23-letni zakonnik pracuje w szpitalu Covid-19 [ŚWIADECTWO]
Oskar Sosna – 23-letni kleryk Wyższego Seminarium Duchownego w Obrze od października mieszka i posługuje w szpitalu covidowym w Torzymiu (woj. lubuskie). – Prawie codziennie dochodzę do szpitala w lesie i pracuję jako opiekun medyczny. Od 10 do kilkunastu godzin. W większości biorę dniówki, bo wtedy mogę więcej pomóc – mówi. Oto jego świadectwo.
Szpital w Torzymiu obecnie funkcjonuje jako jednoimienny oddział zakaźny, który jest w stanie przyjąć jednocześnie stu pacjentów. Właśnie w tym miejscu, na prośbę szpitalnego kapelana, swoją posługę jako opiekun medyczny pełni kl. Oskar Sosna. Do jego codziennych zadań należy pomoc chorym w codziennych czynnościach, z którymi, z uwagi na swój stan, nie są już w stanie poradzić sobie samodzielnie.
Niektórym zmieniamy pampersy, myjemy, zmieniamy posłania łóżek, ustawiamy do jedzenia, do snu, karmimy, podajemy leki, wymieniamy butle z tlenem, prowadzimy na wózku do toalety i rozmawiamy – tłumaczy kleryk Oskar.
>>> Madagaskar: polska szkoła wybudowała szkołę na misjach
Posługa opiekuna to dla niego także niesamowite wyzwanie duszpasterskie.
Spotykam się z bardzo różnymi podejściami do życia i do Kościoła. Są pracownicy bardzo pobożni, którzy wspólnie modlą się przed dyżurem, posługują z natchnienia Ducha Świętego i proszą mnie o modlitwę, kiedy idę na Eucharystię. Są i tacy, którzy okazują wielkie zdziwienie, kiedy słyszą, kim jestem i że zarobki nie są dla mnie istotne. W ogóle źle pojmują takie sprawy, jak ubóstwo czy czystość. Zdarzało mi się popaść w chwilowe przygnębienie, kiedy słyszałem z ich ust tak wiele złych przykładów księży i zakonników, a brak tych pozytywnych. Oczywiście w ciemności jest tyle światła! – wyznaje zakonnik.
W trakcie pracy nie nosi oblackiego habitu. Zamieszkał także w budynkach tzw. starej administracji, aby być jak najbliżej osób, którym na co dzień pomaga. Zwyczajnie uczestniczy także w mszach św. Jak mówi, nie chce budzić sensacji ani powodować strachu wśród uczestników liturgii.
Po pierwsze świadectwo, później słowo – podkreśla – Niezmiernie cieszę się, że mogę tutaj być Jezusowym apostołem. Tak paradoksalnie największą wypowiedzianą pochwałą pozostanie dla mnie pytanie: „Po[…] cię?! Księdzem chcesz zostać?!”
>>> BBC o misjonarzach oblatach: ryzykują swoje życie, by pomagać najbiedniejszym [WIDEO]
Niestety, posługa w jednoimiennym szpitalu zakaźnym nie należy do łatwych. Br. Oskar opowiada:
Pożegnałem z tego świata kilkanaście osób. Za każde pożegnanie jestem wdzięczny Bogu, bo w takich sytuacjach mogłem się nad zmarłym/ą pomodlić, zamknąć oczy, skrzyżować ręce i zrobić znak krzyża na czole. Procedury są takie, że jak my zamkniemy dwa czarne worki z naklejkami Covid-19, to już nikt ich nie otworzy. Dlatego tak ważne jest godne pożegnanie. Niech spoczywają w pokoju!
Posługa opiekuna pokazuje mi, jakie są moje ludzkie granice i jak łaska Boża wspomaga w posłudze ubogim. Łagodnie mówiąc, nie każdy pacjent jest wdzięczny za pomoc. Są też i tacy, którzy nie chcą wyjeżdżać z Torzymia. Wczoraj jedna pani powiedziała: „Wszystkim będę opowiadać, jak wspaniała jest obsługa w szpitalu w Torzymiu ”(śmiech). To obcowanie z cierpieniem drugiego człowieka uszlachetnia mnie samego. Pokazuje to, co najistotniejsze: życie, wiarę i rodzinę.
Od początku pandemii posługę w różnych jednostkach opieki medycznej pełniło kilkunastu misjonarzy oblatów. Część z nich nadal posługuje wśród chorych na Covid-19.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |