Polski ksiądz napisał „Litanię do wirusa”. Mamy jej treść!
„Drogi wirusie, dziękuję ci, że wstrząsnąłeś moim życiem. Pozwoliłeś mi odkryć, że jestem zależny od czegoś Większego niż mój rozum, że jest Ktoś, kto cały czas był przy mnie, choć tego nie widziałem” – napisał w komentarzu dla KAI ks. Wojciech Drozdowicz, proboszcz parafii pw. bł. Edwarda Detkensa na warszawskich Bielanach.
Znany duszpasterz przygotował dla wiernych krótkie wielkopostne rozważania w formie „Litanii do wirusa„, którą planuje uzupełniać w następnych dniach. Informuje też, jak w tych dniach wygląda jego posługa duszpasterska i jak jego parafia przygotowuje się do świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
>>> Proboszcz z Niskowej zakażony koronawirusem
„Litania” autorstwa ks. Drozdowicza to modlitewne rozważania, nad którymi każdy może medytować w zaciszu domowym. Odnosi się ona do rozmaitych sfer życia społecznego i prywatnego, a nawet konkretnych wydarzeń.
Poniżej tekst na ten temat ks. Wojciecha Drozdowicza:
Rekolekcje z wirusem toczą się na niespotykaną dotąd skalę. Uczestniczy w nich cały świat. Obecność jest obowiązkowa. Areszt domowy skłania do refleksji. Oto moja refleksja w formie litanii do wirusa.
>>> Rzecznik KEP: w tym czasie wsparcie potrzebującym jest szczególnie potrzebne
Treść litanii
„Drogi wirusie, walka z tobą toczy się na śmierć i życie. A ja, na przekór, nie chcę dziś walczyć z tobą. Chcę ci nawet dziękować. Choć wiem, że nie będzie to mile przyjęte przez brać internetową.
Dziękuję ci, że wstrząsnąłeś moim życiem. Pozwoliłeś mi odkryć, że jestem zależny od czegoś Większego niż mój rozum, że jest KTOŚ, kto cały czas był przy mnie, choć tego nie widziałem.
Żyłem dotychczas tak, jakby Pana Boga nie było. Dziękuję ci, że mam szansę odzyskać wzrok. Jak ślepiec z Ewangelii.
Dziękuję ci, skryty wojowniku, że zaaresztowałeś mnie w moim własnym domu z moją żoną i moimi dziećmi. Wiem już, dlaczego moja żona chodzi smutna i dlaczego moje dzieci zamykają się w swoich pokojach. Przy posiłkach próbuję podtrzymać rozmowę, ale nie idzie mi to łatwo.
Dziękuję ci, wirusie, że zatrzymałeś fabryki i samochody. Ziemia odetchnęła i nad fabrykami nie widać już czarnych, smolistych chmur. Czytałem, że do Wenecji przypłynęły delfiny. A pani Maja Komorowska jeździ po Warszawie rowerem. Ludzie to widzieli. Potwierdzą, że mówię prawdę.
Jak wielu z nas, mam kredyt we frankach. Jeśli go nie spłacę, wtedy zabiorą nam mieszkanie. Płaczę i dziękuję ci równocześnie, że powrócę na wieś do domu mojej matki, że ją wreszcie zobaczę.
Dziękuję ci też, że mój ukochany Kościół: lud Boży, biskupi i ja sam, mamy szansę nawrócenia, oczyszczenia i powrotu do Jezusa na niespotykana do tej pory skalę!
Amen”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |