fot. PAP/Marcin Obara

„Nigdy nie widziałem ludzi tak modlących się, jak w Warszawie”

To słowa o mieszkańcach Warszawy wypowiedział Maxime Weygand − generał armii Francuskich Sił Zbrojnych, który w tym czasie był w Polsce. Po I wojnie światowej był członkiem Komisji Ministerstwa Spraw Zagranicznych Francji do określenia granic państwa polskiego. Z kolei przed kluczową dla Europy bitwą na przedpolach Warszawy był członkiem Misji Międzysojuszniczej do Polski, był też szefem Misji Wojskowej w Polsce, która szkoliła i zaopatrywała Wojsko Polskie.   

Jego słowa oddają nastroje Warszawy z sierpnia 1920 r. O Bitwie Warszawskiej i interwencji Maryi w jej losy napisano już wielu, był to temat licznych dysput. Nie odkryję więc nic nowego. Jednak tuż po setnej rocznicy tego wydarzenia, po wielu ważnych, podniosłych wydarzeniach państwowych i religijnych chciałbym, byśmy na chwilę pochylili się nie nad strategią wojskową tego czasu, ale nad duchem Polaków, którzy obawiali się najgorszego. Historyczne świadectwa dotyczące tamtego czasu mogą przynieść nam wiele rad, jak wiele dobrego może przynieść głęboka modlitwa i konsekwentna praca. Bo właśnie ze szturmem modlitewnym połączyła się mobilizacja polskiego społeczeństwa.

gen. Maxime Weygand, fot. Wikipedia

Abp Józef Teodorowicz (arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego) w homilii wygłoszonej 8 grudnia 1920 r. w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie mówił: „Niechaj wodze spierają się i swarzą, niech długo i uczenie rozprawiają jaki to plan strategiczny do zwycięstwa dopomógł. Będziemy im wierzyli na słowo i słuszność przyznamy. Ale cokolwiek wypowiedzą nigdy nas o jednym nie przekonają, by plan, choćby najmędrszy, sam prze się dokonał zwycięstwa (…) Istotnie modlitwy pomogły (…) modły »Cud nad Wisłę« sprowadziły. A co działo się przed samym kluczowym 15 sierpnia? 

Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie, fot. PAP/Marcin Obara

Episkopat utworzył w parafiach komitety opieki nad rodzinami żołnierzy walczących na froncie. Księża i zakonnicy wzywali do przestrzegania zarządzeń wojskowych oraz do ofiarowania funduszy na cele obrony państwa. 7 sierpnia 1920 r. ks. prymas Kakowski wydał zdecydowaną odezwę do całego narodu: „Nadeszła chwila, kiedy cały naród, w szczególnie miasto stołeczne Warszawy, ma zdobyć się na siłę, aby odeprzeć najeźdźców i spełnić święty względem ojczyzny obowiązek. W tym celu tymczasowa Rada Obrony Miasta wzywa do stworzenia batalionów ochotniczych, do których winien stanąć każdy, kto zdolny jest unieść broń. Kogo na siły nie stać, niech spieszy do drużyn, które pracują około kopania okopów”. 

Obraz MB Łaskawej, fot. PAP/Tomasz Gzell

Apele rządu, ale i Episkopatu, odniosły skutek. Powstał koalicyjny Rząd Obrony Narodowej. Odłożono na stronę sejmowe spory partii politycznych. W krótkim czasie liczebność wojska zwiększyła się z 600 do 900 tys. ludzi. Kobiety zgłaszały się do służb pomocniczych i utworzyły Legię Kobiet. Opiekowały się rannymi w szpitalach i dbały o zaopatrzenie żołnierzy w żywność. W Warszawie zawiązała się też Straż Obywatelska – organizowano zbiórki żywności i odzieży dla wojska. Solidarność i zdolność do samoorganizacji to zresztą cechy Polaków, które objawiły się tez w wielu innych momentach. Dobrze korespondują z radami wielu świętych, by najpierw wykonać pracę „po swojej stronie”, dać z siebie tyle, ile się da a „dopiero później” liczyć na pomoc Bożej opatrzności. Mówił też o tym Ignacy Loyola: „Tak Bogu ufaj , jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła” 

„Ogromna czartu jesteś, w szyku obóz silny. Bądź chrześcijan ucieczką, portem nieomylnym” (Godzinki o Niepokalanym Poczęciu) 

Tę ludzką pomoc Polacy mieli w tych dniach również spoza granic kraju. 5 sierpnia papież Benedykt XV poprosił episkopaty całego świata o modlitwę „o zmiłowanie Boga nad nieszczęsną Polską”, a także o „ocalenie Polski i zakończenie wszelkich wojen w Europie”. Ojciec Święty pisał wtedy wprost o potrzebie „szturmu modłów do Boga za Polską”. Biskupi polscy w specjalnym liście do papieża pisali: „Jeżeli Polska ulegnie nawale bolszewickiej, klęska grozi całemu światu, nowy potop ją zaleje, potop mordów, nienawiści, pożogi, bezczeszczenia Krzyża”. Jednocześnie biskupi apelowali do Polaków o nieustanną modlitwę. Pisali: „Dajcież ojczyźnie, co z woli Bożej dać jej przynależy”. Zarządzono, że codziennie po mszy świętej wierni będą odmawiać Litanię do Serca Jezusa , a w piątki odnawiać akt poświęcenia się Sercu Jezusowemu. W kościołach stolicy (praktycznie przez całe dnie) odbywała się adoracja Najświętszego Sakramentu. Jednego dnia ze wszystkich kościołów wyruszyły procesje w kierunku placu Zamkowego, tam odprawiono nabożeństwo błagalne przy relikwiach patrona Polski św. Andrzeja Boboli (wówczas jeszcze błogosławionego) oraz patrona Warszawy bł. Władysława z Gielniowa.

>>> Watykan: niezwykła pamiątka Cudu nad Wisłą w kaplicy w Castel Gandolfo

Sanktuarium w Radzyminie, fot. (PAP/Tomasz Gzell

Z wielką sumiennością i energią działał kard. Kakowski. Kapłanów zachęcał do pełnienia funkcji kapelanów wojskowych, a sam na duchu podtrzymywał samego naczelnika Państwa – Józefa Piłsudskiego. Gorąca modlitwa nie ograniczała się zresztą wyłącznie tylko do „zwykłych” mieszkańców Warszawy. Niedawno – bo  w 2017 r. – na polu bitewnym między Radzyminem, Wyszkowem i Osowem odkryto prosty, żelazny krzyż, pod którym położono Hallerowi dywanik, a ten leżąc krzyżem modlił się o zwycięstwo wojsk polskich na przedpolach Warszawy. W tym „modlitewnym szturmie” nie można nie wspomnieć o istotnej roli 236. pułku uczniaków, na czele z księdzem Ignacym Skorupką, który przeszedł do historii jako postać zmieniająca przebieg bitwy. Był kapelanem Wojska Polskiego. Jego śmierć stała się jednym z symboli Bitwy Warszawskiej; jako ochotnik poszedł na front, aby wspierać polskich żołnierzy w walce z bolszewikami. Zginął tuż przed samym odwróceniem losów bitwy, bo 14 sierpnia. Duchowny stanął w pierwszym szeregu z krzyżem, prowadząc żołnierzy do walki. Ks. Skorupka zginął od strzału w głowę podczas udzielania żołnierzowi ostatniego namaszczenia. 

ks. Ignacy Skorupka, fot. YouTube/Maskacjusz

Dla polskich żołnierzy (ale i całego społeczeństwa) kluczową postacią w tych dniach był abp Józef Bilczewski (ojciec duchowny Lwowskich Orląt). Był bardzo aktywnym propagatorem kultu maryjnego. To właśnie dzięki niemu Pius X  w 1908r. wydał dekret wprowadzający do litanii loretańskiej na terenie diecezji lwowskiej i przemyskiej wezwanie: „Królowo Polski, módl się za nami”. Także dzięki jego staraniom ten sam papież 3 lata później wydał dekret, w którym potwierdzał kult Matki Bożej jako Królowej Korony Polskiej i ustanawiał liturgiczne święto Królowej Korony Polskiej dla diecezji lwowskiej i przemyskiej (obchodzono je w pierwszą niedzielę maja jako święto dziękczynienia za opiekę Matki Bożej nad Polską). 

abp. Józef Bilczewski, fot. Wikipedia

Istotną rolę – która już wielokrotnie została skrupulatnie opisana odegrał też nuncjusz papieski. Jego decyzja o pozostaniu na placówce dyplomatycznej (jaką jest nuncjatura apostolska w danym kraju) urosła do historycznego symbolu. To właśnie abp Achilles Ratii jako jedyny ambasador z krajów katolickich (drugim był najprawdopodobniej ambasador Turcji, która nauczona doświadczeniem bitwy pod Wiedniem wydaje się, że ufała w militarną siłę Polaków współpracujących z Matką Bożą) nie uciekł z Warszawy ze strachu przed bolszewikami. To zresztą później on (już jako papież Pius XI, nazywany zresztą „pierwszym polskim papieżem”) ogłosił encyklikę „O bezbożnym komunizmie”.

>>> Gen. Haller, jak 100 lat temu, modlił się przed obrazem Matki Bożej Anielskiej [ZDJĘCIA]

Abp Achilles Ratti, papież Pius XI, fot. commons.wikimedia.org

Już w tamtym czasie duchowni zwracali wiernym uwagę, by modlitwy do Matki Bożej i maryjna pobożność mieściły się w zdrowej doktrynie maryjnej. Wszystkie bowiem dogmaty dotyczące Maryi oparte na Piśmie Świętym i złączone z tajemnicą zbawienia zapewniały solidność wiary. Kościół ma pewność co do ostatecznego zwycięstwa nad złem. Cud nad Wisłą jest świadectwem, że Maryja jest osobiście zaangażowana w tę eschatologiczną walkę ze złem. Teologowie przecież podkreślają – to właśnie Maryi Bóg powierzył zadanie obrony dzieci Bożych, a więc i chrześcijaństwa, przed wrogami Chrystusa i wrogami Kościoła, co w tamtym przypadku oznaczało: przed bolszewikami. W tym przekonaniu z początków Kościoła nic się w naszej wierze nie zdezaktualizowało. Także sto lat po Bitwie Warszawskiej.

>>> Bitwa Warszawska 1920 r. – 100. rocznica Cudu nad Wisłą [WIDEO]

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze