Prof. Maksymilian Stanulewicz: Episkopat musi się na nowo zdefiniować wobec władz
Episkopat pod nowym kierownictwem musi się na nowo zdefiniować wobec obecnych władz państwa – powiedział PAP prof. UAM dr hab. Maksymilian Stanulewicz z Zakładu Badań nad Ustrojem Państwa Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W jego opinii Kościół w Polsce może zgodzić się na zmiany dotyczące statusu nauczania religii w szkole. Pytany o kwestie renegocjacji, czy wypowiedzenia konkordatu ocenił, że rządzący mają obecnie inne rzeczy na głowie.
„Nowy przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda to osoba, która nie ma zbyt pięknej karty. Jako metropolita gdański miał posprzątać po abp. Głodziu, to się nie udało. Znany jest też z homofobicznych wypowiedzi – to nie nastraja optymistycznie” – powiedział.
W jego ocenie Episkopat wybierając nowe kierownictwo postawił na osoby, które będą łącznikiem pomiędzy skrzydłem progresywnym, a o wiele silniejszym w KEP skrzydłem ortodoksyjnym.
>>> Abp Tadeusz Wojda (przewodniczący KEP) dla misyjne.pl: najważniejsza jest autentyczność
„Episkopat tym wyborem nie określił się w wyrazisty sposób: ani nie zdecydował się na wybór osób kojarzonych z ortodoksją, ani z drugą stroną. Co prawda mówi się o tym, że przewodniczący jest skłonny do dialogu, ale na razie tego nie można było nigdzie dostrzec, a wierni metropolii gdańskiej mają o nim jak najgorsze zdanie po trzech latach jego rządów, po Sławoju Leszku Głodziu” – ocenił.
W opinii eksperta Episkopat pod nowym kierownictwem musi się na nowo zdefiniować wobec władz.
„Dotychczas żył w symbiozie z władzą. Ostatnie 8 lat to jest zupełne zblatowanie z ekipą rządzącą, która stworzyła sobie Kościół swoje potrzeby i swoje podobieństwo, dając głos skrajnym hierarchom i zapewniając finansowanie powiązanych z Kościołem osób i instytucji. Istotą Kościoła jest trwanie, w związku z tym teraz trzeba dojść do porozumienia, albo przynajmniej spróbować ułożyć się z nową władzą” – powiedział.
Dodał, że dla Episkopatu gwarantem pewnej niezmienności, niepogorszenia sytuacji w związku np. z radykalnymi hasłami koalicyjnej Lewicy, czy części KO są Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz i konserwatywna część Trzeciej Drogi.
„Widać to przy okazji na przykład kwestii aborcji. Ta część koalicji rządzącej próbuje jakoś lawirować i zadowolić, czy to hierarchów, czy też ten konserwatywny elektorat. W związku z tym siłą rzeczy kwestia dotycząca praw reprodukcyjnych będzie na pewno osią sporu i to nie tylko między Episkopatem a rządem, ale również wewnątrz samego rządu” – powiedział.
Pytany o kwestie przyszłości konkordatu prof. Stanulewicz powiedział, że obecna władza „ma ważniejsze rzeczy na głowie, niż próbę renegocjowania konkordatu”.
„Tym bardziej, że – co zauważył dziś także Tomasz Terlikowski – Kościół polski obrał kurs na ścianę, na katastrofę: laicyzacja, ateizacja postępuje tak szybko, że wpływy Kościoła będą coraz słabsze. A jego głos, który nie może być już wsparty politycznie, będzie coraz częściej kontestowany. Być może dojdziemy do momentu, kiedy sami przedstawiciele Episkopatu dojdą do wniosku, że tak dalej być nie może, że trzeba, zgodnie z zasadami oświeconego konserwatyzmu, wiele zmienić, żeby zostało trochę po staremu” – powiedział.
Ekspert przypomniał, że konkordat jest umową zagwarantowaną konstytucyjnie; jakakolwiek próba jego zerwania czy wypowiedzenia jest niemożliwa bez zmiany konstytucji.
„Konkordat, który jest bardzo istotną częścią art. 25 Konstytucji, jest jednocześnie, o czym nie pamiętają jego krytycy, modelem dla realizacji relacji z innymi związkami wyznaniowymi w Polsce. Tak zwane samoistne umowy o stosunku państwa do innych związków wyznaniowych były wzorowane na konkordacie” – powiedział.
Zauważył, że istotnym problemem jest również to, że nasz konkordat, w przeciwieństwie do innych konkordatów, nie posiada tzw. klauzuli rewizyjnej.
„Tam jest wyłącznie mowa o tym, że co jakiś czas będzie przegląd funkcjonowania konkordatu, jego działania, ale nie ma nigdzie wyraźnie ustanowionej komisji rewizyjnej dla renegocjacji, co jest błędem formalnym” – ocenił.
Odnosząc się do koncepcji likwidacji Funduszu Kościelnego stwierdził, że taki ruch uderzyłby silnie w małe związki wyznaniowe.
„Ten argument chyba wciąż nie dociera do rządzących. To tylko zaszkodzi tym mniejszym związkom wyznaniowym, a Kościoła katolickiego w dużym stopniu to nie dotknie. On posiada fundusze i dotacje szacowane na wiele miliardów zł rocznie, wynikające chociażby z potężnych zwolnień podatkowych” – powiedział.
„To nie zmienia faktu, że mając taki zasób, tak duże dotacje i zwolnienia, obecne kierownictwo Episkopatu będzie grało na brak zmiany, na utrzymanie tego, co jest. Na uzyskanie gwarancji pewnego przetrwania ze strony obecnej koalicji rządzącej w obecnym stanie. Stąd też, jak sądzę, wybór takich a nie innych hierarchów do kierownictwa KEP” – dodał.
Pytany o kwestię, która może zostać załatwiona w relacjach między Kościołem a państwem prof. Stanulewicz wskazał sprawę katechezy w szkole.
„Warto przypomnieć, że obecny stan wynika z nadgorliwości urzędników oświatowych w latach 90. ub. wieku, a nie konkretnych przepisów konkordatowych. Konkordat wskazuje na to, że państwo powinno zapewnić edukację religijną w szkole i nic więcej. Nie wypowiada się ani o tym, czy to jest przedmiot obowiązkowy, czy ma być na pierwszej lub ostatniej lekcji, ani czy ma być w szkole w ramach zajęć. Równie dobrze, w świetle konkordatu, katecheza mogłaby się odbywać w szkole po lekcjach, za fundusze rodziców, którzy będą opłacać katechetę” – podkreślił.
„Kwestia uregulowania statusu lekcji religii w szkołach jest do osiągnięcia w negocjacji z Episkopatem. Nie widzę tutaj z jego strony, może poza pewnymi wypowiedziami niektórych hierarchów, szczególnej skłonności do obrony stanu obecnego. Na pewno za to Kościół nie ustąpi w kwestii wynagradzania katechetów” – dodał ekspert.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |