Po co świeckim teologia?
Chyba każdy student teologii zmierzył się z pytaniem, dlaczego właściwie wybrał ten kierunek – daleko wybiegający poza mainstream. Czasem pytanie to okraszone jest kpiną, w innych rozmowach zachwytem, generalnie jednak dominuje niezrozumienie.
Będziesz katechetką? Siostrą zakonną? Młodzi mężczyźni podejmujący te studia bywają zwykle szufladkowani: „pewnie pójdzie na księdza”. Jako studentka teologii jestem pewna niemałej wartości pięcioletniego edukowania się w tej nauce, o czym również porozmawiałam ze studentami oraz absolwentami teologii.
Rozumowe poznanie
Teologia, jako studia jednolite magisterskie, obejmują pięć lat kształcenia. Na wielu uniwersytetach studia te realizowane są zaocznie, jest jednak możliwość dziennego zgłębiania tej „sacra doctrina” (święta nauka).
Niektórzy wyobrażają sobie te studia jako „pięcioletnią oazę”, jednak osoby z tak utopijną wizją zwykle rezygnują ze studiów przy okazji pierwszej sesji egzaminacyjnej. Podczas początkowych dwóch lat dominują przedmioty filozoficzne, które wyposażają studenta w umiejętność krytycznego spojrzenia na proponowane prądy myślowe i poszerzają aparat pojęciowy, z którego korzysta teologia, pomagając w świadomym rozumowym poznaniu prawd objawionych.
Interdyscyplinarność
Źródłem teologii jest Objawienie, jednak do pogłębionego studium niezbędne jest korzystanie z wielu dziedzin różnych nauk. Dzięki temu studenci teologii mają zagwarantowany szeroki zakres zajęć m.in. z psychologii czy z pedagogiki.
Karol – student trzeciego roku – zapytany o to, co szczególnie ceni na tych studiach, mówi: „Najlepsze jest to, że każdy humanista znajdzie tutaj coś dla siebie. Mogę wgłębiać się w historię Kościoła, antropologię filozoficzną albo pisać pracę magisterską z homiletyki”.
Jednak nie tylko humanista odnajdzie na tych studiach coś szczególnie pasjonującego. Jednym z przedmiotów ścisłych jest logika – niezbędne dla lepszego poznania filozoficznego narzędzie porządkujące formułowanie myśli oraz poprawne rozumowanie.
Odnaleźć pasję
Dla wielu studentów teologii wyzwanie stanowią starożytne języki, których na tych studiach nie brakuje. Może to być jednak droga do odnalezienia swojej pasji, o czym mówi Sebastian, student piątego roku: „To, do czego zapałałem największym zamiłowaniem w trakcie tych studiów to języki. Łacina – język martwy, jak mawiają, a jak się go pozna – to nagle połowa europejskiej kultury staje przed człowiekiem otworem. Średniowieczne i renesansowe teksty literackie, muzyczne, inskrypcje na obrazach i pomnikach. Można jechać na wakacje i nagle zwiedzanie miasta jest większą atrakcją, gdy samemu czyta się, co pozostawili po sobie potomni”.
– A gdy ktoś wkręci się w to jeszcze bardziej, to nawet zauważa, że wiele z tych łacińskich pozostałości w otaczającej nas sztuce i architekturze mogło być pstryczkiem w nos dla kogoś, kto wcale nie musiał się tego domyśleć – opowiada z zapałem student. – Greka i hebrajski! Pismo Święte można czytać w oryginale, w duchu języka, w którym zostało napisane, w specyfice myśli danego języka. Tłumaczenie zawsze lepiej lub gorzej będzie to oddawało. Dla mnie właśnie doświadczenie języków starożytnych na studiach teologicznych jest najcenniejszym doświadczeniem.
Katecheza – nie tylko w szkole
– Bardzo mi się marzy pójście kiedyś na studia teologiczne, ale nie po to, aby uczyć w szkole, ale aby bliżej i szerzej poznać to, w co wierzę – reaguje znajoma na wieść o podjętym przeze mnie kierunku. Wielokrotnie słyszałam podobne słowa. Ale przecież po tych studiach nie trzeba być nauczycielem.
>>> Studenci po wolontariacie misyjnym: Kościół Boliwii nas spotka [ROZMOWA]
Faktem jest jednak, że w wielu ośrodkach studia teologiczne dla osób nieformujących się do kapłaństwa, nakreślają specjalizację „katechetyczną” bądź „nauczycielską”, bezpośrednio przygotowując do pracy w szkole.
W kontekście debaty publicznej o miejscu katechezy w szkoleod tego, studenci teologii widzą wartość przedmiotów nauczycielskich, niezależnie od rozstrzygnięć politycznych w tym temacie. Jak tłumaczy kończąca studia Aleksandra: „Wiedza pedagogiczna i metodyczna do katechizacji zawsze się przyda, niezależnie czy będę nauczycielką, czy moja praca katechety miejsce będzie miała w salkach”.
Jest dużo do roboty
Znajomy kleryk, na pytanie o wizję jego powołania, ze śmiechem odpowiada, że zawsze się znajdzie coś do roboty. Obserwujemy rzeczywistość, w której coraz większą odpowiedzialność w Kościele przejmują osoby świeckie. Prowadzą katechezę – zarówno w szkole, jak i w parafiach, co szczególnie rzuca się w oczy w krajach misyjnych. Głoszą konferencje, wychowują kolejne pokolenia chrześcijan, badają poszczególne dziedziny teologii, administrują, angażują się przy liturgii, współprowadzą rekolekcje, ewangelizują w internecie czy poprzez organizację stacjonarnych wydarzeń…
I do tego wszystkiego potrzebny jest warsztat. Teologia jest genialną do tego bazą. Bez znajomości Pisma Świętego, dokumentów Kościoła i nauki z tego wypływającej – łatwo o błąd, złą interpretację, zboczenie z drogi proponowanej przez Kościół katolicki. Po to właśnie świeckim przydaje się teologia, aby świadomie uczestniczyć we wspólnocie Kościoła. A studia dają masę narzędzi, które można do tego wykorzystać.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |