Fot. cathopic

Czy tak wygląda czyściec? Przeczytaj niesamowite świadectwa osób, które były po tamtej stronie

Barbara Whitfield była zwyczajną kobietą, wiodącą przeciętne życie. Nie miała jednak prawdziwej relacji z Jezusem. Podczas rutynowej operacji doświadczyła śmierci klinicznej. Lekarze sądzili, że ją stracili. W końcu udało im się przywrócić ją do życia. Jej niesamowite przeżycia i to co zobaczyła zostały opisane w książce ks. Thaddeusa Doyl’a “Kiedy umrę, chce iść do nieba”.

Powalający majestat Boga

Co czułam, gdy znalazłam się po tamtej stronie? Na początku uświadomiłam sobie, że jestem w pustce – w całkowicie czarnym miejscu gdzieś w przestrzeni. Przez ułamek sekundy byłam przerażona, ale bardzo szybko zostałam skierowana na lewo, a gdy się odwróciłam, w oddali po lewej stronie pojawiło się światło, które momentalnie mnie ukoiło. W tamtej chwili po prostu zaczęłam kierować się całym swoim jestestwem (nie wiem jak) w stronę tego światła. Znajdowałam się w czymś, co przypominało tunel. Wokół mnie wirowały pierścienie wiatru, jak w oku tornada, i tunel przemieszczał się naprzód. Oprócz bardzo jasnego światła był tam też pryzmat i muzyka zupełnie niepodobna do ziemskiej. Nie wiem, jak to opisać. Dźwięki były tak kojące, anielskie i stanowiły tak miłe powitanie, że stawały się częścią mnie samej.

cathopic

Szłam przez tunel i zbliżałam się do światła. Ktoś mi towarzyszył, ponieważ za każdym razem, gdy na myśl przychodziło mi jakieś pytanie, od razu otrzymywałam odpowiedź. Pamiętam, że na chwilę się zatrzymałam, bo w ścianach owego tunelu znajdowały się jakieś istoty. Nie odebrałam starannego religijnego wychowania i nigdy nie rozmyślałam o czyśćcu, ale po powrocie wydawało mi się, że to mogła być jego część, prawdopodobnie jego najniższy poziom. Dusze istniały na zewnątrz tunelu i odpoczywały, jakby siedziały, stały i leżały. Światło było olśniewające. Nie da się opisać jego blasku. Przepełniała je miłość, pokój i wiedza. Im dalej idzie się przez ten tunel, tym bardziej owa światłość pochłania człowieka.

Nagle znalazłam się w obecności Boga. To było powalające. Nie byłam w stanie znieść majestatu i mocy, które były przede mną! W porównaniu z tym byłam niczym. Potem nastąpiła chwila, w której zostałam otoczona miłością, pokojem i łagodnością, i wiedziałam, że dotarłam do kresu swojej drogi, że to jest mój prawdziwy dom.

Mały sąd

Podczas swojego doświadczenia czyśćca doświadczyłam przeglądu życia. Kiedy patrzysz na swoje życie oczami Boga, widzisz je jako całość. Dostrzegasz, jak wiele ono zmienia w toku całego stworzenia i jak dotyka Stwórcę, a także jak każda twoja obraza jednego z Jego stworzeń dosięga Jego samego. My jednak nie widzimy wszystkiego tak jak Bóg. To doświadczenie w niezwykły sposób otworzyło mi oczy. W tamtej chwili najmocniej raniłam Boga swoją postawą wobec męża i dzieci oraz tym, jak się do nich zwracałam – niemalże uciekając się do słownej agresji. Najbardziej obraźliwy dla dusz i serc innych ludzi były mój ton i to, co mówiłam. Można być stanowczym wobec dzieci, ale Bóg nie chce, byśmy używali obraźliwego tonu. Pokazano mi moje słownictwo i ton, którym mówiłam, ponieważ był potępiający.

To, co uważałam za niewielkie życiowe osiągnięcie – które ledwie pamiętałam – dla Boga okazało się być czymś wspaniałym. Pokazano mi dzień, gdy poświęciłam swój czas, by wysłuchać znajomej, która straciła narzeczonego w wypadku. To było dla Chrystusa kluczowe wydarzenie, jedno z najwspanialszych w moim życiu, a ja nawet o tym nie wiedziałam.

Książka „Kiedy umrę, chcę iść do nieba” jest dostępna TUTAJ.

TEKST ZOSTAŁ OPRACOWANY NA PODSTAWIE KSIĄŻKI “KIEDY UMRĘ, CHCE IŚĆ DO NIEBA” KS. THADDEUSA DOYL’A, WYDAWNICTWO ESPRIT, KRAKÓW

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze