Ile lat ma język polski? Jakie było pierwsze zdanie?

Na to pierwsze pytanie odpowiadają dzieje Kościoła. O tym za chwilę. Najpierw o tym, że ustalenie dokładnej daty narodzin „polskiego” nie jest łatwe i chyba nigdy nie będzie co do tego jednomyślności. Wszystko rozbija się o to, jaki moment uznamy za decydujący.  

Zdjęcie: Chrzest Polski, fot. episkopat.pl

Dwa wieki różnicy 
Pierwsza szkoła mówi o tym, że o języku można mówić, gdy są w nim spisane teksty. Druga szkoła mówi o wyodrębnieniu się języka polskiego z grupy języków lechickich (grupa języków zachodniosłowiańskich). Jeśli przyjąć tę drugą opcję, to można powiedzieć, że język polski narodził się już w X wieku, czyli wtedy, kiedy rodziła się państwowość polska, gdy dochodzi do Chrztu Polski. Jeśli za obowiązujące przyjmiemy pierwsze kryterium, filologiczne, to nasz język narodził się trochę później, bo w wieku XII. Wtedy powstała tzw. Bulla Gnieźnieńska, czyli najstarszy zabytek języka polskiego, materialny dowód na jego istnienie. Bulla znosiła zwierzchność arcybiskupstwa magdeburskiego nad Kościołem polskim. Tekst został napisany po łacinie, polskie są w niej nazwy miejscowe. W nich zapisano, dość nieudolnie zresztą, charakterystyczne dla polskiego zmiękczenia czy samogłoski nosowe.  

Pierwsze zdanie. Męża do żony 
A czym jest: Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”? To pierwsze zdanie w języku polskim (z 1226 r.), zapisane w Księdze Henrykowskiej, również spisanej po łacinie. Prawdopodobnie było wypowiedziane przez męża to żony. Można je przetłumaczyć tak: „daj, teraz ja popracuję (pokręcę żarnami, a ty sobie odpoczywaj”. Prawda, że ładne? Z uśmiechem można powiedzieć, że szkoda, że pierwsze polskie zdanie tak rzadko jest obecnie realizowane w naszych domach. A może zbytnio generalizuję? To już do przemyślenia dla Szanownych Czytelników.    

Kiedy Ślązak zrozumiał się z Wielkopolaninem 
To zdanie, z XII w., pokazuje, że już wtedy język polski był narzędziem komunikacji w różnych sferach życia. Naukowcy mówią, że XIII wiek to początek języka literackiego. U swych początków polski był podobny do czeskiego. Z bratem Czechem bardzo łatwo się dogadywaliśmy. To dlatego, że te języki były wtedy zbliżone do języka prasłowiańskiego. Natomiast nie wyklucza to podziałów regionalnych polszczyzny – już wtedy, w wieku IX, X i XI, inaczej mówiono na Mazowszu, w Małopolsce, w Wielkopolsce. Próby standaryzacji pojawiają się w wieku XIV i XV. Mówiono regionalizmami, ale pisać starano się w ogólnopolskim, choć jeszcze wtedy tak tego nie nazywano. Język miał pomóc w tworzeniu stabilnego państwa. Na historię języka nie można patrzeć w oderwaniu od dziejów. Jednolity język (to widać po rozbiciu dzielnicowym) prowadzi do konsolidacji państwowej i językowej. Język zapewniał władze, ułatwiał działania polityczne i gospodarcze.  

Znaki typowo polskie 
Kto je wymyślił? To temat na naukowy referat. Na pewno nie było ich w języku (szczególnie tym pisanym) od początku. Od momentu, kiedy próbowaliśmy zapisywać język polski, mieliśmy problem z dostosowaniem alfabetu łacińskiego, który miał mniej liter niż język polski głosek. Próby standaryzacji polskiej ortografii pojawiają się w XV wieku. Typowo polskie znaki, znaki dialektyczne, pojawiają się za sprawą XVI-wiecznych drukarzy i także traktatu ortograficznego Jakuba Parkoszowica z 1512 r. Jednak cała standaryzacja alfabetu i ortografii trwała wieki. Swoją drogą, nasi przodkowie nie mieliby problemu z zapisaniem słów „rzeka” i „żaba”, nie mieli by kłopotu z odróżnieniem „rz” od „ż”. O tym opowiada historia polskiej fonetyki, ale też historia działalności drukarzy. Tego uczą się studenci na historii języka polskiego. 

Skąd polski czerpał nowe słowa?
Mówi o tym leksyka związana z handlem i miastem. Przywędrowała z Niemiec (bo pierwsi mieszczanie przybyli do nas właśnie stamtąd). Takie – wydawałoby się – typowo polskie słowa jak „burmistrz i rada” są zapożyczone właśnie z niemieckiego. Z kolei nazwy warzyw i sama „włoszczyzna” pochodzą z języka włoskiego (to za sprawą Królowej Bony). Nazwy związane z modą, makijażem, światem kultury i sztuki zawdzięczamy językowi francuskiemu. W języku odbija się historia i na odwrót.  

Co obce stanie się polskie?
Czy za sto lat skrót „ASAP” (as soon as possible) może stać polskim słowem? Językoznawcy oceniają, że świadomość, że to słowo zapożyczone raczej zostanie, ale prawdopodobnie zostanie zaadaptowane na zasadzie dziś powszechnie używanych „okej” czy „lajków”. Nie będziemy ich traktować jak teraz – jako czegoś zubożającego polszczyznę, tylko jako anglicyzmy jakich wiele. Sporo jest takich słów, przed którymi się broniliśmy, a wchodzą do języka, adaptują się pod względem słowotwórczym i fleksyjnym. Dla samej istoty języka nie powinno to rodzić większego zagrożenia. Wpływy różnych języków na język polski były obecne od X w. i – jak wiemy – język polski przetrwał. Takie wpływy to sprawa nie do uniknięcia, trzeba się jedynie nieustannie zastanawiać, co wchłaniać, a co niekoniecznie.  

Obraźliwie o kobietach
A na koniec ciekawostka, o której wie chyba niewielu. Kiedyś słowem powszechnie uznawanym za obraźliwy było słowo „kobieta”. Tak było w wieku XVI. O tym, dlaczego więc w przekładach Biblii próżno było szukać „kobiety”, można posłuchać w miniwykładzie dr Moniki Kresy z Zakładu Historii Języka Polskiego i Dialektologii UW:

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze