Fot. PAP/Grzegorz Momot

Procesje w Boże Ciało. Czy chętnie w nich uczestniczymy?

Procesje w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa budzą niekiedy kontrowersje. Czy wychodząc z Jezusem na ulice zachęcamy, czy też zniechęcamy ludzi, którzy są od Niego daleko? A może nie powinniśmy zupełnie się tym przejmować? Może mamy po prostu być, a resztę zostawić Bogu?  

Ulicami największych polskich miast przechodzi dzisiaj kilkanaście, a bywa że i kilkadziesiąt procesji – np. w Poznaniu zorganizowano w tym roku 54 procesje. Z tego powodu wielu ludzi kojarzy Boże Ciało głównie z utrudnieniami na drogach. Oczywiście, procesje odbywają się też w mniejszych miejscowościach – są wszędzie. Czy rzeczywiście potrzebujemy procesji? A jeśli tak, to czy aż tylu? Zapytałem o to uczestniczkę jednej z procesji, która przybyła na nią, z folkową grupą rekonstrukcyjną.

>>> Góralska procesja Bożego Ciała [GALERIA]

– Uważam, że uroczystość Bożego Ciała można inaczej zaplanować. Choć przyjęło się, ze co roku organizowane są procesje, to nie znaczy, że trzeba ten zwyczaj kontynuować. Zwłaszcza, gdy procesja uprzykrza życie innym ludziom. Poznań jest bardzo liberalnym miastem i nie wszyscy tutaj wierzą, a jednak procesje to duża ingerencja w przestrzeń miejską i bardzo inwazyjna – powiedziała moja rozmówczyni.  

Przypomnienie 

Drogowe efekty uboczne procesji to jedno, ale skupmy się teraz na duchowych wartościach związanych z obchodami Bożego Ciała. Procesja jest wydarzeniem niecodziennym, przez co przypomina wierzącym i niewierzącym o szukaniu relacji z Bogiem. Co dzieje się w sercu człowieka, który decyduje się pójść w procesji za Jezusem i dać w ten sposób świadectwo swojej wiary? – Uczestniczę w procesji, ponieważ widzę wielu wiernych i budzi się we mnie poczucie jedności. Teraz, kiedy każda kwestia polityczna czy społeczna dzieli ludzi, szczególnie ważne jest to, że idziemy razem. Procesja Bożego Ciała co roku przypomina mi o tym, że w Hostii jest Bóg. Widok księdza z monstrancją na ulicy jest dla mnie dosyć dziwny, ale jednak potrzebuję chociaż raz w roku takiego przypomnienia, że Jezus też chce do mnie przyjść – opowiada Maria.  

Zderzyć się z rzeczywistością  

Jest jeszcze jeden aspekt, który różni modlitwę w kościele od procesji na ulicach. W budynku jesteśmy bezpieczni i otoczeni przez innych wiernych. W kościele katolicy są po prostu zdecydowaną większością, co zmienia się, kiedy wyjdą z budynku i pójdą przez miasto. Może to w niektórych budzić pewne obawy o reakcję ludzi „z zewnątrz”. – Od kilku lat próbuję zrozumieć, o co chodzi w tej uroczystości, która nie do końca współgra z moją duchowością. Interpretuję procesję jako takie zderzenie się z rzeczywistością. Na co dzień mogę świadczyć o Jezusie w sposób wygodny i niekoniecznie bezpośredni, a procesja jest takim momentem obnażenia siebie. Przyznaję się wtedy do Kościoła takiego, jakim jest, co mnie czasami stresuje. Rodzi się we mnie również pytanie o to, czy taka procesja faktycznie jest dla kogoś symbolem. Nigdy nie słyszałam, żeby kogoś poruszyła procesja. Msza lub kazanie owszem, ale procesja jest przeważnie śmieszna. Bardziej traktuję ją jako trening dla mnie – dzieli się Zofia. 

>>> Spycimierz: kwietne dywany na Boże Ciało [GALERIA]

Procesja czy teatr  

Często można spotkać osoby, które nie są zbyt przekonane do wyrażania swojej wiary poprzez uczestnictwo w procesji. Jedną z nich jest Róża. – Nie jestem fanką procesji Bożego Ciała, jest ona w moim odczuciu dosyć teatralna i mi osobiście czasami to przeszkadza. Z jednej strony myślę, że takie wyjście na zewnątrz z Najświętszym Sakramentem jest fajną sprawą, ale też nie do końca rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. Mam raczej mieszane odczucia, ale na pewno super było, kiedy sypałam kwiatki – opowiada.  

Boże Ciało u podnóża gór w miejscowości Łapsze Wyżne fot. PAP/Grzegorz Momot
Boże Ciało u podnóża gór w miejscowości Łapsze Wyżne fot. PAP/Grzegorz Momot

Przyznaj się  

Wychodzimy na ulicę, idziemy za Jezusem i rzeczywiście nie mamy wpływu na to, jak ktoś inny nas odbierze. Jednak zawsze aktywne uczestnictwo w procesji to wyraz świadectwa. Pamiętam, jak kilka miesięcy temu z grupą przyjaciół poznaliśmy w klubie młodego chłopaka. Zapytał nas, skąd się znamy i zupełnie nie chciał uwierzyć, że znamy się z Kościoła. Przez większą część rozmowy był przekonany, że z tym Kościołem to żartujemy. Dla wielu wiara w Boga jest naprawdę abstrakcją i w tym kontekście myślę, że warto wyjść na ulicę i pokazać, że szukam Jezusa, że idę za Nim. I to mimo kryzysów i zwątpień – jeśli rzeczywiście tak jest. Jeżeli chcę dawać świadectwo, muszę to robić z potrzeby serca i w wolności, wtedy będzie ono niewymuszone i prawdziwe. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze