spider-man

Fot. pixabay

Co Spider-Man mówi o Bogu? 3 teologiczne prawdy  

Batman, Iron Man, Hulk, Thor no i oczywiście Spider-Man – w minionym dziesięcioleciu producenci filmowi raczyli nas filmami o superbohaterach. Oczywiście, nie robiliby tego, gdybyśmy chętnie ich nie oglądali. Dlaczego wciąż z zainteresowaniem oglądamy takie obrazy? Może dlatego, że jest w nich pewien znany motyw… pochodzący z chrześcijaństwa! 

Najbardziej popularnym bohaterem jest Spider-Man, przynajmniej jeśli popularność chcemy mierzyć wielkością wpływów ze sprzedaży biletów. Od 2002 roku powstało pięć głównych adaptacji filmowych komiksów Marvela o tej postaci 

Bohaterem jest młody chłopak, który zostaje ukąszony przez pająka, na skutek czego przechodzi metamorfozę i staje się człowiekiem-pająkiem. Ta przemiana daje mu nadnaturalne moce, dzięki którym niezwykle skutecznie łapie złoczyńców. Poza walorami rozrywkowymi jest tam też o wiele większa głębia – także teologiczna – niż mogłoby się nam na pierwszy rzut oka wydawać. 

1. Spider-Man a spór chrystologiczny 

Spider-Man jest połączeniem dwóch natur: człowieka i pająka. Jednocześnie łączy w sobie to, co zwyczajne z tym, co niezwyczajne. Peter Parker (w filmie tak właśnie nazywa się Spider-Man) musi się zmagać z codziennością: opiekuje się samotną ciotką, ma nieprzyjemnego szefa, choruje, nie dosypia. A przy tym posiada nadludzkie zdolności. I dzięki takiemu połączeniu może zwalczać zło. 

W pierwszych wiekach Kościoła toczono spór o to, czy to możliwe, że Chrystus ma podwójną naturę – czy łączy w jednej Osobie naturę Boga i człowieka. Gdyby Jezus miał tylko naturę Boską – jak twierdzili monofizyci – to Jego dzieło zbawcze nie mogłoby mieć zastosowania do nas, ludzi, bo dotyczyłoby jedynie tego, co duchowe. Gdyby natomiast był tylko człowiekiem – jak twierdzili arianie i nestorianie – to nie mógłby skutecznie pokonać grzechu i śmierci. A On na dodatek jeszcze nas włączył w tę rzeczywistość. Oznacza to, że zbawienie było możliwe tylko dzięki zjednoczeniu dwóch natur w jednej Osobie. Potrzebny był Ktoś, kto jest w świecie, ale nie jest z tego świata. Ktoś, kto jest podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu, a jednocześnie całkowicie do nas niepodobny. 

>>W trudnych czasach uratować może nas literatura. O filmowym Tolkienie

2. Spider-Man a dary duchowe 

Spider-Man początkowo nie potrafił dobrze wykorzystać swoich mocy. Używał swoich zdolności do zarabiania pieniędzy. Walczył w zawodach wrestlingu, udzielał wywiadów w telewizji w przebraniu. Po jednym ze spotkań z prasą chciał wrócić do domu. Kiedy wchodził do windy pozwolił uciec złodziejowi. Później tłumaczył strażnikowi, który ścigał rabusia, że był po prostu zmęczony. Kiedy wrócił do domu zobaczył, że ten złodziej zabił jego wujka Bena. Wtedy zrozumiał, że jego zdolności to też duża odpowiedzialność.

spider-man

Fot. pixabay

Jezus, kiedy przebywał na pustyni, stanął przed pokusami podobnymi do tych, z którymi zmagał się  Spider-Man. Mógł wykorzystać swoje mesjańskie moce do tego, by zdobyć władzę i przyjemności. Możemy powiedzieć, że Spider-Man przypomina każdego z nas. Chrześcijanina, który walczy z pokusami i zdaje sobie sprawę z istniejącej walki duchowej. Każdy człowiek otrzymuje dary duchowe, ale też talenty i to od niego zależy czy je wykorzysta w dobry sposób. Można mieć na przykład zdolności przywódcze, inteligencję, empatię i można wykorzystać to, by pociągnąć tłumy i czynić dobro. Ale można także użyć tych darów do manipulowania innymi, by pomnażać swoje zyski, wpływy czy władzę. Wszystko zależy od naszej decyzji. 

>>Jako pierwsza pocałowała Elvisa Presleya na ekranie a dzisiaj… jest benedyktynką i członkiem Akademii Filmowej

3. Spider-Man a grzech pierworodny 

Ojciec Petera Parkera i jego współpracownik dr Connors usiłują posiąść wiedzę na temat mieszania gatunków. Chcą w ten sposób znaleźć sposób na wiele ludzkich dolegliwości. Oczywiście możemy mówić, że to słuszne, ale wchodzenie w wiedzę, która należy do Boga zawsze ma w sobie pychę.  Zresztą, skutki tych eksperymentów okazały się katastrofalne. 

Coś nam to przypomina, prawda? Pazerność na wiedzę zgubiła pierwszych rodziców. Wykorzystywanie wiedzy jako środka do osiągania boskiej kontroli nad naturą zawsze jest niegodziwe. Czasem wydaje się nam, że jesteśmy w stanie wyeliminować cierpienie fizyczne, psychologiczne czy społeczne. Ale podejmowane przez nas próby skutkują jeszcze większym cierpieniem. To prawda, że Jezus uzdrawiał, ale nie to jest celem zbawienia. 

Ostatecznie zbawienie dokonało się przez przyjęcie cierpienia. I to także jest motyw obecny niemal we wszystkich filmach o superbohaterach.  

 

Oczywiście, żaden film nie zastąpi Ewangelii, ale warto czasami sobie uświadomić, że chrześcijaństwo jest obecne w naszej kulturze, czasami głębiej niż mogłoby się nam wydawać. A może to także świadczy o tym, że to w nas cały czas jest tęsknota za Bogiem, za zbawieniem i tak naprawdę chcemy tego w naszym życiu? Czasami sobie tego nie uświadamiamy, ale… serca nie oszukasz. 

 

*** 

W przygotowaniu tekstu korzystałam m.in. z książki „Ziarna Słowa. Odnajdywanie Boga w kulturze” Roberta Barrona. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze