Fot. YouTube

Demony złoszczą się i wykrzykują: teraz on jest jeszcze groźniejszy niż był za życia!

Zmarł ponad 400 lat temu, ale do jego grobu nie przestają przyjeżdżać pielgrzymi z całego świata. Przywożą zdjęcia swoich znajomych, członków rodziny, a niektóre z nich w sposób niewytłumaczalny przyklejają się do grobu ojca Matteo. Wtedy zostają uwolnieni od działania złych duchów. 

Matteo da Agnone zmarł w konwencie kapucyńskim Serracaprioli ostatnie godnia października 1616 r. O. Cipriano de Meo, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów i wicepostulator procesu beatyfikacyjnegoo. Matteo, mówi, że demony twierdzą, iż dzień jego śmierci psuje ich święto. Bo obchodzone 31 października Halloween jest formą oddawania im czci. Przesada? Wydaje się, że nie, skoro potwierdza to o. Cipriano, który od 56 lat pełni posługę egzorcysty i ieraz słyszał, jak same otym mówiły przez osoby, za które się modlił.

Kiedy egzorcysta o. Ciprano przywołuje wstawiennictwa ojca Matteo, demon wścieka się i wykrzykuje:

Nie! Nie! Tylko nie on! Nie lubię Mateusza, bo mi śmierdzi z powodu Chrystusa! Śmierdzi… szczęściem i świętością, i nie mogę tego znieść... Nie chcę o nim słyszeć (…). Ponieważ ten martwy człowiek jest bardzo niebezpieczny, bardziej niebezpieczny, niż kiedy był żywy, a będzie jeszcze bardziej, jeśli sprawa pójdzie do przodu i najgorzej, jeśli będzie uwielbiony, ponieważ wówczas będzie razem z tobą. 

Cipriano de Meo twierdzi, że obecnie największym zwycięstwem Szatana jest to, że wiele osób nie wierzy w jego istnienie. Tymczasem ze złem nie ma żartów, a manifestacja złego ducha wywołuje ciarki na plecach. Ale ojciec Matteo nie tylko pomagał uwalniając od demonów. Miał także dar prorokowania, dzięki któremu mógł skutecznie pocieszać innych.

O. Cyprian de Meo w swojej książce „Matteo. Losy zakonnika z Agnone” przytacza taką historię:

Jeden z mieszkańców Agnone, Biagio De Porfirio, padł w pewnym sensie ofiarą budowy klasztoru kapucynów. Pod budowę bowiem przeznaczono teren, na którym znajdował się należący do niego niewielki kawałek ziemi uprawnej – jedyne źródło utrzymania ubogiej, licznej rodziny. Skazany w tej sytuacji na głód własny i swoich bliskich, Biagio nabrał odwagi i ze łzami w oczach stanął przed ojcem Matteo, mówiąc: „Cóż mi przyjdzie teraz począć, ojcze? Mam do wykarmienia dużą rodzinę, a teraz będziemy cierpieć wielką biedę”.

Zakonnik wysłuchał mężczyzny, lekko się przy tym uśmiechając, co nie było może zbyt stosowne. Wiedział jednak, że Opatrzność nie zostawi tej rodziny samej sobie. Odpowiedział więc: „Nie obawiaj się, synu, każę cię sowicie wynagrodzić przez fundatorów budowy. Nie zniósłbym myśli, że miałbyś cierpieć głód z tego powodu. Zaufaj Bogu, a ja cię zapewniam, że tej zimy nie zabraknie chleba twoim dzieciom. Za okazaną miłość i za niewygody, które musisz znosić z winy kapucynów, Opatrzność Boża na pewno ci wynagrodzi, czego wyraźnym znakiem będzie to, że w twoim domu nie zabraknie chleba”.

Porfirio otarł łzy, ponieważ dzięki słowom ojca Matteo, rozmawiającego z nim z niezwykłą łagodnością, nabrał otuchy. I rzeczywiście niedługo potem otrzymał równowartość pieniężną za swoje pole. Co więcej, przez całą zimę ponad dwadzieścia razy znajdował w koszu różnego rodzaju bochenki chleba, dużo większe od tych, które miała w zwyczaju wypiekać jego żona. Zadziwiony, ale i zakłopotany tymi zdarzeniami, opowiadał wszystkim o tym, co go spotkało: „Nie ma wątpliwości, że nasz ojciec Matteo to święty! On ma ducha prorokowania, ponieważ stało się dokładnie tak, jak mi zapowiedział. Bogu niech będą dzięki!”. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze