poród

fot. Unsplash

Położna: bez względu na okoliczności muszę być ostoją dla swojej podopiecznej [ROZMOWA]

Czy położnictwo to powołanie? Czy żyjemy w czasach, w których trzeba odczarować zawód położnej? Jak przebiegają studia na kierunku położnictwo i jakie cechy charakteru są potrzebne, by zostać położną? Na te pytania w rozmowie z Karoliną Binek odpowiedziała Julia Szymborska.

Zawsze marzyłaś, by zostać położną?

Od zawsze wiedziałam, że moja praca w przyszłości, będzie związana z pomocą ludziom.. Przewijały się różne pomysły, od resocjalizacji, przez pracę w policji, aż w końcu pojawił się pomysł, by zostać ratownikiem medycznym. Niestety z wielu względów porzuciłam to marzenie. Jednak do dziś jestem z nimi całym sercem i nieustannie podziwiam. Szukałam alternatywy, takiej która dawałaby równie duże spełnienie. Oznajmiłam, że idę na położnictwo, ku zdziwieniu rodziny i przyjaciół. Sama wtedy do końca nie wiedziałam, dlaczego akurat taką drogę obrałam, ale wierzyłam, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Dałam się prowadzić losowi.

>>> „Ciąża to nie choroba”, czyli po co są kasy pierwszeństwa

Jak wyglądają studia na tym kierunku? Jakie macie przedmioty?

Nie ukrywam, że to bardzo wymagający kierunek. Pierwszy rok obfituje w bardzo dużo przedmiotów teoretycznych, między innymi anatomia, fizjologia, farmakologia, patologia, mikrobiologia – kluczowe, by zrozumieć funkcjonowanie człowieka. Ale były także mniej związane z medycyną: socjologia, pedagogika, psychologia czy filozofia. Czasem się śmieję, że jak się przebrnie przez pierwszy rok, to studia już są zaliczone. W ciągu drugiego i trzeciego roku zgłębia się stricte medyczne zagadnienia, takie jak: neonatologia, chirurgia, choroby wewnętrzne, anestezjologia czy psychiatria. W planie są rozpisane w większości zajęcia praktyczne, przez co studia stają się bardziej atrakcyjne i możemy poczuć klimat poszczególnych oddziałów szpitalnych.

fot. archiwum prywatne

A który z przedmiotów był dla Ciebie najtrudniejszy?

Patrząc z perspektywy czasu nie miałam takiego przedmiotu, który szczególnie dałby mi w kość. Raczej powiedziałabym, że przedmiot, który mam na myśli był najbardziej wymagającym. Oczekiwano od nas regularnej, bardzo szczegółowej nauki i stuprocentowego przygotowania na zajęcia. To przedmiot o wdzięcznej nazwie techniki położnicze i prowadzenie porodu. Brzmi skomplikowanie i rzeczywiście takim jest. Podczas tych zajęć poznawaliśmy tajniki położnictwa, a przede wszystkim uczyliśmy się, w jaki sposób przebiega mechanizm porodu. Uczyliśmy się zarówno przebiegu fizjologicznego, jak i patologicznego. To były bardzo ciekawe zajęcia, jestem wdzięczna pani prowadzącej, ile wartościowych aspektów nam przekazała.

Dobrze wspominasz swoje pierwsze zajęcia praktyczne?

Szczerze mówiąc, pierwsze zajęcia w szpitalu nie były takie, jakie sobie wyobrażałam. Pamiętam, że byłam podekscytowana i pewnie dlatego zbyt dużo oczekiwałam od tego dnia. Według planu poszłyśmy na zajęcia na oddziale ginekologii. Niestety, trafiłyśmy na zły moment, ponieważ na krótko przed świętami Bożego Narodzenia nie było zbyt wielu pacjentek. Naszym głównym zadaniem, do którego byłyśmy zaangażowane, to ścielenie łóżek i układanie leków w szafkach. Nie ukrywam, byłam bardzo rozczarowana.

fot. unsplash

Co najbardziej zaskoczyło Cię na studiach?

Raczej nie miałam takiej sytuacji. Przed rozpoczęciem studiów dużo czytałam na ich temat. Wiedziałam, jak mniej więcej wyglądają organizacyjnie, jakich przedmiotów będę się uczyła. Uświadomiłam sobie, że już nie będę miała ferii zimowych, a w wakacje będę musiała odbyć praktyki wakacyjne. Raczej na większość zmian byłam przygotowana. Zwykle wolę wiedzieć wcześniej, czego mogę się spodziewać.

W jaki sposób przebiega obrona pracy dyplomowej na kierunku, który ukończyłaś?

Trzeba zacząć od tego, że na położnictwie obrona pracy licencjackiej jest już tylko formalnością. Przed obroną pracy musimy zaliczyć dwa egzaminy dyplomowe, które pozwolą na ukończenie studiów. Pierwszym jest zwykle egzamin teoretyczny, obejmujący wiedzę z zakresu ginekologii, technik prowadzenia porodu, położnictwa i neonatologii, składający się ze stu pytań jednokrotnego wyboru. Po uzyskaniu pozytywnego wyniku, mamy możliwość podejścia do egzaminu praktycznego, który do tej pory odbywał się na jednym z 4  oddziałów, który sami losujemy: ginekologii, bloku porodowym, położnictwie lub patologii ciąży. W obecnym czasie, pandemii, nasz egzamin odbywał się w pracowni na terenie uczelni. Losowałyśmy przypadek kliniczny, który należało odpowiednio opracować i odpowiadałyśmy na pytania przed komisją egzaminacyjną. Podczas obrony pracy dyplomowej, zostają zadane nam 3 pytania z zakresu pracy. Dopiero zaliczenie tych trzech etapów pozwala cieszyć się tytułem położnej.

Jaka była dotychczas Twoja najtrudniejsza sytuacja w zawodzie?

Odbywałam zajęcia praktyczne na trakcie porodowym, pracy tego dnia było bardzo dużo, mnie powierzono przyjęcie rodzącej na oddział i sprawowanie dalszej opieki. Położne na dyżurze miały ogrom pracy, z tego względu sama musiałam wiedzieć, kiedy poprosić o pomoc, a kiedy sama mogę załagodzić sytuację. Pacjentka była bardzo niespokojna, cały czas powtarzała, że jest coś nie tak. Starałam się ją uspokajać, chociaż wiedziałam, że matka czuje najlepiej. Zawołałam położną, która oceniła stan położniczy, jako dobry i próbowała przekonać o tym kobietę. W pewnym momencie rodząca straciła przytomność, a ja w ostatniej chwili zdążyłam ją złapać i położyć na łóżku porodowym. Wiedziałam, co robić, a stres powodował, że działałam, jak w amoku. Zrobiło się zamieszanie, w końcu zabrano pacjentkę na salę operacyjną, okazało się, że dziecko było 2 razy ciasno owinięte pępowiną, a minuty dzieliły je od śmierci. To była ciężka sytuacja , jak na początkującą położną. Nie zraziłam się, jednak do zawodu, szłam dalej za ciosem.

>>> Poród w czasach pandemii [ZDJĘCIA]

Co jest dla Ciebie najpiękniejsze w pracy położnej?

Moment, w którym możesz trzymać w dłoniach nowe życie to niecodzienna sytuacja. Niejednokrotnie podczas praktyk miałam kontakt z ciężarnymi, które przychodziły na rutynowy zapis KTG, opowiadały mi o swojej ciąży, o swoich emocjach, a za kilka dni miałam możliwość, jako pierwsza zobaczyć jej wyczekane maleństwo. Towarzyszenie w bólu i cierpieniu, okazywanie wsparcia kobiecie, która właśnie staje się mamą, te wszystkie składowe powodują, że położnictwo same w sobie jest po porostu piękne.

Jaka jest Twoja główna misja w Twojej pracy?

Mam misję, bo zawsze powtarzam, że położnictwo to powołanie. Samo słowo, misja, nadaje niebywałego charakteru mojej pracy. Każda położna obiera sobie własną ścieżkę zawodową. Chciałabym być, jak najbliżej kobiet, ich wątpliwości i zmartwień, a także sukcesów i szczęśliwych chwil. Pragnę zająć się szeroko pojętą edukacją przedporodową, aby przygotować kobiety do wielkiego wydarzenia, na które czekają całe 9 miesięcy. Chcę im towarzyszyć w przygotowaniach do najważniejszej roli w ich życiu – matki. Pragnę, aby mogły poczuć się pewniej, gdy z dzieckiem na rękach przekroczą próg domu, aby nie miały poczucia, że w wymagającym okresie połogu zostają same. Praca w środowisku myślę, że będzie dla mnie największym spełnieniem i przypieczętowaniem owej misji.

>>> Mąż na porodówce. Czy to dobry pomysł?

Trzeba jednak przyznać, że w ostatnim czasie można przeczytać w Internecie wiele historii z porodów, które stawiają położne w złym świetle. Nie sądzisz, że trzeba nieco „odczarować” ten zawód?

Myślę, że te historie piszą kobiety, które niestety nie trafiły na dobrą położną. W ogromnym cierpieniu i emocjach, jakie towarzyszą podczas porodu, potrzeba osoby ciepłej i konkretnej zarazem, która zmotywuje do działania. W moim mniemaniu położna musi być profesjonalistką. Zawsze staram się pokazać zawód  od najlepszej możliwej strony, jestem też zaangażowana w kampanię edukacyjną pod nazwą „Położne dla Ciebie”. Działamy w obszarze social mediów, a docierając do kobiet w różnym wieku, szerzymy wiedzę medyczną z zakresu położnictwa. Myślę, że osoby, które są tam z nami mogą zobaczyć na czym polega nasza praca i jakimi wartościami się kierujemy. Cały ten proces rzutuje także na wyrobienie sobie opinii o naszym zawodzie.

Jakie cechy charakteru potrzebne są w zawodzie położnej?

Faktycznie, nie wszyscy nadają się na położną. Myślę, że osoba porywcza, niecierpliwa czy zarozumiała, nie odnajdzie się w tym zawodzie. Nie zaskarbi sobie zaufania pacjentki, co jest nadrzędnym elementem udanej współpracy. Nie istnieje zestaw cech, które musi posiadać, idealna położna, każdy z nas jest tylko niedoskonałym człowiekiem. Według mnie, najważniejszą cechą jest empatia. Położna nie powinna dzielić swoich pacjentek na lepsze i gorsze, warto by była osobą słowną, gdyż stracone zaufanie bardzo trudno odbudować, nie może narzucać innym swoich poglądów – bez względu na okoliczności ma za zadanie być ostoją dla swojej podopiecznej.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Kolejne zdjęcie z cyklu 'szybka przerwa na siku i selfie w lustrze’ w tak zwanym międzyczasie przed podłączeniem KTG a po kolejnym porodzie i pierdyliardzie innych rzeczy ? Chcesz, żeby czas w pracy leciał bardzo szybko? Wybierz pracę w szpitalu, jazda po bandzie gwarantowana, jeńców nie bierzemy ✌? Tak oto wygladają moje ostatnie 12h 'dyżury’. Napisałabym jeszcze wiele i wyrzuciła z siebie zbędny balast dzisiejszego dnia, ale sen zaczyna wchodzić na moje powieki. ? Ale i tak jestem bardzo wdzięczna, że mogę to robić ?‍⚕️? Dobranoc! _____ #zostańpołożną #położnajula #porodówka #labour #pelvis #babyborn #mirroronthewall #hospitallife #szpitalpowiatowy #kochamto #newborn #passion #midwifery #womb #zuzbluz #arbuziki #wdzięczność #dyżurdzienny #dayshift #szpitalove #ginekologia #futuremidwife #miracleoflove #dreamscometrue #cudanarodzin #rodzicpoludzku #porodbezbolu

Post udostępniony przez Julia | MedLifestyle (@pozytywka_julia)

Jak przebiegają porody w czasie koronawirusa?

To trudny czas dla przyszłych rodziców. Poród w życiu dwojga ludzi to z reguły wyjątkowe wydarzenie, więc nic dziwnego, że chcieliby przeżyć je wspólnie. Na początku pandemii większość szpitali wyłączyła możliwość porodu z osobą towarzyszącą, co wywołało duży niepokój i niepewność. Nakazano kobietom rodzić w maskach. Z biegiem czasu i łagodzenia obostrzeń przywracano możliwość porodów rodzinnych. Na dzień dzisiejszy w różnych ośrodkach leczniczych sytuacja ma się nieco inaczej, nadal jednak stosuje się środki zapobiegawcze i nadzwyczajne procedury, aby nie doprowadzić do ewentualnego zakażenia. Należy pamiętać, że nawet jeśli osoba towarzysząca nie będzie wpuszczona, położne zawsze otoczą kobietę najlepszą opieką i będą dla rodzącej bratnią duszą.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze