Sebastian Szymczak/MD

Downton Abbey. Film, który powstał z miłości do widzów 

Czy dwie godziny starczą na to, by godnie pożegnać arystokrację z Downton Abbey? Opowieść o rodzie Grantham’ów to nie tylko serialowa epopeja, ale także jedyna w swoim rodzaju historia walki tradycji z postępem, konserwatyzmu z rewolucją obyczajową, a także piękna opowieść o różnych klasach społecznych, których istnienie dopełnia się nawzajem.  

„Nie ma nic gorszego niż utrata pokojówki” – mawiała hrabina Grantham, bohaterka serialu „Downton Abbey”, w którą wcielała się Maggie Smith. Za tę genialną kreację aktorkę nagrodzono Złotym Globem. Początki serialu to 2010 rok. Fellowes zaaranżował być może najlepszy tego typu serial w historii. W 2015 roku natomiast wyemitowano ostatni, 6. sezon serialowej epopei o zamku Downton Abbey. Jak widać, to nie wystarczyło. 13 września do polskich kin weszła pełnoekranowa kontynuacja i prawdopodobnie ostateczne pożegnanie z rodem serialowych Granthamów, lokajów, kamerdynerów, pokojówek i wielu innych niezwykłych bohaterów.

Na początku był serial. Film, czego twórcy nie ukrywali, jest tak naprawdę wielkim ukłonem w stronę wiernych widzów, których jest niemało, i to na całym świecie. By obejrzeć kinową ekranizację, dobrze byłoby mieć więc za sobą obejrzenie całego serialu. Historię rodziny Granthamów, którzy żyją w swojej posiadłości Downton Abbey, poznajemy w okresie przed I wojna światową (w filmie jest to już rok 1927). Hrabia Grantham wraz z żoną Corą i trzema córkami, ułożoną Mary, wyemancypowana Edith i nieokrzesaną Sybil, zarządzają majątkiem, a także ogromnie różnorodną służbą. Oglądając serial poznajemy losy nie tylko rodziny i służących, ale także Wielkiej Brytanii, w okresie burzliwych zmian społecznych, począwszy od I wojny światowej aż do okresu międzywojennego. Downton Abbey to taka bajka dla dorosłych, w której prawie wszystko kończy się dobrze. Czy jest jednak kiczowata? Absolutnie nie! Z pewnością dlatego ma tyle milionów fanów (z czego większość do oczywiście fanki) na całym świecie. Największym atutem zarówno serialu jak i filmu są… widoki. I nie chodzi tutaj tylko o posiadłość, ale przede wszystkim wystrój wnętrz i stroje. Widz ma okazję spędzić z bohaterami wiele lat, co pozwala na obserwację zmian jakie dokonują się nie tylko w polityce Wielkiej Brytanii, ale może przede wszystkim w wyglądzie sukienek i fraków…

Jeśli więc arystokratyczna Wielka Brytania kojarzy nam się z herbatą o siedemnastej to.. rzeczywiście tak jest. Nieważne nawet, czy jest to chłop na dworze, czy hrabina Grantham w swojej posiadłości. Przez całe sześć sezonów nietrudno związać się z historią Downton Abbey, lokajów i służby. Nie jest to jednak opowieść o tym, jak arystokracja żyje kosztem ludzi, którzy za nich pracują. To historia życia całej lokalnej społeczności, w której każdy doskonale się odnajduje, a klasy społeczne idealnie się zazębiają. Jedni nie mogą żyć bez drugich. Jeśli ktoś więc będzie doszukiwał się historii o społecznym wykorzystywaniu ubogich przez bogatych, to niestety będzie musiał obejść się smakiem. Downton Abbey to konserwatywna saga, w której nie brak trudnych wątków zmagania się z nowoczesnością, rewolucją, lub z innej strony, z walką o miłość i przebaczenie. „Downton Abbey”, jak pisała teolożka Elżbieta Wiater, „to coś jak spacer w ciepły, wrześniowy dzień w pięknej okolicy”. Poprawia nastrój i to w naprawdę dobrym stylu.

>>> Sztuka jest zawsze po coś [ROZMOWA]

Czy jednak dwugodzinna produkcja pomoże nam ostatecznie pożegnać się z posiadłością państwa Granthamów? Każda postać i jej historia nadaje się w zasadzie na osobny film, a nawet serial. Najnowsza kinowa produkcja to jedynie symboliczne pożegnanie się z widzami, a może i z konserwatywnymi czasami angielskiej arystokracji, które nigdy już nie powrócą?

Zobacz pozostałe #RecenzjeZofii

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze