O tym, jak diabeł nienawidził Jana Pawła II. Film „Wojtyła. Śledztwo”
Film, który chyba nie powinien mieć takiego tytułu. To przede wszystkim. Trudno też w 75 minut z dobrym efektem pokazać cały tak długi pontyfikat, jak ten Jana Pawła II. Wreszcie – lista bohaterów dokumentu (nawet jeśli ciekawych) jest zwyczajnie za długa – na tak krótki film.
To moje trzy główne wątpliwości dotyczące dokumentu hiszpańskiej produkcji pt. „Wojtyła. Śledztwo”. Autorem filmu jest José María Zavala. To ten sam twórca, którego obraz „Tajemnice o. Pio” oglądaliśmy w kinach rok temu. Zaraz napiszę o dobrych stronach „Śledztwa”. Najpierw jednak rozprawmy się ze słabościami. Czytając wywiady z reżyserem i materiały prasowe dotyczące tego obrazu można dojść do wniosku, że tytuł dokumentu wziął się stąd, że reżyser postanowił „przesłuchać” osoby, które znały Jana Pawła II (pracując u jego boku lub widząc go tylko przez chwilę), by dojść do istoty jego wielkości i świętości. Wydaje się zatem, że tytuł ma raczej przyciągnąć uwagę i wzbudzić sensację, niż oddawać rzeczywistą treść filmu. Zabieg niepotrzebny i chyba nieudany.
Siły zła
Po drugie – 75 minut dokumentu podzielono na wiele różnych części, wśród nich „Rodzina” i „Wstawiennictwo”. Reżyser w telegraficznym skrócie „śledzi” kolejne etapy pontyfikatu papieża Polaka i szybko przechodzi z jednego wątku do drugiego. Niekiedy je miesza; tak jest np. przy omawianiu roli Jana Pawła w rozkruszeniu komunistycznych reżimów Europy z egzorcyzmami, które papież kilkukrotnie odprawił. To zresztą bardzo ciekawy wątek, który w polskich publikacjach nie jest chyba zbyt często poruszany. Wspólnym mianownikiem (przy walce o prawa człowieka i wolną od złego ducha duszę człowieka) miała być (w zamyśle reżysera) świętość Jana Pawła, którego – jak kilkukrotnie powtarzają bohaterowie filmu – „diabeł nienawidził”. Nienawidził go zły duch, który zamieszkał w ciele egzorcyzmowanej Francesci z Umbrii, nienawidzili go też komuniści. Połączenie jednak tych dwóch aspektów wydaje się „naciągane”.
Długa lista
Trzecia sprawa – lista rozmówców. Ludzie, którzy wystąpili w filmie są niewątpliwie atutem; to m.in. kard. Stanisław Dziwisz, Valentina Alazraka (korespondentka Noticieros Televisa w Watykanie, która towarzyszyła Janowi Pawłowi II w podróżach apostolskich), ks. Sławomir Oder (postulator procesu kanonizacyjnego Jana Pawła II). Problemem jest to, że lista ta jest bardzo długa. Obok bohaterów rozdziału „Wstawiennictwo” (o tym za chwilę), lista powinna być chyba krótsza. Często nawet nie jesteśmy w stanie poznać dłuższej myśli bohatera, bo zaraz na ekranie pojawia się następny (to zresztą wspólna cecha z poprzednim filmem reżysera – „Tajemnice o. Pio). Zbytni natłok rozmówców wzbudza doznanie przesytu i chaosu. Jest jednak część, której ta uwaga nie dotyczy. To rozdział filmu, w którym poznajemy świadectwa ludzi, w których życiu Ojciec Święty odegrał ważną rolę.
>>> Abp Marini: więź Jana Pawła II z Maryją była macierzyńsko-synowskim uczuciem
To choćby Shawn Carney (prezes i założyciel ruchu przeciw aborcji 40 Dni dla Życia, którego poznajemy też w książce Abby Johnson i filmie, w którym pokazana jest działalność klinik aborcyjnych Planned Parenthood). Camey podkreśla, jak wielkie wrażenie wywarła na nim wizyta Jana Pawła II w Stanach Zjednoczonych. Prezydentem był wtedy Bill Clinton, który wspierał liberalizację prawa aborcyjnego. Ojciec Święty z talentem dyplomatycznym i w formie serdecznego dialogu potrafił jednak stanowczo i jednoznacznie przemówić do prezydenta najpotężniejszego mocarstwa na świecie, które wówczas przodowało w liczbie dokonywanych aborcji. – Nie obawiał się głosić prawdy najpotężniejszym – wspomina w filmie Shawn Camey i przyznaje, że to właśnie wtedy postanowił nie narzekać dalej na swoją niemoc w tym temacie, ale „z radością, spokojem i wiarą bronić prawdy”. To wtedy narodziła się największa na świecie akcja pro-life „40 dni dla Życia”, która przyciągnęła tysiące Amerykanów. – Ojciec Święty rozpoczął nową ewangelizację – słyszymy z dużego ekranu.
W tej części filmu poznajemy również bardzo poruszającą historię z Polski – opowieść rodziny Joanny i Jacka Wronów, których córka – według lekarzy – miała praktycznie zerowe szanse na przeżycie, a która w filmie przed kamerą, uśmiechając się, dziękuje Ojcu Świętemu za wstawiennictwo i za życie. To bardzo przyciągający oko, ucho i serce etap filmu. Oglądamy jakby album fotograficzny, w którym zdjęcia ludzi odbijają świętość Jana Pawła. W tym miejscu to pospieszne przeglądanie nie razi, wręcz dopełnia obrazu.
Przylgnął do krzyża
Na pewno silnym atutem filmu jest pokazanie wielu źródłowych materiałów, szczególnie tych z czasów komunistycznej inwigilacji. Film „Wojtyła. Śledztwo”, który powstał na stulecie urodzin św. Jana Pawła II, zawiera wiele nieznanych szerszej publiczności fotografii i nagrań. Ciekawe było też zwrócenie uwagi reżysera na cierpienie, które towarzyszyło Janowi Pawłowi II praktycznie przez całe życie. Twórcy filmowych portretów Jana Pawła II często zwracają uwagę na wszystkie radosne, medialne, „stadionowe” wydarzenia z udziałem biskupa Rzymu. Tu – José María Zavala – podkreślił to, jak bardzo Karol Wojtyła od młodych lat był naznaczony cierpieniem (śmierć brata i matki, poważny wypadek z udziałem ciężarówki, wojna i komunistyczna okupacja, późniejsze schorzenia, w tym szczególnie choroba Parkinsona). Reżyser ocenia: „Jan Paweł II przylgnął do krzyża” . Kard. Dziwisz dodaje: „Jego życie było naznaczone cierpieniem”. Reżyser podkreśla, że papież spędzał wiele czasu na adorowaniu krzyża, bywało, że modlił się leżąc krzyżem. „Gdy przy krzyżu po włosku mówił imię Jezus, to w tym momencie załatwiały się najważniejsze sprawy” – mówi kard. Dziwisz, a Valentina Alazraka dodaje: „Eucharystia była najważniejszym punktem jego dnia”.
Nóż w Fatimie
Cierpienie i życie w umiłowaniu krzyża nie przeszkadzały w tym, byśmy widzieli Ojca Świętego z uśmiechem na twarzy, radosnego, a nawet rozbawionego do łez, jak podczas słynnego występu klownów na jednym z rzymskich placów. „Wojtyła. Śledztwo” zwraca uwagę też na mniej znane fakty dotyczące planowanych i (na szczęście) nieskutecznych zamachów na życie Jana Pawła II. Pierwszy był zaplanowany (ale udaremniony) w 1979r. Tuż przed zamachem z placu Świętego Piotra (którego wykonawcą był Ali Agca) planowany był i inny. 15.02.1981 r. na kilka godzin przed przyjazdem papieża do Karaczi, w miejscu, w którym miał odprawić mszę doszło do wybuchu. Eksplozja zabiła terrorystę. Był jednak i kolejny zamach i zdjęcia z tamtego wydarzenia pokazuje dokument. Doszło do niego już po zamachu z maja 1981 r. Gdy Ojciec Święty pojechał do Fatimy podziękować Matce Bożej za uratowanie życia, niezrównoważony psychicznie ksiądz (były lefebrysta) próbował ugodzić papieża nożem. Ostrze dosięgło nogi Jana Pawła i lekko ją zraniło. Papież jednak – jak opowiada w filmie kard. Dziwisz – postanowił odprawić nabożeństwo do końca. Film przypomina też, że przed majem ‘81 Brytyjczycy uprzedzali, że może dojść do próby otrucia papieża. Polska Służba Bezpieczeństwa inwigilowała Wojtyłę na każdy możliwy sposób. Chcieli wiedzieć nawet, jakiej marki bieliznę nosi, kto ją pierze i jak często. Chcieli wiedzieć wszystko i używali wszystkich dostępnych wówczas środków szpiegowskich (podsłuchu pomieszczeń, obserwacji, kontroli korespondencji). Oryginalne notatki w tej sprawie pokazuje hiszpański dokument.
Papieska rewolucja
Reżyserowi udało się ująć istotę papieskiej „rewolucji społecznej”. Podczas jednej z mszy na stadionie postawił wiernym jasną alternatywę. „Wszystko w życiu sprowadza się do powiedzenia TAK albo NIE” – powiedział wtedy. Tę myśl jeszcze rozwinął: „NIE dla egoizmu, beznadziei i niesprawiedliwości, NIE dla przemocy i nienawiści, NIE dla podążania drogą bez Boga, NIE dla lekkomyślności i obojętności, ale TAK dla Boga”. To był papież, który swoim życiem i pontyfikatem pokazał, że rewolucja dokonała się na krzyżu. To jest fundament chrześcijaństwa, tu tkwi siła wiary chrześcijan i tu biło „źródło Wojtyły”. I to udało się w filmie „wyśledzić”. „Wojtyła. Śledztwo” można zobaczyć w kinach studyjnych i w kinach sieciowych.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |