Jak odnaleźć Boga w swoim domu? [RECENZJA]
„To książka, która zrodziła się z potrzeby serca, z tęsknoty za bliskością” – mówi o „Bogu w moim domu” Katarzyna Olubińska. I tak właśnie jest, bo najnowsza publikacja dziennikarki jest niczym rozmowa z dawno niewidzianą przyjaciółką.
„Bóg w moim domu” to kolejna, po „Bogu w wielkim mieście” i „Kobiecie w wielkim mieście”, książka autorstwa Katarzyny Olubińskiej. Tym razem jednak – zamiast cyklu rozmów – autorka zaprasza czytelnika do swojego domu. Zarówno do tego rodzinnego, który znajduje się w Kruszwicy, jak i do tego, który stanowi jej mieszkanie urządzane wraz z mężem i przy dużej pomocy jej najbliższej rodziny – dwóch braci, ojca oraz matki, która w ubiegłym roku niespodziewanie zmarła.
>>> Naprawdę wszechmogący [RECENZJA]
Mój dom
„Bardzo lubię mój dom. W zasadzie, jeśli mam być dokładna, ten dom nie jest domem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Chodzi o nasze wymarzone mieszkanie w Warszawie, do którego wprowadziliśmy się z mężem Jackiem po ślubie, po kilku miesiącach remontu” – pisze dziennikarka na wstępie, wspominając także, że niemal tuż po jej przeprowadzce nadeszła pandemia. To wtedy też Olubińska zaczęła pisać trzecią książkę, do której już wcześniej przez długi czas poszukiwała inspiracji.
Okazało się jednak, że inspiracja przyszła do dziennikarki sama:
„Z tej potrzeby serca – z tęsknoty za nadzieją, za sensem, za bliskością mimo rozstania, za radością poranka – zrodziła się właśnie ta książka; ale też z wdzięczności za to, ile dostałam od mojej mamy, za dar jej życia, za jej miłość do nas, za mój rodzinny dom”.
Czy to tylko meble?
Stół, kanapa, okno, filiżanka. Tak bardzo znajome, tak bardzo proste. I nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak duże mogą mieć dla kogoś znaczenie, bowiem właśnie przez te przedmioty Katarzyna Olubińska opowiada historię swojego życia, opowiada o relacjach i o tym, jak szczególna więź łączyła ją z niedawno zmarłą matką. „Bóg w moim domu” stanowi więc swego rodzaju pogodzenie się ze śmiercią, przejście przez pewien etap żałoby i docenienie wartości, jaką jest rodzina.
>>> „Bóg w domu” Katarzyny Olubińskiej
„Jeśli jesteś w takim momencie swojego życia, że też potrzebujesz odnaleźć nadzieję, wiarę i sens, zapraszam na wspólne poszukiwania do mojego domu, otwieram przed tobą swoje drzwi” – pisze dziennikarka, zapraszając czytelników do swojego świata.
Jak rozmowa
Książka, choć wbrew pozorom – ze względu na okoliczności, w jakich powstawała – może się wydawać książką trudną, to z pewnością taką nie jest. Można wręcz powiedzieć, że jej lektura przypomina rozmowę z przyjaciółką, która nie ocenia, a która rozumie. Dzięki temu, czytając tę publikację łatwo się zapomnieć i nawet nie zauważyć, jak niepostrzeżenie zbliża się ostatnia kartka.
>>> Wiara w Boga i kobiecość w wielkim mieście. Recenzja najnowszej książki Katarzyny Olubińskiej
Moim zdaniem na uwagę zasługuje także sama oprawa graficzna „Boga w moim domu”, która jest w stylu poprzednich publikacji Olubińskiej – delikatna, kobieca i subtelna. I choć nie znam autorki osobiście, to po lekturze jej ostatniej książki mogłabym określić ją takimi samymi cechami. Dlatego, jeśli potrzebujesz zrozumienia i ukojenia w smutku lub w bólu – ta książka jest dla ciebie.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |