Papież w Kanadzie

fot. PAP/EPA/CIRO FUSCO

Pierwsza w historii wizyta papieża w Arktyce

– Od początku pontyfikatu papież Franciszek kieruje się polityką doceniania tych, którzy są na peryferiach. Odwiedzanie państw europejskich zaczął od Albanii. Ostatnio mianował kardynała dla Mongolii, gdzie jest kilkuset katolików. Jego stałą linią jest podkreślanie nie tych wielkich, ale tych mniejszych, peryferyjnych Kościołów i społeczeństw. Pierwsze Narody są w Kanadzie właśnie taką grupą – mówi o. prof. UKSW Wojciech Kluj OMI, misjolog, w rozmowie z misyjne.pl.

Przedstawiciele ludów rodzimych w rozmowach z mediami podkreślają, że nadal czują się dyskryminowani i lekceważeni w Kanadzie. Pielgrzymka papieża jest postawieniem tych ludów w centrum uwagi.

– W przypadku każdej pielgrzymki trzeba brać pod uwagę kontekst – w jakiej sytuacji papież odwiedza dany kraj. W tym wypadku jest to przede wszystkim obecna sytuacja Pierwszych Narodów – Indian, Metysów czy Inuitów. Oni dopiero teraz, mniej więcej od ćwierć wieku zaczynają być traktowani jak pełnoprawni obywatele Kanady. Przez wiele lat traktowano ich może nie jak „dzikusów”, ale na pewno nie jak pełnoprawnych obywateli. To jest chyba główny kontekst pielgrzymki. Papież często podkreśla peryferia i w tym przypadku chce podkreślić rolę Pierwszych Narodów. Myślę, że szkoły rezydencjalne to był tylko pretekst – ocenia o. Wojciech Kluj OMI. – Franciszek chce podkreślić, że Indianie się dużo nacierpieli, że należy im się miejsce we wspólnocie Kościoła i mogą też wnieść do niego bardzo pozytywny wkład. I to jest główny motyw tego, co papież robi i mówi w Kanadzie – dodaje.

Polski akcent

Ojciec Święty odwiedzi również diecezję Churchill-Zatoka Hudsona, gdzie ordynariuszem jest polski misjonarz oblat. – Będzie to pierwsza w historii wizyta papieża w Arktyce, na północy Kanady, w diecezji bp. Wiesława Krótkiego OMI, gdzie pracuje też kilku polskich misjonarzy. Będzie więc to więc zapewne miły naszemu sercu polski akcent – zauważa misjolog. – Co prawda Jan Paweł II był na Terytoriach Północnego Zachodu w Fort Simpson w 1987 r., już bardziej na północy niż Edmonton, ale wciąż nie była to Arktyka. W Arktyce sytuacja jest częściowo podobna do tej z Indianami, ale jednak nieco inna – mówi o. Kluj. W krainie wiecznych lodów nie ma dróg dla samochodów i są olbrzymie puste, śnieżne przestrzenie stanowiące jakby naturalną granicę dla masowego napływu ludzi z południa.

fot. EPA/CIRO FUSCO

>>> Jan Paweł II w 1984 r. potępił ucisk, który dotknął rdzennych mieszkańców Kanady

Szkoły rezydencjalne

Nasz rozmówca odnosi się też do systemu szkół rezydencjalnych, zwracając uwagę, że sprawa jest często wyolbrzymiana i dlatego budzi tak ogromne emocje.

– W pewnym sensie sprawa szkół rezydencjalnych jest wyolbrzymiona. Oczywiście, wiele osób cierpiało i to pokazują raporty. Część tych cierpień wiązała się z tym, że dzieci były oderwane od rodziców, nie było tego kulturowego przekazu, ale należy pamiętać, że niektóre placówki mieściły się w rezerwatach, więc dzieci były stosunkowo blisko swoich rodzin – mówi o. Wojciech Kluj OMI. – Pierwsze szkoły prowadzone przez misjonarzy, to nie były szkoły rezydencjalne. To były szkoły tworzone na prośbę wodzów indiańskich. Uczono w nich pisania, czytania, uprawy ziemi, polowania, stolarki. Potem pojawił się ten program państwowy. A że najwięcej szkół prowadzili misjonarze katoliccy, więc państwo zleciło im to zadanie. Prowadzenie szkół rezydencjalnych nie było zatem pomysłem Kościoła. Sposób prowadzenia tych szkół wynikał z ówczesnej mentalności – podkreśla.

– To nie jest tak, że misjonarze zabijali tam dzieci czy niszczyli kulturę. Już pielgrzymka papieża pokazuje nam, ilu tam jest wierzących Indian katolików. Czyli oni, będąc Indianami, dobrowolnie przyjęli Ewangelie. Tu nie ma konfliktu. Ewangelia nie burzy wartości indiańskich. Już w 1984 r., jeszcze przed tymi wszystkimi dyskusjami, Jan Paweł II mówił, że „w was Chrystus stał się Indianinem”. To zdanie powtórzył w tym roku papież Franciszek. Wiadomo, że niektóre media próbują zrzucić całą winę na misjonarzy i na Kościół. W pewnym sensie papież występuje tu nie tylko jako przedstawiciel Kościoła, ale też chce poruszyć sumienia Kanadyjczyków. Chce im powiedzieć: „Macie coś do przemyślenia w tej sprawie” – zauważa misjolog.

Ocena systemu szkół rezydencjalnych musi być negatywna. Dzisiaj to dla wszystkich jasne. Nie można jednak nie brać pod uwagę kontekstu historycznego. Dzisiaj wiemy, że to inkulturacja, a nie asymilacja jest lepszą odpowiedzią na różnice kulturowe. Ponadto nie ulega wątpliwości, że niedofinansowanie ze strony państwa oraz nadużycia także ze strony Kościoła przysporzyły ludom rdzennym cierpienia. I to za nie papież Franciszek słusznie przeprasza. – Oblaci w 1991 r. publicznie powiedzieli, że ten sposób prowadzenia szkół był zły. To był swoisty przełom. Od tego czasu zaczęto więcej o tym mówić, analizować to i przyjęło się, że pomysł tych szkół był szkodliwy – mówi o. Kluj.

EPA/VATICAN MEDIA

– W kontekście tematu szkół rezydencjalnych warto też wspomnieć, że ubiegłoroczna awantura o odkrycie rzekomych masowych grobów okazała się wielkim fake newsem, który spowodował różne reakcje, nawet spalenie kilku kościołów i obalenie figur. Pierwsze z tych dwóch miejsc rzekomego odkrycia „masowych grobów” (w Kamloops) okazało się być sadem po dawnej szkole a zakłócenia ziemi badane georadarem spowodowane korzeniami odczytano wstępnie jako szczątki  pochowanych dzieci. Do dziś nie odkryto tam żadnego ciała. Drugie z tych miejsc (w Marieval) okazało się być dawnym cmentarzem przy misji, na którym oczywiście pochowano wiele osób, ale nie tylko dzieci. Były to normalne pogrzeby z ówczesnych czasów. Po opuszczeniu misji nikt nie dbał o ten cmentarz, krzyże się rozsypały i zapomniano o nim – podsumowuje Wojciech Kluj OMI.

Szkoły rezydencjalne działały w Kanadzie w latach 1831-1996 i były prowadzone przez wiele wyznań chrześcijańskich w imieniu rządu. W ciągu ponad stuletniego jego istnienia w całym kraju około 30 procent dzieci tubylczych (około 150 000) zostało umieszczonych w szkołach z internatem. Ostatnia szkoła z internatem, Gordon’s Indian Residential School w Punnichy, Saskatchewan, została zamknięta w 1996 roku.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze