzi słuchających komunikatów ze „szczekaczki”. Ostatnia gablota to „Życie mimo wszystko”, gdzie poznajemy fermę drobiu na terenie dawnego Szpitala św. Ducha przy ul. Elektoralnej, widzimy uprawę kartofli i kapusty na boisku Skry na Powązkach. Autorzy wystawy poświęcili ogromnie dużo czasu, by przy pomocy wielu osób rozpoznać bohaterów zdjęć, kontekst i czas ich powstania.
Istnieje granica niwelująca różnicę między negatywem a pozytywem. Fotografia będąca przekazem spraw minionych posiada cechy dokumentu bezpośrednio uczestniczącego w wydarzeniach. W procesie szukania praw absolutnych negatyw staje się pierwszym i wiarygodnym świadkiem (Jerzy Lewczyński w zaproszeniu na wystawę).
W zaproszeniu przeczytamy też, że „światło negatywu to wystawa o metodzie”. Ja – po wizycie w tym miejscu – powiedziałbym, że to wystawa przede wszystkim o ludziach. Teraz możemy ich zobaczyć, poznać.
Żeby nie zapomnieć
– To była wyjątkowa okazja, żeby spojrzeć na fotografie z Archiwum Ringelbluma naprawdę na nowo. Starałam się do każdego zdjęcia podejść z osobna. Nie tylko sugerować się tym, jak jest opisane i co na nim widzę na pierwszy rzut oka, ale spojrzeć bliżej, głębiej, popatrzeć w oczy ludziom, którzy na nim są, rozpoznać różne miejsca w Warszawie i zastanowić się nad sensem obrazu” – mówiła na wernisażu wystawy Anna Duńczyk-Szulc, wicedyrektorka ŻIH i współautorka ekspozycji „Światło negatywu”.
„Właśnie tutaj, w Warszawie, między resztkami muru getta a pretensjonalnymi komercyjnymi wieżowcami (…) czuję wyraźnie, że pamięć jest polem bitwy (…) Wszędzie dają o sobie znak luki i odpryski pamięci (…) Archiwum wita zwiedzających posadzką uszkodzoną podczas wysadzania przez nazistów pobliskiej synagogi. Archiwum jest pogrożone jest w ciszy, chociaż skrywa tysiące świadectw, które krzyczą i czekają nieodczytane ze skrawków papieru albo cierpliwie wydobyte z dokumentów wizualnych. W Archiwum trzeba poświęcić swój czas – czas potrzebny, by nie zapomnieć, żeby bez wytchnienia budować i odbudowywać naszą myśl o czasie historycznym” (fragment eseju francuskiego humanisty Georgesa Didiego-Hubermana dedykowanego wystawie)
Wystawę zwiedzić można do końca sierpnia w Żydowskim Instytucie Historycznym przy ul. Tłomackie 3/5 w Warszawie.
*To kryptonim podziemnej organizacji społecznej, założonej przez historyka Emanuela Ringelbluma w getcie warszawskim. Oneg Szabat tworzyło kilkudziesięciu żydowskich literatów, nauczycieli, naukowców i działaczy społecznych – pozyskanych do współpracy przez Ringelbluma wiosną 1940 roku.
**Wystawa powstała w ramach Programu Oneg Szabat powołanego przez Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma oraz Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce i towarzyszy obchodom 75. rocznicy śmierci Emanuela Ringelbluma. Kuratorami ekspozycji są Anna Duńczyk-Szulc i Rafał Lewandowski (także autor koncepcji). Tekst programowy przygotował prof. Georges Didi-Huberman. Wystawa została sfinansowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
***Archiwum Ringelbluma to potoczna nazwa Podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego – to największy i najcenniejszy zbiór dokumentów dotyczących Holocaustu (od 1999 r. figuruje na liście UNESCO „Pamięć Świata”). Zdjęcia zbierała i zachowywała grupa Oneg Szabat – to tajna z grupa z getta warszawskiego, którą kierował historyk Emanuel Ringelblum. Archiwum przetrwało wojenną zawieruchę w piwnicy przy ul. Nowolipki w Warszawie, dziś przechowywane jest w Żydowskim Instytucie Historycznym. Składa się z 30 tys. dokumentów, wśród nich jest 76 fotografii.
Galeria (5 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |