#ProstujmyŚcieżki: niech wdzięczność będzie z Tobą! [FELIETON]
Naukowcy mówią, że przeciętny Polak używa na co dzień kilkunastu tysięcy różnych słów. Wydaje się, że oraz rzadziej należy do nich „dziękuję”. Adwent to dobra okazja, żeby wreszcie docenić to, co mamy.
Już dawno temu podesłano mi internetowy łańcuszek. Nieznany autor spisał w nim kilka refleksji, z których wynikało, że jeśli mamy dach nad głową, jedzenie, nie żyjemy w cieniu wojny i możemy przeczytać jego przesłanie – to mamy lepiej niż przytłaczająca większość świata. I dlatego warto to doceniać. Na początku trochę się zirytowałem. Czy ktoś właśnie próbuje wpędzać mnie w poczucie winy wynikające z faktu, że inni mają gorzej? Po latach wracam do tamtej medytacji i odkrywam, że wdzięczność nigdy nie będzie prozaiczna. Odkrywam, że jest jednym z kluczy do prawdziwie szczęśliwego życia.
>>> #ProstujmyŚcieżki: pierwszy krok w kierunku Boga [FELIETON]
Bogatsi, ale biedniejsi
Raporty, statystyki i badania od lat uprzejmie donoszą, że „mamy coraz więcej”. Rzeczywiście, trudno przeoczyć to zjawisko. Starsze pokolenie kręci głową, bo za ich czasów dobrobyt, w którym żyją dziś młodzi był nie do pomyślenia. Tyle tylko, że to wszystko dotyczy jedynie sfery materialnej. Bo kiedy wchodzimy głębiej okazuje się, że mamy do czynienia z pewnym paradoksem – choć ekonomicznie wiedzie się nam lepiej, to duchowo ubożejemy. I chyba najbardziej widocznym znakiem tego ubóstwa jest brak wdzięczności.
>>> Justyna Nowicka: Adwent to stan umysłu i serca [FELIETON]
Nie lubię generalizowania, więc nie chciałbym mówić, że problem dotyczy wszystkich. Z drugiej strony trudno uciec od wrażenia, że „typ roszczeniowy” to dziś nader popularny gatunek człowieka. Spotykają go zarówno księża w biurach parafialnych, jak i kelnerzy w restauracjach. Cecha charakterystyczna? Słowo „dziękuję” z trudem lub wcale nie przechodzi mu przez gardło. I dzieje się tak może dlatego, że trzeba byłoby dziękować w zasadzie za wszystko: zdrowie, rodzinę, pracę. „Im więcej mamy, tym mniej dajemy; im mniej mamy, tym więcej możemy dać” – zauważyła kiedyś Matka Teresa. Ta prawda równie dobrze mogłaby odnosić się do problemu z okazywaniem wdzięczności.
Dar, a nie należność
Wdzięczność przegrywa dziś z różnymi oczekiwaniami i wymaganiami. Tym bardziej niezrozumiale brzmi święty Paweł, u którego czytamy „w każdym położeniu dziękujcie” (1 Tes 5, 18). Taka postawa wydaje właściwie niemożliwa, a przynajmniej bardzo trudna. Ale to właśnie ona pozwala nabrać nowej perspektywy: widzieć to, co posiadamy jako dar i zadanie, a nie jako obowiązkową należność.
>>> #ProstujmyŚcieżki: nie daj się zniewolić sieci [FELIETON]
Lubię na wdzięczność patrzeć nie tylko jak na oczywistą powinność, ale także jak na wyzwanie. Zachwycają mnie chrześcijanie, którzy byli (i nadal są) w stanie dziękować nawet w obliczu zagrożenia życia. I choć nasza sytuacja zazwyczaj nie wymaga aż tak radykalnych aktów heroizmu, to ich przykład może nam wiele powiedzieć. Choćby to, że wdzięcznością warto zastąpić narzekanie i złość, bo w przeciwieństwie do nich – ona zaowocuje.
Bądź wdzięczny
Jeśli wdzięczność jest jedyną modlitwą, jaką odmawiasz w ciągu swojego życia – to będzie w zupełności wystarczające – miał powiadać Mistrz Eckhart. Trudno odmówić mu racji.
Wciąż nam brakuje: czasu, pieniędzy albo zdrowia. Brak czegokolwiek to raczej powód do frustracji, a nie do zadowolenia. Tymczasem może warto spróbować terapii szokowej i zacząć leczyć własne deficyty… wdzięcznością? Niech wdzięczność będzie z Tobą!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |