3 metody na walkę z pokusami. Mądrość ojców pustyni
Pokusy to nieodłączna część życia duchowego. Za ekspertów od ich poznania i walki z nimi uchodzą ojcowie pustyni. Jednym z najbardziej cenionych jest Ewagriusz z Pontu.
Ewagriusz żył w IV wieku na terenach obecnej Turcji. Robił karierę w Kościele, miał kontakt z wielkimi świętymi tamtych czasów, między innymi z Grzegorzem z Nazjanzu i Bazylim Wielkim. Aby jednak wyplątać się z intryg związanych z władzą oraz z pochopnej znajomości z bliżej nieustaloną, zakochaną w nim kobietą, uciekł do Jerozolimy, podejmując życie monastyczne na Pustynie Egipskiej.
Specjaliści od pokonywania pokus
Ojcowie pustyni wiele razy pisali, że właśnie przebywając na pustyni, w milczeniu i podczas modlitwy, odkrywają w sobie czasami największe pokusy jakie dotychczas mieli. Możemy powiedzieć, że – nieco paradoksalnie – dzięki temu stali się specjalistami od ich pokonywania.
Umysł błądzący pokrzepiają: czytanie duchowne, czuwanie i modlitwa. Rozpaloną pożądliwość gasi post, trudy i odsunięcie się od świata. Wzburzoną popędliwość uspokaja zaś śpiewanie psalmów, cierpliwość i miłosierdzie. Wszystko to musi mieć swój czas i miarę. To bowiem, co nie zna właściwego czasu ani miary, trwa krótko, a to, co krótkotrwałe, przynosi więcej szkody niż pożytku – pisał Ewagriusz z Pontu.
Podstawą jest rozpoznanie swoich myśli, przyjrzenie się im. Dzięki temu będzie można rozróżnić te, które napływają nam do głowy i nauczyć się, w jaki sposób z nimi postępować. Bez obwiniania siebie, ale ze spokojnym zastanowieniem się nad tym, jak na nie reagować, by one nad nami nie panowały.
>>> 3 apoftegmaty św. Antoniego, które pomogą Ci w walce z pokusami
Pierwsza metoda: dialog z myślami
Zamiast na siłę, samą siłą woli sprzeciwiać się pokusie, lepiej jest cofnąć się o krok i zobaczyć, co jest tego przyczyną. Przykładowo: za gniewem często stoi smutek. Wtedy praca nad gniewem niewiele pomoże, bo tak naprawdę pomogłoby ukojenie smutku. Uczucie – Ewagriusz używa tutaj słowa „namiętność” – mówi, jakiego rodzaju tęsknota siedzi w człowieku. Dopiero kiedy człowiek dociera do korzenia, może właściwie postąpić. I pokusa odchodzi. Ewagriusz mówi też, że nie jest to sprawa do jednorazowego załatwienia – jest to pewien proces.
Zazwyczaj dobrze jest przemyśleć jakieś uczucie. Często potrzebujemy przy tym drugiego człowieka, z którym można porozmawiać na temat moich uczuć.
Druga metoda: przeciwstawianie czegoś innego
Ewagriusz uważał, że jedna grupa uczuć to pożądliwości, które wiążą się z obżarstwem, nieczystością i chciwością. Druga grupa to popędliwość, która łączył ze smutkiem, gniewem i acedią.
Pierwsze trzy leczy się poprzez wyrzeczenie, czyli powstrzymanie się od rzeczy zbędnych. Nie musimy mieć wszystkiego, czego zapragniemy. Dotyczy to rzeczy materialnych, ale też na przykład chęci zdobywania coraz większej kolekcji przeżyć, emocji. Takie powstrzymywanie się podcina korzenie zła, ponieważ pomaga odróżnić to, co ważne od tego, co nieistotne.
Natomiast myśli popędliwe, czyli gniew, smutek i acedia, powiada Ewagriusz, są leczone przez to, że człowiek okazuje łagodność i miłosierdzie wobec swoich bliźnich. Dziś może powiedzielibyśmy, że fundamentem tej zmiany jest empatia. Łagodność i miłosierdzie oraz życzliwość wobec innych ludzi wzmacnia codzienna modlitwa ustna, której człowiek wytrwale się oddaje.
W tej metodzie nie ma dialogu z myślami, lecz przeciwstawiamy im coś innego. Ta metoda jest właściwa wówczas, gdy czujemy, że myśli są bezużyteczne, bo nie kierują nas ku życiu, lecz chcą nam w nim przeszkodzić. Gdy myśli ciągle powracają, są uciążliwe, można powiedzieć – nałogowe.
>>> Kobiety, które żyły z Bogiem na pustyni
Trzecia metoda: odfałszowanie
Czasami przyczyną grzechów jest fałszywy obraz samego siebie, kiedy bardziej myślimy o tym, co o nas myślą ludzie i pod wpływem tego podejmujemy decyzje o tym, co robimy.
Metodą, którą zaleca Ewagriusz jest tutaj głęboka modlitwa. Szczera relacja z Bogiem, czytanie i rozważanie Biblii oraz rachunek sumienia pozwalają coraz bardziej doświadczyć tego, kim jesteśmy. Gdy w modlitwie jednoczymy się z Bogiem, wówczas nie liczy się już to, co myślą o nas ludzie. Nie określamy już siebie według uznania i potwierdzenia ze strony innych, lecz podstawę swojego bytu znajdujemy w Bogu.
Zawsze warto pamiętać, że kiedy podejmujemy się życia duchowego, zawsze jest to proces. Walka z pokusami też jest takim procesem, w którym poznajemy siebie, poznajemy Boga i uczymy się, w jaki sposób żyć bardziej po Bożemu. Bez wytrwałości i zrozumienia, że potrzebujemy czasu, nie będziemy stawać się coraz bardziej wolnymi ludźmi.
>>> Dlaczego Jan Chrzciciel poszedł głosić na pustynię? Czy nie logiczniej byłoby w mieście?
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |